Dziwna końcówka Miedzi Legnica. Trener miał pretensje do sędziego
Miedź Legnica miała zwycięstwo w Mielcu na wyciagnięcie ręki, ale popełniła serię błędów w doliczonym czasie i pozwoliła Stali na doprowadzenie do remisu 1:1. Trener Grzegorz Mokry miał zastrzeżenia do decyzji sędziego Pawła Raczkowskiego.
Podopieczni Grzegorza Mokrego stracili gola w doliczonym czasie, a odsłonięcie się przed rywalem i zachowanie po dośrodkowaniu Leandro do Mateusza Matrasa wyglądało absurdalnie.
- Koniec meczu był dla nas dramatyczny i zgubiliśmy kluczowe dla nas punkty. Drugi raz z rzędu straciliśmy gola w ostatnich sekundach. Inaczej interpretuję przepisy, bo tuż przed bramką powinien być rzut wolny dla nas przy narożniku boiska - mówi trener Mokry na konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Niecodzienne ogłoszenie szczęśliwej nowiny- Nastawialiśmy się na zdobycie trzech punktów, a wywalczyliśmy punkt w dramatycznych okolicznościach. Kończyliśmy mecz w dziesięciu, a przesunięcie Matrasa do ataku groziło nam nadzianiem się na kontrę. Drużyna zagrała jednak do końca, a Matras zachował się jak napastnik - podsumowuje Kamil Kiereś, szkoleniowiec Stali.
Czytaj także: Klub z PKO Ekstraklasy pokazał nietypową dla siebie koszulkę
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"