"Nikt nawet nie mrugnął". W szatni Polaków zapadła cisza

- Kuba początkowo przyjął to źle - Adam Nawałka wspomina różne momenty ze współpracy z Kubą Błaszczykowskim w reprezentacji Polski: gdy selekcjoner odebrał zawodnikowi opaskę kapitańską, ale też świetną grę skrzydłowego w mistrzostwach Europy.

Mateusz Skwierawski
Mateusz Skwierawski
Jakub Błaszczykowski PAP/EPA / Bartłomiej Zborowski / Na zdjęciu: Jakub Błaszczykowski
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Jak pan wspomina Kubę Błaszczykowskiego?

Adam Nawałka, były selekcjoner kadry Polski: To zawodnik niezwykle charakterny. Zawsze traktował piłkę zupełnie inaczej, niż robi się to w obecnych czasach. Dziś możemy zauważyć w sporcie bardziej konsumpcyjne podejście. Dla Kuby liczyły się przede wszystkim wartości, idee. Jedną z nich była właśnie reprezentacja Polski. Cieszę się, że mogliśmy współpracować na tym poziomie.

Przede wszystkim mam dobre wspomnienia związane z Kubą. Oczywiście - jak to w piłce bywa - zdarzają się i gorsze momenty, ale najważniejszy jest obopólny szacunek. Zawsze darzyłem Kubę wielką estymą. Zarówno za dokonania w reprezentacji, jak i Wiśle Kraków. Kuba podejmował także wiele inicjatyw społecznych, jego postawa jest godna podziwu. To zawodnik z "duszą", oddający całe serce na boisku i poza nim.

Dużo razem przeszliście.

Pamiętamy udane mistrzostwa Europy we Francji w 2016 roku, ale też trudniejsze momenty - jak choćby kwestię opaski kapitańskiej.

Podczas swojej kadencji w reprezentacji przekazał pan opaskę Robertowi Lewandowskiemu.

Kuba miał wtedy trudniejszy moment, ponieważ nie grał w reprezentacji ponad rok z powodu dwóch poważnych kontuzji. To zaważyło, sytuacja tego wymagała i musiałem podjąć decyzję, kto będzie kapitanem, ponieważ rozpoczynały się eliminacje mistrzostw Europy 2016. Zawsze celem było dobro drużyny.

ZOBACZ WIDEO: Pożegnanie Błaszczykowskiego, przyszłość Szymona Marciniaka - Z Pierwszej Piłki #41

Kuba początkowo przyjął to źle, ale starałem się go przekonać, że wszyscy na niego liczymy: ja i drużyna. Stąd kilka moich wizyt w Dortmundzie.

Kuba wrócił do nas w trakcie kwalifikacji i zobaczył, że faktycznie - za słowami idą czyny i wszyscy idziemy w jednym kierunku. Zagrał z Gruzją, bardzo nam pomógł w wygranej. Nasza dalsza współpraca w eliminacjach i na turniejach była doskonała. Kuba stanął ponad tym wszystkim. Mam do niego ogromny szacunek, bo wiem, jak ważna jest dla niego reprezentacja Polski.

Pan z kolei zaufał Kubie przed samym turniejem we Francji i pilotował jego indywidualne treningi.

Kuba był wtedy piłkarzem Fiorentiny, ale przestał występować w drużynie Paulo Sousy. Wszelkimi siłami staraliśmy się pomóc Kubie w utrzymaniu formy. Mieliśmy przygotowany plan, by Kuba był w optymalnej dyspozycji. I to wszystko świetnie się ułożyło, wbrew opiniom. A dobrze pamiętam, co się wtedy mówiło - że zawodnik, który nie gra i jest ciągle kontuzjowany, nie nadaje się do reprezentacji. Doskonale znałem jednak jakość, którą prezentował Kuba, będąc w odpowiedniej dyspozycji.

Z satysfakcją wspominam, z jakim nastawieniem przyjechał na zgrupowanie. Pokazał to, czego oczekiwałem, czyli dużą energię, zaangażowanie. Był pozytywnym duchem drużyny, a wiemy, jak ważny jest "team spirit" przed turniejem. Kuba pokazał klasę.

A we Francji wysoką formę.

Cały czas balansowaliśmy na pograniczu. Intensywność treningów w Arłamowie była bardzo duża i w przypadku Kuby nie chcieliśmy przesadzić. W trakcie turnieju prowadziliśmy dokładny monitoring zmęczenia organizmu. Między innymi dlatego Kuba nie wyszedł od początku w trzecim meczu grupowym z Ukrainą (1:0) - po dwóch bardzo intensywnych spotkaniach z Irlandią Północną (1:0) i Niemcami (0:0). Ale dał kapitalną zmianę, strzelił gola i wygraliśmy. Ten reset był mu potrzebny. Później zdobył jeszcze ważną bramkę w 1/8 finału ze Szwajcarią (1:1, wygrana w karnych) i zagrał dobry mecz w ćwierćfinale z Portugalią (1:1, porażka w karnych).

Mimo że ten wieczór był dla niego bardzo bolesny. Błaszczykowski nie wykorzystał rzutu karnego w serii jedenastek i Polska odpadła z turnieju.

Z przebiegu spotkania to my stworzyliśmy więcej sytuacji. Na samym początku strzeliliśmy gola, później były okazje, by podwyższyć na 2:0 i zamknąć mecz. Niestety, nie udało się. Wiemy, jaką jakość miała Portugalia z Cristiano Ronaldo na czele. To oni zostali mistrzami Europy.

Po meczu był smutek, ale też duma i satysfakcja, że wlaliśmy radość w serca polskich kibiców. Po takich sytuacjach ważne jest wsparcie fanów, zawodników i trenerów. Kuba mógł na nie liczyć. Najpierw w szatni była cisza, ale później odpowiednio zareagowaliśmy. Wszyscy graliśmy w piłkę i wiemy, że takie sytuacje zdarzają się najlepszym. Zwłaszcza że Kuba rozgrywał na Euro fantastyczne mecze.

Nikt nawet nie mrugnął, nie miał do niego żadnych pretensji. Sam też powiedziałem Kubie: "Gramy i walczymy razem". Z naszej strony nie było mowy, by okazać jakikolwiek żal. Życie sportowca polega na tym, by reagować i myśleć o tym, co przed nami.

Kuba Błaszczykowski żegna się z reprezentacją Polski w meczu z Niemcami. Wygrał pan z tym rywalem po raz pierwszy w historii.

Dobrze pamiętam, gdy przed meczem w Warszawie spotkałem się z "Poldim", wymieniliśmy kilka zdań. Lukas był bardzo pozytywnie nastawiony. Powiedział: "Życzę powodzenia, ale nie w tym spotkaniu". Odpowiedziałem Podolskiemu: "Ale my już od tego meczu zaczynamy".

I tak się stało.

Na Stadionie Narodowym przeżyliśmy eksplozję dumy, radości i to nas dalej poniosło. To był jeden z najważniejszych meczów, jeżeli chodzi o tamtą dekadę. Mówimy o fundamencie pod budowę ówczesnej drużyny. Dobrze się złożyło, bo miałem ten komfort, że dysponowałem rokiem na przygotowanie zespołu do eliminacji.

Pod kątem gry z Niemcami rozegraliśmy mecz towarzyski już w maju 2014 roku (0:0). Może w niepełnych składach, ale z myślą o kwalifikacjach. Pod względem szkoleniowym to była bardzo wartościowa konfrontacja. Niemcy grali takim samym systemem. Joachim Loew sprawdzał zawodników, robił ostateczną selekcję przed mundialem 2014. Dla jego piłkarzy to była walka o wszystko. Później byłem w Brazylii na mistrzostwach świata, asystenci cały czas analizowali rywala. Plan tworzył się od dawna. Byliśmy świetnie przygotowani do tego meczu: pod względem mentalnym i taktycznym.

A podczas Euro 2016 pana zespół zremisował z Niemcami w grupie (0:0).

Pod względem piłkarskim byliśmy już na innym poziomie jeszcze we Frankfurcie w eliminacjach, w przegranym meczu 1:3. Była pewność siebie, jakość, ale popełnialiśmy błędy taktyczne w obronie. Natomiast nasze najlepsze spotkanie z Niemcami przypada na mistrzostwa Europy. We Francji było wszystko: umiejętności, mądrość taktyczna, świadomość własnej wartości i siły zespołu.

Tamto pokolenie schodzi ze sceny. Z kadrą żegnali się już Łukasz Piszczek, Łukasz Fabiański, Sławomir Peszko, w piątek zrobi to Kuba Błaszczykowski. W drużynie nie ma też Kamila Glika, Grzegorza Krychowiaka czy Kamila Grosickiego.

Czas płynie, to naturalna kolei rzeczy, że przychodzi nowe pokolenie. Wybory trenera trzeba szanować, ale podchodzę z dystansem do haseł: "Odmładzamy reprezentację". Zadaniem selekcjonera jest oczywiście wytyczenie ścieżki rozwoju dla młodych zawodników, trzeba jednak zachować umiar i równowagę. Każda drużyna, która chce się rozwijać, musi mieć młodych, zdolnych i głodnych gry zawodników, ale wartości, które wnoszą doświadczeni piłkarze, również są bezcenne. Mam nadzieję, że trener Fernando Santos, który jest dobrym fachowcem, będzie umiał to jeszcze pogodzić.

Mówimy o zawodnikach, których wymieniłem: Gliku, Krychowiaku i Grosickim?

Tak i mówię o wszystkich piłkarzach, którzy są w wysokiej formie. Ale oczywiście podstawowym przesłaniem jest wspieranie naszej reprezentacji. Trzeba dać selekcjonerowi wotum zaufania i trzymać kciuki za reprezentację Polski.

rozmawiał Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty

Kamil Grosicki o reprezentacji Polski. Jasna deklaracja

Sławomir Peszko zaskakuje. "Poznał mnie tylko kierowca busa"

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×