Papierowy tygrys w Gdańsku. Przed Lechią zgrupowanie i ostatnie wzmocnienia

Był wielki transfer Luisa Fernandeza, później kolejne wzmocnienia. Początek sezonu 2023/24 nie układa się jednak po myśli Lechii Gdańsk.

Tomasz Galiński
Tomasz Galiński
Luis Fernandez WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Luis Fernandez
Po siedmiu kolejkach Fortuna I ligi Lechia Gdańsk jest na 8. miejscu w tabeli. Dziesięć zdobytych punktów na 21 możliwych. Wynik słaby, by nie powiedzieć katastrofalny, biorąc pod uwagę przedsezonowe deklaracje. Cytując klasyka "kilka niedociągnięć jest".

Mimo iż drużyna cały czas jest w budowie, a transfery dokonywane są na "za pięć dwunasta", celem był awans i w Gdańsku mówił o tym niemal każdy.

Tylko czy faktycznie kibic Lechii ma prawo się niepokoić? To też jest sprawa dyskusyjna. Z jednej strony gra zespołu jest daleka od oczekiwań, z drugiej... strata do pierwszego miejsca wynosi w tym momencie zaledwie sześć punktów, a to przecież tyle, co nic. Teoretycznie czas będzie działać na korzyść Lechii. Na razie jest tam zlepek indywidualności, drużyna cały czas się tworzy i nie do końca wiadomo ile potrwa cały proces.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozum na boisku. O tym golu będą chciały zapomnieć

W niedzielę Lechia przegrała na wyjeździe z Zagłębiem Sosnowiec aż 2:5. Bilans w tych siedmiu kolejkach to trzy wygrane, remis i trzy przegrane.

  • vs. Chrobry Głogów 4:2
  • vs. Motor Lublin 0:1
  • vs. Wisła Płock 1:1
  • vs. Znicz Pruszków 1:0
  • vs. Resovia 0:2
  • vs. Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:0
  • vs. Zagłębie Sosnowiec 2:5

Na siedem meczów tylko jeden z zespołem będącym aktualnie w górnej części tabeli. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że łatwiej już nie będzie. Przede wszystkim piłkarze Lechii muszą nauczyć się gry w I lidze.

Przerwa w idealnym momencie

Bardzo długo w Lechii nie było ani jednego środkowego obrońcy. Zakontraktowano Luisa Fernandeza, następnie ściągnięto kilku środkowych pomocników, zadbano o inne pozycje. W końcu do Gdańska trafiło dwóch stoperów, ale trudno powiedzieć, by gra w defensywie uległa poprawie.

Niedzielne spotkanie w Sosnowcu obnażyło wszelkie słabości Lechii. Błędy w ustawieniu, braki w komunikacji, proste błędy na własnej połowie, które powodowały straty piłki i napędzały rywala. Do tego marna skuteczność.

Paradoksalnie Lechia nie zagrała złego meczu pod kątem budowania gry, kreowania sytuacji. Tych było naprawdę sporo. Problemem była jednak skuteczność, podejmowanie odpowiednich decyzji. Nie pierwszy raz w tym sezonie.

- Przy wyniku 2:3 byłem pewny, że tego meczu nie przegramy. Niestety w tym przypadku nie zadziałało doświadczenie. Tego nam zabrakło. Popełniliśmy iście juniorskie błędy indywidualne przy czerwonych kartkach. Nie ma usprawiedliwienia na takie kartki - mówił trener Grabowski.

Trudno nie odnieść wrażenia, że przerwa reprezentacyjna trafiła się w odpowiednim momencie. Poniedziałek piłkarze dostali wolni, natomiast już we wtorek drużyna uda się na pięciodniowe zgrupowanie do Gniewina. Zabrakło obozu przed sezonem (z powodów organizacyjno-finansowych), będzie więc w trakcie. To okazja do lepszego poznania się, zgrania, poprawienia detali, które przecież często decydują o wynikach meczów.

Wyrwy w składzie

- Cały czas można spodziewać się transferów. Coś może się stać, a mecz w Sosnowcu pokazał, że nawet powinno - przyznał trener Grabowski.

O konkretach nie chciał mówić, natomiast gołym okiem widać wyrwy w składzie Lechii.

Pierwszą i najbardziej palącą potrzebą jest napastnik. Łukasz Zjawiński dostał wiele szans w tym sezonie, ale trudno powiedzieć, by którąkolwiek wykorzystał. Strzelił jednego gola, a sytuacji miał tyle, że powinien być w tym momencie liderem klasyfikacji strzelców. Nie bez powodu w kilku spotkaniach trener wystawiał na "dziewiątce" Luisa Fernandeza, który nominalnie nie jest środkowym napastnikiem.

- Nie będę apelować o transfery, ale jestem w stałym kontakcie z właścicielem i wiemy, że są pozycje wymagające wzmocnienia - mówi Grabowski.

Oprócz napastnika Lechia będzie też szukać kolejnego środkowego obrońcy. Elias Olsson i Andrei Chindris zdaniem szkoleniowca potrzebują kogoś do rywalizacji, bo czasami popełniają błędy, które nie powinny zdarzać się nawet w amatorskiej piłce, nie mówiąc o tej profesjonalnej.

"Zapalniki" daje też Bohdan Sarnawśkyj. Doświadczony bramkarz miał wprowadzić spokój, ale poza dobrą grą nogami nie daje za wiele drużynie. Carlo Ancelotti powiedział ostatnio po kontuzji Thibaut Courtois, że chciałby bramkarza dobrze grającego rękami. Tylko tyle i aż tyle.

Tomasz Galiński, WP SportoweFakty

CZYTAJ TAKŻE:
Trener Rakowa zaskoczył przed kamerą TV. Nagle zaczął mówić o Haalandzie
Lato ostro odpowiedział Lewandowskiemu! Ma dla niego propozycję

Czy Lechia Gdańsk awansuje do Ekstraklasy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×