LM: Barcelona zatrzymana w Stuttgarcie. Porażka Olympiakosu, Żewłakow na ławce

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Barcelonie nie pomogły powroty Xaviego i Zlatana Ibrahimovica. Duma Katalonii zremisowała w Stuttgarcie z VfB 1:1, ale to podopieczni Josepa Guardioli mogą mówić o szczęśliwym rozstrzygnięciu. W Pireusie, w jedynym w tej fazie rozgrywek spotkaniu prawdziwych mistrzów krajowych, Olympiakos musiał uznać wyższość Bordeaux.

Przed spotkaniem z VfB szkoleniowiec Barcelony, Josep Guardiola przestrzegał swoich piłkarzy, że na tym etapie Ligi Mistrzów nie ma już słabszych drużyn i wskazywał jako przykład ubiegłotygodniowe zwycięstwo Olympique Lyon w meczu z Realem Madryt. Słowa Guardioli znalazły potwierdzenie w tym, co działo się w pierwszej połowie na Mercedes-Benz Arena. To gospodarze byli drużyną przeważająca, a ich jedynie jednobramkowe prowadzenie do przerwy Katalończycy mogli zawdzięczać ich nieskuteczności. Autorem jedynej bramki w tej części meczu był Cacau, który w 25. minucie gry wykorzystał dośrodkowanie Timo Gebharta i strzałem głową pokonał Victora Valdesa. Chwilę później Brazylijczyk na skraju pola karnego wyłuskał piłkę Rafaelowi Marquezowi i dograł do partnera przed bramkę Barcelony, ale w ostatniej chwili z interwencją zdążył Gerard Pique, wybijając piłkę na rzut rożny.

W wyjściowym składzie Dumy Katalonii ujrzeliśmy leczących w minionych dniach urazy Xaviego i Zlatana Ibrahimovica. Obecność tego pierwszego nie odcisnęła jednak w pierwszej połowie piętna na grze drugiej linii Barcelony. Jedynym zawodnikiem gości, który stanowił zagrożenie dla defensywy VfB był Lionel Messi, ale jego kolejne próby były hamowane przez gospodarzy.

W drugiej połowie przebudził się jednak drugi rekonwalescent. W 52. minucie Ibrahimovic oddał pierwsze strzały na bramkę Jensa Lehmanna. W polu karnym piłkę szwedzkiemu napastnikowi zgrał Pique, a ten na raty pokonał niemieckiego bramkarza. Katalończycy nabierali tempa z minuty na minutę, ale nie potrafili wznieść się na poziom, do którego przyzwyczaili kibiców. Za to Jens Lehmann przypomniał fanom, że jest zdolny do nieprzewidywalnych zachowań. W 69. minucie gry po dośrodkowaniu z rzutu rożnego na raty łapał piłkę, by w końcu wypuścić ją pod nogi Ibrahimovica. Strzał Szweda z bramki wybił Cristian Molinaro, ale były gracz Juventusu Turyn pomógł sobie w tej sytuacji ręką, co umknęło uwadze Bjorna Kuipersa. Holenderski sędzia nie popisał się także chwilę później, kiedy Lehmann "w swoim stylu" staranował Carlosa Puyola, a Kuipers nie ukarał go za to żółtą kartką.

W ostatnim kwadransie Barcelona wyglądała na zadowoloną z wyniku spotkania. Spokój Katalończyków potęgował fakt, że gospodarze po efektownej pierwszej połowie i zrywach w drugiej odsłonie nie mieli już sił na odzyskanie prowadzenia.

***

Początek spotkania w Pireusie należał do gospodarzy. Już w 4. minucie dobrą bramkową okazję miał Olof Mellberg, ale piłka po jego strzale głową nieznacznie minęła bramkę Bordeaux. Przewaga Olympiakosu utrzymywała się przez pierwszy kwadrans. Potem go głosu doszli Żyrondyści, ale nie stworzyli sobie dobrych sytuacji bramkowych. Jeśli już im się udało, to dobrze w dobrze w bramce spisywał się Antonis Nikopolidis. Wreszcie w doliczonym czasie gry Lomana Lua Lua sfaulował na wysokości własnego pola karnego Benoit Tremoulinasa. Do piłki podszedł Yoann Gourcuff i posłał dośrodkowanie dochodzące do bramki Nikopolidisa. W polu karnym dynamicznym wejściem obrońców gospodarzy uprzedził Michael Ciani i głową wpakował piłkę do siatki gości.

Po zmianie stron Bordeaux przetrzymało ataki gospodarzy i po kilku minutach przewagi Olympiakosu, Francuzi przejęli kontrolę nad spotkaniem. Najgroźniej pod bramką Nikopolidisa było po stałych fragmentach gry, ale dwukrotnie interwencje Raula Bravo i Mellberga w ostatniej chwili wyjaśniały sytuacje. Ekipa Bożidara Bandovica w końcówce miała jeszcze okazje na wyrównanie, ale najpierw uderzenie Lua Lua w 86. minucie sparował Cedric Carrasso, a dwie minuty później strzał głową Vassilisa Torosidisa z linii bramkowej musiał wybijać Fernando. W 90. minucie Carasso po raz kolejny wygrał pojedynek z Lua Luą.

Całe spotkanie na ławce rezerwowych Olympiakosu spędził Michał Żewłakow. Reprezentant Polski wypadł z pierwszej "11" po dwóch rozegranych w pełnym wymiarze czasowym meczach. Jego miejsce w składzie zajął Torosidis.

***

VfB Stuttgart - FC Barcelona 1:1 (1:0)

1:0 - Cacau 25'

1:1 - Ibrahimović 52'

Składy:

VfB Stuttgart: Lehmann - Celozzi, Tasci, Delpierre, Molinaro - Gebhart (84 Rudy), Traesch (58 Kuzmanović), Khedira, Hleb - Cacau, Pogrebnyak (64 Marica).

FC Barcelona: Victor Valdes - Puyol, Marquez (59 Milito), Pique, Maxwell - Busquets, Toure (53 Henry), Xavi Hernandez - Messi, Ibrahimović, Iniesta.

Żółte kartki: Gebhart, Molinaro (Stuttgart) oraz Marquez, Puyol (Barcelona).

Sędzia: Bjorn Kuipers (Holandia).

Olympiakos Pireus - Girondins Bordeaux 0:1 (0:1)

0:1 - Ciani 45+1'

Składy:

Olympiakos Pireus: Nikopolidis - Torosidis, Papadopoulos, Mellberg, Raul Bravo - Maresca, Ledesma (64 Zairi), Stoltidis, LuaLua - Mitroglou (77 Derbyshire), Datolo.

Girondins Bordeaux: Carrasso - Chalme, Planus, Ciani, Tremoulinas - Fernando, Sane, Gourcuff, Plasil (82 Gouffran - Chamakh, Wendel.

Żółte kartki: Papadopoulos, Zairi (Olympiakos) oraz Sane, Ciani (Bordeaux).

Sędzia: Howard Webb (Anglia).

Źródło artykułu:
Komentarze (0)