Zagłębie Sosnowiec nie chce gasić światła

Na trzy dni przed zjazdem PZPN, Zagłębie apeluje do władz Związku o cofnięcie decyzji degradującej klub do trzeciej ligi. Zarząd drużyny z Sosnowca ma po swojej stronie władze miejskie oraz kibiców.

Piotr Tafil
Piotr Tafil

Na 11 maja zaplanowano dokończenie walnego zjazdu PZPN. Cała sportowa Polska czeka na decyzje, które zapadną. Biorąc pod uwagę nieobliczalność futbolowej centrali, możemy się spodziewać wszystkiego. W tej sytuacji ludzie związani z Zagłębiem postanowili podjąć ostatnią, desperacką próbę ratowania spadającego do trzeciej ligi klubu.

Z pomocą ruszyły władze miejskie Sosnowca. Samorządowcy wystosowali list otwarty do ministra sportu Mirosława Drzewieckiego i prezesa PZPN Michała Listkiewicza. Apelują w nim o to, by delegaci na niedzielny zjazd podjęli "jedyną słuszną decyzję", czyli uchwałę o abolicji. - Największym dramatem w całej tej sytuacji jest to, że przez działania jednostek cierpi wizerunek klubu i miasta - mówi wiceprezydent Sosnowca Zbigniew Jaskiernia. Zwraca też uwagę na pewien paradoks. - Jeżeli nie będzie abolicji, to przecież łatwo możemy wyobrazić sobie sytuację, w której Zagłębie na skutek degradacji kolejnych kilkunastu klubów wróci za rok do ekstraklasy. Powiedzmy sobie jasno, że fakt korupcji zaistniał i rozgrzeszenie go będzie trudne, ale najsensowniejszym wyjściem wydaje się surowe karanie jednostek.

Do apelu władz miasta przyłączył się zarząd klubu, podkreślając , że z Zagłębia natychmiast pozbyto się ludzi, przeciwko którym prokuratura prowadziła śledztwa. - Po wybuchu afery zwróciliśmy się do PZPN o listę i usunęliśmy wszystkie czarne owce - przypomina właściciel Zagłębia Krzysztof Szatan. W ten sposób pracę stracili m. in. dyrektor sportowy Wojciech Rudy, kierownik drużyny Waldemar Włosowicz oraz kilku piłkarzy. Jeden z nich do dzisiaj sądzi się z klubem, bo... chciałby wrócić do pracy.

Ludzie związani z Zagłębiem obawiają się, że ich klub stanie się kozłem ofiarnym, poświęconym dla dobra możniejszych polskiego futbolu. - Ja wiem, że jedni są biedniejsi, a drudzy bogatsi, ale tu dochodzi już do całkowitej paranoi - denerwuje się prezes Zagłębia Paweł Hytry. - To nie jest żadna tajemnica, że przed zjazdem kluby dogadują się z delegatami. Słyszy się o tym, że uratowane zostanie Zagłębie Lubin. My i Widzew mamy "zgasić światło", a inni pozostaną bezkarni. Przypominam, że mowa jest o 29 klubach.

Temu celowi ma służyć nagonka na Zagłębie, którą zdaniem Hytrego prowadzi PZPN. Jako przykład podaje wiosenny mecz z ŁKS, którego wynik, zdaniem Wydziału Dyscypliny, został ustawiony przez piłkarzy obu drużyn. Doniesienie w tej sprawie złożyły podobno firmy bukmacherskie. Które konkretnie, tego nie wiadomo, bo sprawa szybko przycichła. Kibice Zagłębia podejrzewają, że był to starannie wyreżyserowany fakt, który miał odwrócić uwagę mediów od ujawnionej kilka dni wcześniej afery korupcyjnej w kieleckiej Koronie. Władze klubu z Sosnowca zażądały od szefa Wydziału Dyscypliny Roberta Zawłockiego wyjaśnień, ale wysłany wtedy list pozostaje bez echa. - O tym, że pan Zawłocki nas lekceważy, to wiemy nie od dzisiaj, ale cały czas liczymy na to, że okaże nieco człowieczeństwa i jednak nam odpowie - ironizuje Szatan.

Do apelu władz miasta przyłączyli się również kibice. W wydanym oświadczeniu oskarżają PZPN o niekonsekwencję i wnioskują o surowe karanie zamieszanych w korupcję ludzi, którzy niszczą kluby. Zapewniają o tym, że z uwagą będą się przyglądać dalszemu rozwojowi wypadków.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×