Kuriozalna sytuacja w meczu Premier League. Trener był wściekły (WIDEO)

Zdjęcie okładkowe artykułu: Twitter / Viaplay / Na zdjęciu: kuriozalna sytuacja w meczu Premier League
Twitter / Viaplay / Na zdjęciu: kuriozalna sytuacja w meczu Premier League
zdjęcie autora artykułu

Podczas spotkania Tottenhamu z Evertonem w pewnym momencie na boisku pojawiły się dwie piłki. To przeszkodziło Witalijowi Mykołenko, który oddał przez to fatalny strzał z dobrej pozycji. Sam zawodnik "The Toffees" oraz szkoleniowiec byli wściekli.

Już sam początek sobotniego meczu 18. kolejki Premier League z Tottenhamem Hotspur był trudny dla Evertonu, który po osiemnastu minutach przegrywał 2:0. Bramki dla "Kogutów" zdobywali Richarlison oraz Heung-min Son. Zespół Seana Dyche'a musiał podkręcić tempo, aby z terenu rywala wywieźć chociaż punkt.

Jeszcze przed przerwą goście mogli strzelić gola kontaktowego, a konkretnie Witalij Mykołenko. Reprezentant Ukrainy po podaniu Nathana Pattersona oddał jednak fatalny strzał z dogodnej pozycji. Wszystko przez... drugą piłkę znajdującą się na murawie (sytuację zobaczysz na dole).

Jedna z futbolówek poleciała wysoko nad bramką, a zawodnik Evertonu zareagował impulsywnie. Znacznie mocniej podenerwowany był szkoleniowiec "The Toffees" - Sean Dyche. Zwrócili na to uwagę komentatorzy Viaplay.

- Dwie piłki na boisku, kuriozalna sytuacja. W momencie gdy lewy obrońca Evertonu mógł zdobyć bramkę. Wściekły Sean Dyche i wcale mu się nie dziwimy. (...) Mykołenko nie wiedział tak naprawdę, w którą piłkę ma trafić, bo spotkały się niemal w tym samym miejscu - słyszeliśmy podczas transmisji.

Everton zdołał jeszcze postraszyć Tottenham. Przyjezdni za sprawą gola Andre Gomesa zmniejszyli straty. Mimo wszystko trzy punkty na swoim koncie zapisał sobie zespół ze stolicy Anglii, który wskoczył na czwartą pozycję w tabeli Premier League.

Zobacz też: Tak źle nie było od 1930 roku. Katastrofalna forma Manchesteru United

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niespodzianka na treningu Bayernu. Zobacz, kto odwiedził piłkarzy

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)