Gorąco w Gdańsku. Trener straci pracę?

Mimo iż podczas meczu Lechii Gdańsk z Radomiakiem Radom padał śnieg, to nad morzem jest gorąco. Pracę może stracić trener Marcin Kaczmarek. - W tym zawodzie trzeba liczyć się z każdą sytuacją, ale jest to poza mną - mówi szkoleniowiec.

Tomasz Galiński
Tomasz Galiński
Marcin Kaczmarek PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Marcin Kaczmarek
Tuż po zakończeniu spotkania z Radomiakiem Radom portal "Meczyki.pl" poinformował, że pozycja Marcina Kaczmarka w Lechii Gdańsk stanęła pod znakiem zapytania i niewykluczone, że w ciągu najbliższych dni zapadnie decyzja o rozstaniu z 49-letnim szkoleniowcem, a jego następcą ma być... Łukasz Smolarow, który od niespełna dwóch miesięcy pełni w gdańskim klubie funkcję dyrektora sportowego.

Wariantów w tym momencie jest kilka, a to jest jeden z nich. Trochę popytaliśmy i nie wszyscy mają po drodze z Kaczmarkiem.

Raczej trudno sobie wyobrazić, by do Lechii miał teraz trafić inny trener, z głośnym nazwiskiem, bo po prostu nie ma na kogoś takiego pieniędzy. Zarząd nie potrafił pomóc Kaczmarkowi podczas zimowego okna transferowego i nie zapewnił wzmocnień, o które trener apelował. Teraz są tego efekty, bo gdańszczanie grają po prostu fatalnie. O ile na początku rundy nieźle wyglądała gra w defensywie, o tyle mecz z Radomiakiem obnażył wszystkie braki w drużynie. Trudno w tej chwili o znalezienie gorzej prezentującego się w ofensywie zespołu w Ekstraklasie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: z piłką wyczynia cuda. Zobacz popisy gwiazdy Barcelony

- Nie chciałbym na gorąco powiedzieć za dużo. Jedno jest pewne, tak nie może prezentować się zespół, który gra o życie i walczy o to, by utrzymać Ekstraklasę dla Gdańska. Jeżeli chcemy i myślimy o utrzymaniu, w następnych meczach musi zmienić się w zasadzie wszystko, począwszy od mentalności, odpowiedniego podejścia do spotkania i elementów czysto piłkarskich. Jestem rozczarowany tym, co widziałem na boisku, ale oczywiście biorę za to pełną odpowiedzialność. To dzwonek dla wszystkich - mówił trener Kaczmarek na konferencji prasowej.

W Gdańsku tracą cierpliwość

Jest to o tyle zastanawiające, że Lechia nie zaczęła źle rundy wiosennej. Wygrała z Wisłą Płock, zremisowała z Górnikiem Zabrze i Widzewem Łódź. Poprawie uległa gra w defensywie, ale wszystko posypało się przy okazji spotkania z Koroną Kielce. Lechia zagrała bardzo źle, nie potrafiła wykorzystać gry z przewagą jednego zawodnika przez kilkadziesiąt minut. A teraz doszła bolesna przegrana z Radomiakiem przed własną publicznością, która ma już dość i podczas oraz po zakończeniu meczu dała temu wyraz. Najpierw obrażany był Paweł Żelem i Adam Mandziara, a już po końcowym gwizdku oberwało się piłkarzom.

- Przed meczem byliśmy mocno skoncentrowani i zmotywowani. Mieliśmy pewne kłopoty, bo wypadło nam dwóch kluczowych zawodników: Jarosław Kubicki i Conrado. Oczywiście nie jest to wytłumaczeniem naszej słabej postawy. To samo powiedziałem piłkarzom w szatni - mówił Kaczmarek.

- Jestem tylko człowiekiem i trudno mi na gorąco zanalizować ten mecz. Z pewnością dużo musi się zmienić w naszej grze. Widziałem bardzo słabą Lechię - dodał trener Lechii.

Ale czy stracą cierpliwość?

Nic dziwnego, że po słabszych wynikach pojawiły się spekulacje o ewentualnej zmianie trenera.

Lechia jeszcze nie jest w strefie spadkowej, ale to może zmienić się w niedzielę, jeśli Górnik Zabrze zdobędzie przynajmniej punkt w meczu ze Stalą Mielec.

- Jestem ostatnią osobą, która podda się w tej sytuacji. To nie leży w moim charakterze. Wiem, co robimy z zespołem i co robiliśmy od początku mojego pobytu tutaj. Zdajemy sobie sprawę, że oczekiwania były znacznie większe - powiedział Kaczmarek.

- W tym zawodzie trzeba liczyć się z każdą sytuacją, natomiast to już jest kwestia poza mną. Jestem ostatnią osobą, która podda się po dwóch przegranych meczach. Cały czas wierzę w to, że zespół jest w stanie grać lepiej, ale na pewne rzeczy nie mam wpływu. Kibice mają prawo czuć się rozczarowani, ja po dzisiejszym meczu również. Nie uciekam od odpowiedzialności, jestem szefem tej drużyny i zdaję sobie sprawę z powagi sytuacji. Mam nadzieję, że wszyscy w szatni wiedzą, że jest to alarm, dzwonek do tego, żeby zacząć punktować - podsumował szkoleniowiec.

Tomasz Galiński, WP SportoweFakty

CZYTAJ TAKŻE:
Francuz przykuł uwagę Lecha. Transfer z myślą o przyszłości?
Korona Kielce brutalnie sprowadzona na ziemię. "Nie dało się niczego wycisnąć"

Czy Marcin Kaczmarek powinien dalej być trenerem Lechii?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×