Probierz nie może się nachwalić Szczęsnego. Zagadkowe słowa. "Oby po Euro miał dobre wiadomości"

- Brakowało nam tylko wykończenia poszczególnych akcji i to jest obecnie nasza największa bolączka. Byłem jednak zadowolony, bo do tej pory rzadko udawało nam się narzucić rywalom nasz styl grania - mówił wyraźnie zadowolony trener Michał Probierz.

Mateusz Puka
Mateusz Puka
 Michał Probierz WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Michał Probierz
Z Cardiff Mateusz Puka, Dariusz Faron, WP SportoweFakty

Mateusz Puka, Dariusz Faron, WP SportoweFakty: Podczas powrotu do hotelu przedstawił się pan pracownikowi hotelu jako kierownik drużyny. Nie za skromnie?

Michał Probierz, trener reprezentacji Polski: Jesteśmy za granicą i nie każdy musi mnie tutaj znać. Potraktowałem całą sytuację humorystycznie. Najważniejsze, że awansowaliśmy.

Ile kosztował pana ten mecz? Z boku wyglądał pan na zaskakująco spokojnego.

Generalnie czułem spokój, ale to na pewno nie były dla mnie łatwe dni. Karne to jest loteria, więc bardzo żałowałem, że nie rozstrzygnęliśmy tego w regulaminowym czasie gry. Graliśmy naprawdę dobrze, mieliśmy kilka sytuacji, a Walijczycy niczym nas nie zaskoczyli. Spodziewaliśmy się, że będą bardzo groźni w kontrataku i po stałych fragmentach gry. Nam udało się wyeliminować te atuty.

Co pan pomyślał, gdy Wojciech Szczęsny obronił rzut karny?

Po prostu się cieszyłem. Cieszę się, że turniej odbędzie się w Niemczech, czyli w kraju, w którym spędziłem wiele lat jeszcze jako zawodnik. Miło będzie odwiedzić te miejsca tym razem już jako selekcjoner. W Bundeslidze być może wiele meczów nie zagrałem, ale to głównie dlatego, że już wtedy przygotowywałem się do pracy trenerskiej. Czekają mnie więc nowe doświadczenia.

ZOBACZ WIDEO: Ależ słowa o Nicoli Zalewskim. "Grał artystycznie. To piłkarz z innej gliny"

Rzadko okazuje pan zadowolenie i to nawet po wygranych meczach. Czy to jest w końcu ten moment, by cieszyć się z tego, co udało się osiągnąć?

Najważniejsza jest w tym przypadku drużyna, a najbardziej cieszy mnie, że chłopcy przyjęli nasze zasady i pokazali na boisku, że są prawdziwym zespołem. Nikt nie odstawiał nóg, zmiennicy dali bardzo dobre zmiany, a to wszystko dowód na to, że dokonaliśmy właściwej selekcji. Teraz najważniejsze jest to, by ci zawodnicy grali w swoich klubach. To jest klucz do dobrych wyników kadry. Czeka nas teraz dużo pracy, bo analiza zespołów, z którymi zagramy na Euro nie będzie łatwa. Mamy też spore grono zawodników, których obserwujemy, część z nich dochodzi do zdrowia, niektórzy zaczynają grać lepiej, jak choćby Michała Skórasia. Życzę sobie, byśmy przed samymi mistrzostwami mieli jeszcze więcej opcji.

A co będzie celem podczas Euro 2024?

Do tej pory celem było to, by w ogóle dostać się na tę imprezę.

Dotychczasowa pana pracy w reprezentacji to była droga przez mękę i ciągłe balansowanie nad przepaścią. Teraz będzie łatwiej?

W pracy trenera nigdy nie ma się wystarczająco dużo czasu, ale to nie jest żadne usprawiedliwienie. Mój pierwszy mecz jako trenera kadry wypadł po trzech tygodniach od podpisania kontraktu, a dodatkowo wypadło mi wtedy dużo zawodników. Ten zespół bez Roberta Lewandowskiego i Pawła Dawidowicza, nie jest taki sam.

Robert Lewandowski znów jednak nie zachwycił.

Jestem zaskoczony takim stwierdzeniem, bo przecież na boisku doskonale było widać, ile Robert daje temu zespołowi. Podczas każdego z trzech dotychczasowych zgrupowań, mieliśmy nieco inną kadrę. Słucham często komentarzy ekspertów i nie rozumiem, dlaczego oni dziwią się, że tak często rotujemy składem. W kadrze zawsze będzie się zmieniał skład, bo to jest naturalna kolej rzeczy. Zawsze będą jakieś urazy i trzeba się z tym liczyć.

Wojciech Szczęsny broniąc rzut karny przedłużył sobie reprezentacyjną karierę. Wcześniej ogłosił przecież, że nie zamierza wystąpić na kolejnych mistrzostwach świata.

To jest akurat piłkarz, który przez lata utrzymuje wysoką formę i godnie reprezentuje Polskę. Obroniony rzut karny, to dla niego nagroda za tyle lat pracy. Oby po mistrzostwach Europy miał dla nas same pozytywne wiadomości.

Czy podczas zgrupowania dużo czasu poświęcaliście na trenowanie rzutów karnych? Według jakich kryteriów ustaliliście, kto będzie strzelał pierwszy, a kto ostatni?

Ćwiczyliśmy ten element i teraz, i przed meczem z Estonią. Piłka uczy pokory, więc musieliśmy być przygotowani na każde rozwiązanie. Tym razem dobrze się stało, że zagraliśmy dużo wyżej i często atakowaliśmy rywali pressingiem. Brakowało nam tylko wykończenia poszczególnych akcji i to jest obecnie nasza największa bolączka. Byłem jednak zadowolony, bo do tej pory rzadko udawało nam się narzucić rywalom nasz styl grania.

Wielu mogło się zdziwić, czy w konkursie jedenastek do piłki jako pierwszy podszedł Robert Lewandowski. Skąd taki pomysł?

Gdy do końca meczu pozostało zaledwie pięć minut, ustaliłem strategię, a potem skonsultowałem ją z zawodnikami. Nie chciałem żadnego zawodnika wsadzić na konia. Wszyscy zawodnicy musieli wyrazić zgodę na to, by strzelać karne i zgodzić się na odpowiednią kolejność. Mieliśmy ustalonych tylko pięciu wykonawców, więc gdyby konkurs się przedłużał, to zawodnicy sami musieliby podjąć odpowiednie decyzje.

Rok 2023 nie był udany dla reprezentacji Polski. Czy to zwycięstwo to zapowiedź, że 2024 rok będzie lepszy?

Dla mnie ostatnie miesiące to udany czas. Nie przegrałem jeszcze meczu jako trener reprezentacji Polski, więc trudno, żebym się smucił. W sumie z reprezentacją młodzieżową to już 13 meczów bez porażki. Jest teraz tyle portali i ocen różnych ekspertów, że my musimy zachowywać spokój i robić swoje. Dziękuję kibicom za wsparcie.

Czy to był najbardziej nerwowy i stresujący mecz w pana bogatej trenerskiej karierze?

Każdy mecz jest inny i nigdy tego tak nie porównywałem. Pewne jest, że nigdy nie miałem okazji prowadzić tak dobrych zawodników. Najważniejsze w życiu trenera to umieć zachować spokój w kluczowych momentach. W naszej pracy zdarzają się wzloty i upadki, a przez cały czas mamy tylko jednego przyjaciela. Dzisiaj się cieszymy, a ten przyjaciel jest za rogiem. To jest porażka i ona nigdy nie odpuści.

Pod koniec dogrywki to Walijczycy już mieli trochę dość i to my wyglądaliśmy dużo lepiej fizycznie.

No to akurat chwała zawodnikom, bo to też jest kwestia tego, że dobrze w klubach pracują. Dziękuję więc wszystkim trenerom, którzy pracowali z naszymi piłkarzami. W środę czas zamknąć tę kartę, wybrać bazę na Euro 2024 i zacząć przygotowania do tej imprezy

Trudno jednak przejść obojętnie wobec faktu, że w trakcie 120 minut nasza reprezentacja nie była w stanie oddać w Walii choćby jednego celnego strzału. Jak pan to skomentuje?

Mieliśmy kilka sytuacji i ciekawych szansa na zdobycie bramki. Już wcześniej powiedziałem brakowało nam jednak wykończenia. Przypomnę jednak, że wielu skazywało nas tutaj na dotkliwą porażkę. Po drużynie od początku było widać ogromną chęć do walki i agresję.

Znów kluczowym zawodnikiem okazał się pana zdaniem Przemysław Frankowski? Nie dość, że wytrzymał 120 minut meczu, to jeszcze pod koniec był w stanie popisywać się efektownymi sprintami.

Dlatego tym bardziej chwała dla zawodników.

Czy dał pan zgodę zawodnikom na huczne świętowanie? Jak pan uczci ten awans?

Piłkarze zdają sobie sprawę, że wprost ze zgrupowania muszą jechać do klubów i wracają do regularnych treningów. Już w tym tygodniu czekają ich kolejne trudne mecze. To są zawodowcy i oni są świadomi swoich obowiązków.

Polska jako ostatni zespół awansowała na Euro. Obyśmy też najwcześniej nie opuszczali turnieju w Niemczech.

Gratuluję przede wszystkim Gruzji, bo jeszcze dzisiaj pisałem z ich trenerem Willim Sagnolem. Jesteśmy w stałym kontakcie, obaj gramy w golfa i myślę, że jeszcze przed mistrzostwami będzie okazja, by wspólnie zagrać partyjkę. Ostatni okres był bardzo trudny, ale teraz powinno być nieco łatwiej. W święta planuję nieco odpocząć, ale na pewno pojadę na choćby jeden mecz ligowy.

Przed meczem wyglądał pan na wyluzowanego. To była dobra mina do złej gry?

Podczas samego meczu faktycznie byłem spokojny, a to wynikało z tego, że widziałem, że gramy dobrą piłkę. Z perspektywy ławki trenerskiej było widać, że jesteśmy zdecydowanie bliżej zdobycia gola i kontrolujemy to spotkanie. Może tylko na moment straciliśmy kontrolę, gdy po wybiciu z autu piłka wpadła do siatki. Generalnie jednak kontrolowaliśmy spotkanie.

Była już okazja wymienić kilka zdań z prezesem Cezarym Kuleszą? Jak prezes PZPN skomentował awans?

Prezes był zadowolony, a ja miałem okazję podziękować mu, że postawił na mnie mimo bardzo wielu negatywnych ocen. Mam nadzieję, że na Euro zagramy dobrą piłkę i wszyscy będą zadowoleni.


Czytaj więcej:
Tak Walijczycy zachowali się podczas hymnu Polski
To jego Lato chwali najbardziej

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×