Porażkę przyjmujemy z pokorą - rozmowa z Remigiuszem Jezierskim, napastnikiem Jagiellonii Białystok

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Jagiellonia przegrała z Ruchem w Chorzowie 2:5. Wyróżniającym się zawodnikiem w zespole gości był były napastnik Niebieskich Remigiusz Jezierski, który w 26. minucie wyrównał stan meczu. Po strzeleniu gola piłkarz Jagiellonii nie manifestował radości.

Michał Piegza: Co w twojej opinii zadecydowało o porażce Jagiellonii w Chorzowie?

Remigiusz Jezierski: W meczu za dużo było prostych błędów indywidualnych. Obrońca niepotrzebnie bawił się z napastnikiem w polu karnym, stracił piłkę i Ruch strzelił gola. Wpływ na wynik miała również nasza słaba skuteczność.

Defensywa Jagiellonii to nie był w niedzielne popołudnie monolit?

- Popełniliśmy więcej błędów w tyłach. Gdy zdobyliśmy po przerwie kontaktową bramkę, wydawało się, że przewaga będzie po nasze stronie. Myśleliśmy, że przyciśniemy Niebieskich, ale szybko ponownie zostaliśmy sprowadzeni na ziemię. Na naszego gola Ruch momentalnie odpowiadał trafieniem. Zdobywając czwartą bramkę ostatecznie przechylił szalę na swoją korzyść.

Następny pojedynek czeka zespół Jagiellonii z inną rewelacją ligi. Zagracie w Bytomiu z Polonią. Porażka 2:5 przy Cichej musi być chyba dla waszej drużyny przestrogą przed wizytą przy Olimpijskiej?

- Na pewno Ruch i Polonia to są dobre zespoły, który są mądrze budowane. Cały czas powtarzam, że cieszę się, iż Niebiescy osiąga takie wyniki. Zwycięska okazuje się długofalowa myśl budowania zespołu, bez wielkiej rewolucji co pół roku. Ruch "zapalił", jest obecnie w fantastycznej formie i gra bardzo dobry futbol.

Porażka 2:5 była dla Jagiellonii swoistą lekcją pokory?

- Poniekąd tak to można określić. Straciliśmy pięć bramek po grze, gdzie w kilku meczach w defensywie zagraliśmy bez strat. Można było pomyśleć, że już jesteśmy bardzo dobrym zespołem, ale po meczu w Chorzowie musimy z pokorą przyjąć porażkę. Po dobrych występach za bardzo uwierzyliśmy, że z tyłu jesteśmy mocni. Przytrafiły nam się indywidualne, karygodne błędy. Przy takich pomyłkach trudno o dobry wynik. Tym bardziej w meczu wyjazdowym. Przecież dwie strzelone bramki powinny dać nam punkty.

Po zdobyciu wyrównującej bramki wydawało się, że pójdziecie za ciosem. Dlaczego tak się nie stało?

- Ważny to był gol. Przecież była to pierwsza bramka stracona przez Ruch w sezonie u siebie. W ich szeregi mogła się wkraść pewnego rodzaju obawa. Jednak po obu naszych trafieniach Ruch szybko odpowiadał golami i nas uciszał.

Po strzeleniu bramki nie manifestowałeś radości. Sentyment do Chorzowa pozostał?

- Tak jak już wielokrotnie powiedziałem. Mam szacunek dla Cichej, dla kibiców i tego klubu. Spędziłem tutaj bardzo miły okres.

Nie pomyliłeś przed meczem szatni?

- Mocno się koncentrowałem, aby wejść do odpowiedniego pomieszczenia. Sentyment jednak zawsze pozostaje. Będąc po raz pierwszy w Chorzowie w szatni gości czułem się dosyć dziwnie.

Ruch jest tak dobry jak wygląda to z trybun?

- Nie pozostaje mi nic innego jak tylko potwierdzić, że są w bardzo dobrej formie. Prezentują się znakomicie, a do tego nabrali jeszcze pewności siebie i to procentuje na boisku.

Źródło artykułu: