"Obecna Jagiellonia jest jak duża rodzina". Były piłkarz czeka na mistrzostwo

- Nie można oceniać wszystkiego przez wynik tu i teraz, a trzeba czasem cierpliwości. Tego w Polsce często brakuje, a to właśnie jest obecnie w Jagiellonii - mówi WP SportoweFakty Przemysław Kulig, który w latach 2001-05 grał w podlaskim klubie.

Kuba Cimoszko
Kuba Cimoszko
Przemyslaw Kulig Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Przemyslaw Kulig
Jagiellonia Białystok jest coraz bliżej historycznego mistrzostwa Polski. Na 5 kolejek przed końcem sezonu PKO Ekstraklasy zespół jest liderem tabeli z czteropunktową przewagą nad Śląskiem Wrocław i Lechem Poznań. W piątek 26 kwietnia o godz. 20:30 podejmie Pogoń Szczecin.

Kuba Cimoszko, dziennikarz WP SportoweFakty: Gdy rozmawialiśmy przed blisko trzema laty to zwrócił pan uwagę, że w Jagiellonii "brakuje takiego DNA drużyny". To się chyba zupełnie zmieniło?

Przemysław Kulig, były piłkarz m.in. Jagiellonii: Tak zdecydowanie to się zmieniło. Jak się patrzy na obecną drużynę to widać, że chcą zostawić serce na boisku. Widoczny jest też bardzo dobry kontakt piłkarzy z trenerem. To bardzo ważne, bo z futbolem jest trochę jak z życiem. Jak jest dobry klimat między ludźmi to wszystko się układa i tak wydaje się być w tym wypadku. To w dużej mierze dzięki temu w tej chwili zespół ma duże szanse na mistrzostwo.

Jaga gra najlepszy futbol w Ekstraklasie?

Zdecydowanie. Gra przede wszystkim ofensywnie i strzela dużo goli, a tego często brakuje w naszej lidze. To może się bardzo podobać dla przeciętnego widza. Od strony sportowej Jaga moim zdaniem w pełni zasługuje na tytuł.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wyjątkowa impreza u Beckhamów. Wideo trafiło do sieci

Niektórzy poddają to jednak w wątpliwość i przytaczają dość niską średnią punktową w skali Europy.

Tylko tych punktów na ten moment Jagiellonia i tak ma zdecydowanie najwięcej w Polsce. Poza tym tytułu nie zdobywa się przecież pojedynczymi meczami czy jedną rundą, a stabilną grą przez cały sezon i tu zespołowi nie można nic zarzucić. Ci piłkarze prezentują się dość równo przez cały rok. Nie widzę nikogo lepszego i w takim przypadku pozostaje jedynie kwestia głów samych zawodników. Wydaje mi się jednak, że oni są już odpowiednio nastawieni na realizację tego celu.

W tym wszystkim wydaje się tylko brakować pełnego zaangażowania kibiców. Bilety na ostatni mecz z Wartą Poznań wyprzedały się, ale choćby na najbliższy mecz z Pogonią Szczecin wejściówki są jeszcze w kasach.

Wiadomo, że do pewnych rzeczy ludzie się przyzwyczajają. Dlatego już chyba nigdy nie wróci taka "zajawka" jak w czasach, gdy ja grałem w Jagiellonii i przykładowo mecze z Legią były totalnym świętem. Pamięta pan na pewno ten słynny półfinał Pucharu Polski? Albo czas jak na stałe przenosiliśmy się na Słoneczną i klimat jaki był wówczas na trybunach? Tylko z drugiej strony trzeba też pamiętać, że było to inne pokolenie. Spotkania były wtedy mniej opakowane, nie było tak rozwiniętego internetu czy łatwego dostępu do telewizji, a i młodzi nie mieli tyle rozrywek co dziś.

Widzi pan jakiś pomysł żeby to zmienić?

Jeśli wyniki się utrzymają to tych ludzi będzie na trybunach sporo, a na Jagę będzie cały czas moda. To jest zawsze główny czynnik kształtujący frekwencję. Wystarczy spojrzeć wstecz, gdy rezultaty i gra drużyny były słabe i przychodziło po 6-8 tys. ludzi. Moim zdaniem nie ma co narzekać. Byłem na przykład na jesiennym meczu z Legią i bardzo mi się podobało. Kibice w Białymstoku wciąż tworzą świetny klimat.

Część środowiska piłkarskiego w Polsce nie jest przekonana czy mistrzostwo Jagiellonii byłoby dobre dla Ekstraklasy pod kątem występów naszych klubów w europejskich pucharach.

Jeśli Jagiellonia okaże się najlepsza w kraju to chyba nie powinno być obaw? Poza tym jeśli zdobędzie tytuł to jej zasób finansowy będzie większy, a więc możliwości transferowe również się zwiększą i mogą pojawić się tam jeszcze lepsi piłkarze. Oczywiście z pewnością będzie jej trudniej utrzymać poziom w kolejnych latach jak Legii czy Lechowi, ale moim zdaniem nie musi to być jednorazowy wyskok. Działacze wykonują tam świetną pracę.

Prezes, dyrektor sportowy, sztab szkoleniowy. W Białymstoku zbudowano świetne fundamenty, a tych często brakuje w polskich klubach.

Dokładnie. Gdy zaczynali to wiemy, że klub miał akurat pewne problemy finansowe i nie było im łatwo jak zresztą w prawie każdym polskim klubie. Po tych dwóch latach jest jednak efekt, który widzimy. Liczy się czas, trzeba ludziom dawać ten czas. Nie można oceniać wszystkiego przez wynik tu i teraz, a trzeba czasem cierpliwości. Tego w Polsce często brakuje, a to właśnie jest obecnie w Jagiellonii. Zmiany co chwilę do niczego nie prowadzą.

W Jagiellonii przekonano się o tym w poprzednich latach, gdy trenerów zmieniano jak rękawiczki. Wygląda, że wyciągnięto dobre wnioski.

Tak, ale przecież nie było to takie jednoznaczne. Postawiono na młodego Adriana Siemieńca, w którego nie wierzyło zbyt wiele osób. Doskonałą robotę robi też mój kolega Łukasz Masłowski. Wystarczy spojrzeć na transfery. Wielu ludzi dostało tam szansę i ją wykorzystuje. Działacze, sztab szkoleniowy i inne osoby zatrudnione wokół. Są odpowiedni ludzie na odpowiednich stanowiskach i to wszystko procentuje. Obecna Jagiellonia jest jak duża rodzina, bo wszyscy tam pchają wózek w jedną stronę. Mocno trzymam kciuki aby zostało to nagrodzone sukcesem.

Słychać w pana głosie, że sentyment do klubu wciąż pozostał.

Oczywiście. Czy to jak byłem na meczach w Białymstoku, czy jak niedawno woziłem tam na testy swojego syna, to serce mocniej biło. Nie ukrywam, że z miłą chęcią przyjechałbym na fetę. Mocno wierzę, że będzie ku temu okazja i pozostaje tylko czekać na zaproszenie. A na razie piłkarzom życzę zdrowia, bo to może być kluczowe w końcówce sezonu.

Trener Jagiellonii zabrał głos przed meczem z Pogonią

Czy Jagiellonia Białystok zdobędzie mistrzostwo Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×