Trener ŁKS-u umiarkowanie zadowolony z remisu w Krakowie. "Dźwignęliśmy to"
- Ja wierzę w utrzymanie, a kluczowe jest to, czy piłkarze za tą wiarą pójdą. Walczymy do końca - o utrzymanie i o szacunek - podkreślił Marcin Matysiak, trener piłkarzy ŁKS-u Łódź po wyjazdowym remisie 2:2 z Cracovią w 27. kolejce PKO Ekstraklasy.
- Emocje jeszcze nie opadły, co pokazuje że ten mecz obfitował w wiele sytuacji bramkowych. Patrząc na te emocje spod linii, one były duże, ale z perspektywy trybun musiały być jeszcze większe - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej trener gości - Marcin Matysiak.
ŁKS Łódź musiał pozbierać się po ubiegłotygodniowym laniu, który zafundowała mu u siebie Jagiellonia Białystok. Lider PKO Ekstraklasy pokonał outsidera 6:0.
ZOBACZ WIDEO: Szaleństwo po awansie na Euro 2024. Co za obrazki!- Pierwsza rzecz jaka mi się nasuwa - nie patrząc na wynik - to jest duma i duży szacunek. Wiedzieliśmy, w jakich nastrojach przystępowaliśmy do tego meczu i co nas spotkało tydzień temu i mentalnie nie był to dla nas łatwy mecz. Dźwignęliśmy to i to było widać - przyznał szkoleniowiec.
- Po pierwszej połowie przegrywaliśmy 0:1, ale było kilka ciekawych akcji, potrafiliśmy wyjść spod pressingu rywala, utrzymać się dłużej przy piłce. Brakowało nam tylko i aż kreowania sytuacji, zdobywania przestrzeni, choć na samym początku taką sytuację stworzyliśmy - dodał.
Łodzianie mieli czego żałować, ale ostatecznie piłka wpadła do bramki Lukasa Hrosso dwa razy. Do samego końca biało-czerwono-biali walczyli o to, by nie wyjeżdżać z Krakowa z jednym, a z trzema punktami, co jest bardzo istotne w kontekście walki o utrzymanie.
- Druga połowa była jeszcze lepsza w naszym wykonaniu. Wypracowaliśmy więcej okazji i dlatego zdobyliśmy dwie bramki. Jedną też straciliśmy po błędzie indywidualnym, ale nie ma o to pretensji, bo chcemy grać w piłkę i budować akcję poprzez utrzymanie się przy piłce. Końcówka była emocjonująca w obie strony, bo i pod naszą bramką się kotłowało. W ostatniej akcji meczu, to my mieliśmy piłkę w polu karnym rywala. Wracamy z jednym punktem, ale niedosyt jako zespół czujemy - przyznał Matysiak.
Sytuacja ŁKS-u dalej jest bardzo trudna. Jeden punkt teoretycznie przybliża do wyjścia ze strefy spadkowej, ale jeśli najbliżsi rywale również będą przynajmniej remisować, niewiele to da.
- Na ten moment czuję niedosyt, ale targają mną emocje. Wielokrotnie tak jest, że jak analizujemy mecz, wnioski są zgoła odmienne. Drużyna włożyła ogromny wysiłek w to spotkanie. Ja cały czas wierzę w utrzymanie i ta wiara była widoczna na boisku u zawodników. A kluczowe jest to, czy oni za tą wiarą pójdą. Walczymy do końca - o utrzymanie i szacunek, by pokazywać sto procent zaangażowania - zakończył szkoleniowiec Łódzkiego Klubu Sportowego.
Za tydzień, w 28. kolejce PKO Ekstraklasy łodzianie podejmą na Stadionie Miejskim im. Władysława Króla drużynę Radomiaka Radom. Początek spotkania w niedzielę, 14 kwietnia o 12:30.
Zobacz także: Tak nie można grać w Ekstraklasie. Kakabadze bez skrupułów wykorzystał błąd ŁKS-u