To zdecydowało. Dlatego Kamil Glik wrócił do Polski

Kamil Glik wrócił do polskiej ligi po trzynastu latach i został zawodnikiem Cracovii. Reprezentant Polski miał oferty z Włoch, ale o powrocie do kraju zdecydowały kwestie pozasportowe.

Mateusz Skwierawski
Mateusz Skwierawski
Kamil Glik Getty Images / Marvin Ibo Guengoer - GES Sportfoto / Na zdjęciu: Kamil Glik
Kamil Glik po wyjeździe z Gliwic w 2010 roku występował kolejno w Palermo, Bari, Torino (Włochy), AS Monaco (Francja) i Benevento (Włochy). Piłkarz ma za sobą świetny czas: był kapitanem Torino, zdobył mistrzostwo Francji i dotarł do półfinału Ligi Mistrzów z AS Monaco, a z reprezentacją Polski wystąpił na czterech dużych turniejach (Euro 2016 i 2020 oraz mistrzostwa świata 2018 i 2022).

Ale za piłkarzem dużo słabszy okres w Benevento Calcio. W ostatnich trzech latach Glik razem z drużyną najpierw spadli z włoskiej ekstraklasy, a w ostatnim sezonie zajęli ostatnie miejsce w drugiej lidze i klub został zdegradowany do rozgrywek Serie C (III liga).

Inne priorytety

Zbiegło się to także z problemami zdrowotnymi 103-krotnego reprezentanta Polski. Glik najpierw opuścił początek poprzedniego sezonu przez problemy mięśniowe (miesiąc), a w drugiej połowie rozgrywek z powodu kontuzji pauzował prawie trzy miesiące. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się, by obrońca ominął aż piętnaście meczów swojej drużyny.

Po sezonie Glik otrzymał kilka ofert. Zgłosił się po niego beniaminek Serie C (III liga) - Casertana FC, który oferował bardzo korzystne warunki finansowe. Glik nie chciał jednak grać w trzeciej lidze. Pojawiły się też oferty z drugiej ligi włoskiej, ale nie były z kolei atrakcyjne pod kątem miejsca zamieszkania i szkoły dla dzieci zawodnika. Piłkarz czekał na propozycje z innych kierunków będąc wolnym zawodnikiem po wygaśnięciu jego kontraktu z Benevento. W międzyczasie trenował indywidualnie we Włoszech.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za gest Messiego! Ma klasę

W sierpniu zawodnik dał dość wyraźny sygnał swoim współpracownikom, że jest otwarty na powrót do Polski i nie oczekuje wygórowanej pensji. Nie stawiał zarobków na pierwszym miejscu.

Piłkarz miał inne priorytety: chciał mieszkać w dużym mieście i zaczął rozważać powrót do kraju ze względu na rodzinę. To zaważyło. Po konsultacjach, najbliżsi zawodnika stwierdzili, że po latach emigracji chcieliby zamieszkać w kraju, a dzieci miałyby okazję kontynuować naukę w polskiej szkole. Piłkarzowi zależało również, by zmienić styl życia. Przez ostatnie trzy lata mieszkał na dwa domy - połowę tygodnia spędzał sam w Benewencie, a drugą połowę z rodziną w domu pod Neapolem - w Varcaturo.

Glik był otwarty na powrót do Piasta Gliwice, swojego byłego klubu, czy na grę w Pogoni Szczecin, ale z tym zespołem nie doszedł do porozumienia. W Legii Glika nie chciał trener Kosta Runjaić ze względu na styl gry zawodnika. Opierał się także szkoleniowiec Widzewa Łódź Janusz Niedźwiedź, mimo że pozostali pracownicy klubu rozpatrywali tę kandydaturę pozytywnie. Temat upadł, bo Glik rozmawiał już z innym klubem.

W grę wchodził także Śląsk Wrocław, ale zawodnik podziękował.

Ostatecznie padło na Cracovię - siódmy klub poprzedniego sezonu ekstraklasy. Glik podpisał kontrakt na dwa sezony i po trzynastu latach przerwy znowu zagra w ekstraklasie.

Chce wrócić do kadry

Piłkarz ma swoje cele i nie chciał iść byle gdzie za jak najwyższe pieniądze. Obrońca nie przestał myśleć o powrocie do reprezentacji Polski.

Po mundialu w Katarze (zima 2022 r.) piłkarz nie otrzymał powołania od nowego selekcjonera Fernando Santosa - najpierw był kontuzjowany, a później wracał do formy. Zawodnik prywatnie czuje się bardzo mocno związany z reprezentacją i ostatnie wyniki drużyny, a do tego liczne afery wokół kadry, budziły w nim niesmak.

Glik chce wrócić do drużyny narodowej, pomóc jej i powalczyć z kadrą o wyjazd na ostatni duży turniej w swojej karierze - mistrzostwa Europy w Niemczech w 2024 roku. Obrońca debiutował w reprezentacji w 2010 roku, a od 2014 r. i czasów Adama Nawałki był jej podstawowym zawodnikiem.

Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty

Ten mecz zmienił wszystko. "Już nigdy nie wymażemy tego z głów"

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×