Nawalił Mijajlović - wypowiedzi po meczu Korona Kielce - Wisła Kraków

- Nikola źle obliczył lot piłki i niefortunnie zderzył się z Łobodzińskim. Ta sytuacja spowodowała osłabienie zespołu - powiedział na pomeczowej konferencji szkoleniowiec Korony, Marek Motyka. Wtórował mu trener Maciej Skorża, który przyznał, że osłabienie kielczan pomogło jego zespołowi łatwiejszym rozgrywaniu piłki.

Artur Wiśniewski
Artur Wiśniewski

Maciej Skorża (trener Wisły Kraków): Mecz był bardzo nerwowy. Od początku nie mogliśmy złapać tej płynności i rytmu. Jedna i druga drużyna miała w pierwszych minutach swoje sytuacje bramkowe. Po osłabieniu Korony było nam już zdecydowanie łatwiej. Nasi środkowi obrońcy mogli spokojnie rozgrywać piłkę, bo kielczanie byli zmuszeni grać tylko jednym napastnikiem. Zrobiło nam się zdecydowanie więcej miejsca na boisku. Wykorzystaliśmy dwie okazje w pierwszej połowie i wydawało się, że już kontrolujemy sytuację w meczu. Trzecia bramka potwierdziła, że nie powinno nam się stać na Arenie Kielc nic złego. Korona jednak podjęła walkę, chwila nieuwagi i straciliśmy gola na 3:1. Wielkie słowa uznania należą się kieleckiej ekipie, która mimo gry w dziewiątkę zdołała strzelić kontaktową bramkę. Korona do końca na nas naciskała i napsuła nam sporo krwi. Jestem zadowolony z tych trzech punków, choć wydawało się, że spokojniej uda nam się dowieźć to zwycięstwo. Korona zmusiła nas, żebyśmy do ostatnich sekund uważali na swoją grę.

Marek Motyka (trener Korony Kielce): Chciałem pogratulować gościom zwycięstwa. Bardzo ciężko mówi się o meczu, który się fatalnie ułożył. Kluczowym momentem było zejście z boiska Mijailovicia. Nikola źle obliczył lot piłki i niefortunnie zderzył się z Łobodzińskim. Ta sytuacja spowodowała osłabienie zespołu. Zdawaliśmy sobie sprawę, że w grze kombinacyjnej Wisła jest niezwykle groźna. Nie ustrzegliśmy się jednak błędów w obronie i straciliśmy dwie głupie bramki. W przerwie powiedziałem zawodnikom, że jeśli nie stracimy trzeciego gola, to jest jeszcze 45 minut, żeby dojść przeciwnika. Nie przewidziałem jednak sytuacji, że za czysty wślizg drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzyma Malarczyk. Wiem co mówię, bo widziałem tę akcję w powtórce. Ta decyzja sędziego praktycznie zniweczyła nam cały plan. Jestem pełen podziwu dla moich piłkarzy za to, że do końca dzielnie walczyli o korzystny wynik. Dzisiaj graliśmy właściwie młodzieżą, bo podstawowi zawodnicy pauzowali za kartki. Tak się pechowo ułożyło, że zarówno na Legii i z Wisłą graliśmy o dwóch graczy mniej. Mimo tego osiągnęliśmy w ten wieczór wynik, jakiego nie możemy się powstydzić. Ubolewamy jednak nad tym, że kolejny raz nie zdobyliśmy punktów. To nas strasznie boli, bo odnieśliśmy kolejną porażkę. Przed wspaniałą kielecką publicznością nie udało nam się zrehabilitować za poprzednie przegrane. Walczyliśmy na ile mogliśmy, ale to był zbyt mocny przeciwnik.

Nikola Mijajlović (zawodnik Korony Kielce): Z całego zdarzenia, w którym dostałem czerwoną kartkę, niewiele pamiętam. Otrzymałem mocny cios, na chwilę mnie zamroczyło, a potem widziałem już, jak arbiter pokazał czerwoną kartkę. Bardzo źle się z tym czuje, przepraszam wszystkich. Graliśmy przecież dobrze. Jestem pewien, że gdyby nie moja czerwona kartka, to nie przegralibyśmy z Wisłą. Byłem trochę spóźniony, starałem się przerwać akcję. Chciałem uniknąć zderzenia głowami, więc zaasekurowałem się ręką i wyszło, że uderzyłem Wojtka. Wierzę, że w następnych meczach chłopcy podniosą się i zaczniemy wygrywać.

Jacek Kiełb (zawodnik Korony Kielce): Do 20 minuty mieliśmy okazje. Gdyby Piotrek Malarczyk w debiucie strzelił gola to bym go tam ześciskał. Potem miał spojenie, byłby to wymarzony debiut. Od razu na wejściu zabrakło kilku centymetrów, a w drugim przypadku dosłownie kilka milimetrów w dół i mielibyśmy gola. Potem niefortunna sytuacja Mijailovicia, ale nie było to moim zdaniem zdarzenie na czerwoną kartkę.

Mauro Cantoro (zawodnik Wisły Kraków): Prowadziliśmy 3:0, na końcu było trochę wypadków, ale to dla nas bardzo ważne zwycięstwo na wyjeździe. Malarczyk oczywiście mnie faulował, trafił mnie w kolano. A Nikola zagrał bardzo ostro, ale moim zdaniem to nie było specjalnie. Szkoda, bo to stworzyło Koronie kłopoty. Jestem bardzo zadowolony, grałem dwa mecze po 90 minut. Myślę, że zaprezentowałem się teraz nieźle. Oczywiście czeka nas mecz z Legią, który wszyscy chcemy wygrać i mam nadzieje, że trener mnie wystawi do pierwszego składu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×