Aspiruje do gry w kadrze. W Belgii imponuje formą

W krótkim czasie Kamil Piątkowski zdążył zaskarbić sobie sympatię kibiców z Beneluksu. - Gent najprawdopodobniej straci go po zakończeniu sezonu, ale kto wie? - nasz rozmówca nie wyklucza, że klub sprowadzi na stałe obiecującego Polaka.

Rafał Szymański
Rafał Szymański
Kamil Piątkowski Getty Images / Isosport/MB Media / Na zdjęciu: Kamil Piątkowski
Jego pierwsze epizody w seniorskiej reprezentacji Polski nie były zbyt udane. Kamil Piątkowski z orzełkiem na piersi wystąpił trzykrotnie, za każdym razem w mało istotnych meczach, a mimo to popełnił katastrofalny błąd w wygranym 7:1 spotkaniu eliminacyjnym z San Marino, kiedy właściwie sprezentował honorową bramkę drużynie składającej się z amatorów.

Za kadencji Czesława Michniewicza był pomijany i grał jedynie w kadrze młodzieżowej, jednak u Fernando Santosa każdy zawodnik ma teraz czystą kartę. W obliczu problemów podstawowych defensorów, być może nowy selekcjoner przyjrzy się 22-latkowi na swoim debiutanckim zgrupowaniu. Wszak młody gracz zbierał pozytywne recenzje po pierwszych występach na belgijskich warunkach. Jest jeden warunek: po prostu musi być zdrowy.

Santos znajdzie dla niego miejsce?

- Minęło już sporo czasu, odkąd Kamil po raz ostatni wystąpił w reprezentacji Polski (5 września 2021 roku - przyp. red.). Teraz musi grać cały czas bez kontuzji, co stanowiło pewien problem w Salzburgu. Gdy uda mu się rozegrać cały sezon w Belgii lub Austrii, najpewniej ponownie otrzyma szansę. Musi tylko utrzymać formę, bo tacy zawodnicy jak Kamil Glik młodsi nie będą - zaakcentował w rozmowie z WP SportoweFakty Matthias De Vlieger, komentator belgijskiej telewizji "Eleven".

ZOBACZ WIDEO: Tego bramkarz się nie spodziewał. Co on zrobił?!

Przed startem eliminacji Euro 2024 Biało-Czerwoni mają kłopoty w każdej formacji bez wyjątku. Na ubiegłorocznym mundialu kontuzjowany obecnie Kamil Glik stanowił podstawową parę stoperów z niegrającym po przenosinach do Arsenalu Jakubem Kiwiorem. Tutaj pojawia się szansa dla Piątkowskiego, któremu wypożyczenie z Red Bulla Salzburg do KAA Gent wyszło na dobre.

Tak jak zakładano, Polak szybko stał się ważnym ogniwem ekipy z Gandawy. - Kibice Gent byli zachwyceni, gdy dowiedzieli się o tym transferze. Widziałem reakcje typu: "wygląda jak prawdziwy wojownik", "to model piłkarza, którego potrzebowaliśmy", "wygląda na szczególnie zmotywowanego i zachęconego do gry" - wspominał tamtejszy dziennikarz.

- Miałem wrażenie, że od od razu wywarł wpływ na grę Gent w obronie. Na początku było jednak naprawdę ciężko. Zaledwie dwa dni po podpisaniu kontraktu zagrał przecież w wyjściowej jedenastce. Wyglądał na silnego, był bardzo pewny siebie przy piłce. W mediach oceniono go na 7 w skali do 10 za debiut przeciwko Charleroi - kontynuował Belg.

Piątkowski wrócił po czteromeczowej pauzie spowodowanej urazem i w zeszłą niedzielę fantastycznie zaprezentował się w spotkaniu ligowym z Anderlechtem (1:0). Był jednym z najlepszych graczy na murawie. W pamięci fanów KAA Gent najbardziej zapadła sytuacja z 20. minuty - kadrowicz wyręczył własnego bramkarza, w ostatniej chwili zatrzymując strzał Yariego Verschaerena. Dzięki temu wygrał w plebiscycie na akcję tygodnia ligi belgijskiej.

"Kamil chciałby zostać"

Jak najbardziej na plus należy zaliczyć dotychczasowy pobyt piłkarza w Gandawie. Wypożyczenie w zimowym okienku transferowym okazało się strzałem w "dziesiątkę", zwłaszcza że jesienią rozegrał zaledwie cztery spotkania na wszystkich frontach w koszulce Red Bull Salzburg. Miało to również związek z nawracającymi problemami zdrowotnymi.

Stajnia Red Bulla wypromowała dziesiątki utalentowanych zawodników, natomiast rozwój Piątkowskiego w pewnym momencie został zatrzymany. Blisko dwa lata temu Austriacy zapłacili za niego pięć milionów euro i równocześnie ustanowili rekord transferowy Rakowa Częstochowa. Do dziś żaden zawodnik nawet nie zbliżył się do wspomnianej kwoty.

Zapewne Red Bull Salzburg nie zgodzi się na sprzedaż wychowanka UKS 6 Jasło. Zresztą zarząd KAA Gent też nie zwykł wydawać tak dużych pieniędzy na wzmocnienia, choć nie można niczego kategorycznie wykluczać. Vlieger wskazał przykład innego środkowego obrońcy z Ghelamco Arena.

- W kontrakcie nie ma klauzuli transferu definitywnego, więc Gent najprawdopodobniej straci go po zakończeniu sezonu, ale kto wie? Sam Kamil mówił, że mógłby zostać w Gandawie. Podobna sytuacja była z Jordanem Torunarighą. Najpierw wypożyczono go z Herthy Berlin bez możliwości wykupu, lecz klub przeprowadził transfer następnego lata - tłumaczył.
Czy ponownie zobaczymy Kamila Piątkowskiego w Biało-Czerwonych barwach? Czy ponownie zobaczymy Kamila Piątkowskiego w Biało-Czerwonych barwach?
Zespół Heina Vanhaezebroucka zajmuje piąte miejsce w stawce Jupiler League i brakuje mu bardzo niewiele do spełnienia założonego celu minimum na sezon 2022/23. Awans do 1/8 finału Ligi Konferencji Europy był miłym dodatkiem i niespodzianką dla kibiców. W pierwszym meczu KAA Gent zremisował 2:2 z Basaksehirem Patryka Szysza.

- Przede wszystkim Gent chce zapewnić sobie miejsce w pierwszej czwórce i zagrać w barażach o mistrzostwo. Na ten moment mają niewielką stratę, to zaledwie jeden punkt, natomiast spodziewam się ostrej walki z takimi zespołami jak Club Brugge i Standard Liege. Głównym celem Gent jest gra w Europie w następnym sezonie. Jest to również możliwe przez drugą strefę play-off, lecz oczywiście lepiej jest grać w najlepszej czwórce z czołowymi belgijskimi drużynami - dodał Matthias De Vlieger.

Czytaj także:
Benfica wzięła szturmem ćwierćfinał Ligi Mistrzów. Nie miała litości
Trudno było cokolwiek zobaczyć. To zrobili kibice podczas meczu LM

Czy Piątkowski powinien wrócić do seniorskiej reprezentacji Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×