Małe zmartwienie Messiego po prezentacji. "Było inaczej niż planowaliśmy"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images /  / Na zdjęciu: Lionel Messi
Getty Images / / Na zdjęciu: Lionel Messi
zdjęcie autora artykułu

Lionel Messi oficjalnie został przywitany przez kibiców Interu Miami. Podczas prezentacji nie wszystko poszło jednak po myśli klubu i Argentyńczyka. Wszystko przez złą pogodę.

W tym artykule dowiesz się o:

Po dwóch sezonach gry w Paris Saint-Germain Lionel Messi postanowił wraz z rodziną opuścić Europę. Udał się do Stanów Zjednoczonych, by wzmocnić Inter Miami. Od dawna media spekulowały, że argentyński gwiazdor wybierze ofertę klubu, którego współwłaścicielem jest David Beckham. Jednak dopiero w ostatnich dniach przejście Messiego do zespołu z Miami oficjalnie stało się faktem.

36-latka podczas prezentacji na stadionie DRV PNK w Fort Lauderdale przywitało sporo kibiców. Argentyńczyk przemawiał do wszystkich zgromadzonych. Sytuacji nie ułatwiała jednak pogoda, która pokrzyżowała szyki organizatorom prezentacji. Sam Messi nie był zadowolony z tego, iż aura nie sprzyjała.

Podkreślił to w mediach społecznościowych, zwracając się do kibiców. Mimo to, przyznał równocześnie, że jest szczęśliwy z takiej interakcji z fanami podczas prezentacji.

"Chcę podziękować wszystkim za wczoraj! Deszcz sprawił, że było inaczej niż planowaliśmy, ale i tak było pięknie" - napisał Argentyńczyk na Instagramie. "Dziękuję wszystkim, którzy przybyli, bardzo dziękuję za całą miłość, a także artystom, którzy byli i mimo warunków zaśpiewali spektakularnie. Do zobaczenia ponownie w piątek..." - dodał.

Messi oczywiście zagra w nowym klubie z numerem 10. Oprócz niego w Interze Miami został zaprezentowany jego stary dobry znajomy z czasów gry w FC Barcelonie. Mowa o Sergio Busquetsie. Nie ma wątpliwości, że siła rażenia drużyny teraz znacząco wzrośnie.

Czytaj także: Bohater skandalu w PZPN przemówił. "Może nie powinienem był lecieć"

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak strzela 15-letni Argentyńczyk. Ręce same składają się do braw!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)