"Spełniam sen". Koreańczyk zaskoczył wyznaniem o Polsce
- Niepołomice przypominają mi trochę moje strony w Korei - mówi nam Jin-hyun Lee. Reprezentant Korei Południowej, który niespodziewanie związał się z Puszczą, mógł do Polski trafić już wcześniej. Dlaczego nie wyszło mu w Legii Warszawa?
Nowy gracz beniaminka PKO Ekstraklasy wykazywał dużą ochotę do gry, aktywność, zmysł do gry kombinacyjnej. Zaliczał sporo odbiorów, brał też udział w akcji bramkowej, przy trafieniu Kamila Zapolnika na 2:2. Po spotkaniu przyznał, że nawet nie zdawał sobie sprawy, że jest dopiero drugim zawodnikiem z Korei, jaki zagrał w polskiej Ekstraklasie - po Min-Kyun Kimie z Jagiellonii Białystok.
- Po raz pierwszy jestem w Polsce. Niepołomice przypominają mi trochę moje strony w Korei - mówił nam po debiucie. Pomocnik zastrzegł, że sam miał wątpliwości, jak będzie wyglądał fizycznie po dłuższej przerwie w grze: - Szczerze mówiąc, to był mój pierwszy mecz po około dwumiesięcznej przerwie i nieco się obawiałem o moją kondycję. Obiecuję, że do przyszłego tygodnia będę się w stanie prezentować lepiej.
Trener Tułacz wskazywał, że zatrudnieniem Koreańczyka Puszcza była wstępnie zainteresowana już od pewnego czasu, ale po tym, jak poważnej kontuzji doznał Mateusz Cholewiak, sprawy nabrały przyspieszenia.
Wykonawca stałych fragmentów
Już w swoim pierwszym spotkaniu Lee dostał szansę wykonywania rzutów rożnych. - Stałe fragmenty gry to zdecydowanie moja mocna strona - przyznał pomocnik. To właśnie na ten atut 27–latka szczególnie liczą w Niepołomicach.
- Zwykle grywam w środku pola: jako "ósemka" czy "dziesiątka". Trener rozmawiał ze mną jednak również o grze na skrzydle. Oczywiście jak najbardziej mogę tam również występować - dodał Koreańczyk.
Nowy zawodnik Puszczy nie ukrywa entuzjazmu z powodu powrotu do Europy. W przeszłości miał okazję występować w Austrii Wiedeń: - To dla mnie mój "europejski sen", który teraz spełniam. Nie ciążą na mnie obecnie obowiązki związane z odbyciem służby wojskowej, dlatego zdecydowałem się na grę w Europie.
- Zrealizowałem już raz to marzenie o grze na tym kontynencie, gdy trafiłem do Austrii Wiedeń. Nie byłem wtedy jeszcze doświadczonym zawodnikiem, dopiero zbierałem te doświadczenia. Później wróciłem do Korei, a teraz podążam za marzeniami - kontynuuję realizację moich marzeń - podkreślił.
W czasach występów w austriackiej ekipie miał nawet okazję rywalizować w fazie grupowej Ligi Europy. Wiedeńska drużyna mierzyła się wówczas m.in. z AC Milan (1:5, 1:5).
Czemu z Legią nie wyszło?
W przerwie zimowej sezonu 2022/2023 Koreańczyk znów próbował zaczepić się w Europie. W styczniu ubiegłego roku dołączył do przebywającej na zgrupowaniu w Turcji Legii Warszawa. Dlaczego nie udało mu się podpisać umowy?Przyznał też, że w wyborze klubu ważnym czynnikiem było to, że jego sprowadzeniem interesował się bezpośrednio szkoleniowiec Puszczy, co przekonało go, że będzie miał szanse na regularną grę. Istotna była też opinia byłego klubowego kolegi z Daejeon Hana Citizen, czyli Vladislavsa Gutkovskisa:- Opowiedział mi o grze w Polsce, o Ekstraklasie. Pomógł mi w podjęciu tej decyzji o przenosinach do Polski.
Debiut u Paulo Bento
Lee zaliczył dotąd cztery występy w kadrze Korei. W drużynie narodowej miał szansę współpracować z Paulo Bento, czyli szkoleniowcem przymierzanym niedawno m.in. do objęcia kadry Polski.
- Słyszałem, że Bento był kandydatem do pracy w Polsce. W moim odczuciu był bardzo dobrym szkoleniowcem. To u niego zadebiutowałem w drużynie narodowej. Mam dla niego ogromny szacunek - podkreślał pomocnik Puszczy. - Życzę mu sukcesów w jego dalszej pracy.
Lee podpisał z Puszczą kontrakt do czerwca 2025 roku.
Wisła miała porywać, a nadziała się na gwizdy. "To normalne, że są wściekli"
"Wszyscy winni oprócz niego". Szczęsnemu się upiekło