Go(i)l na wagę mistrzostwa? - relacja z meczu Ruch Chorzów - Lech Poznań

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Niewiarygodne wprost rzeczy działy się w końcówce spotkania Ruchu z Lechem. Goście, którzy przegrywali od 46 minuty zdołali doprowadzić do remisu, a w doliczonym czasie gry zdobyli zwycięską bramkę. Tej akcji nie powinno jednak być.

W tym artykule dowiesz się o:

Boiskowy zegar wskazywał 92 minutę. Na boisku przy Cichej trwała wymiana ciosów. Akcja szła to na jedną, to na drugą bramkę. Po jednym z prostopadłych zagrań i błędzie Manuela Arboledy sam na sam z Krzysztofem Kotorowskim wyszedł Arkadiusz Piech. Trzydzieści metrów przed bramką napastnik Ruchu został przez Kolumbijczyka przewrócony, ale do tej pory poprawnie prowadzący zawody Paweł Gil nakazał grać dalej. Lech wyprowadził piłkę, ale w związku z faktem, że na boisku leżał chorzowianin poznaniacy czekali co się wydarzy. Taka sytuacja w meczu kilka razy zdarzyła się w drugą stronę i zawsze Niebiescy wybijali futbolówkę. Tym razem jednak Robert Lewandowski poczekał aż ambitny gracz Ruch wstanie i będąc już na połowie gospodarzy zaczął akcję, która przyniosła Lechitom gola i wielce prawdopodobny tytuł mistrzów Polski. Piłkę otrzymał Siergiej Kriwiec i strzelił tuż przy słupku obok bezradnego Krzysztofa Pilarza prawdopodobnie gola na wagę mistrzostwa.

Spotkanie, które decydować mogło o mistrzostwie dla Lecha i grze Ruchu w eliminacjach do Ligi Europejskiej rozkręcało się z każdą minutą. Na początku piłkarze obu zespołów głównie sprawdzali wytrzymałość swoich kości. Jednak widać było, że drużyny zaczynają grać coraz szybciej. Goście posiadali optyczną przewagę, ale Ruch z przodu miał dobrze dysponowanego Artura Sobiecha, na którego musieli uważać stoperzy Lecha.

Pierwszą naprawdę dobrą okazję do gola Niebiescy stworzyli sobie w 19 minucie, ale lob Wojciecha Grzyba o metr minął bramkę gości. Drugą dogodną okazję mieli chorzowianie na dwie minuty przed przerwą, gdy w sytuacji sam na sam z Kotorowskim był Sobiech. Jednak strzał napastnika Ruchu z ostrego kąta odbił bramkarz Lecha. Goście w pierwszej odsłonie zagrażali chorzowianom głównie po stałych fragmentach gry. Kilka razy pod bramką Pilarza zakotłowało się, ale Niebiescy za każdym razem wychodzili z opresji cało.

Druga połowa rozpoczęła się od mocnego uderzenia 14-krotnych mistrzów Polski. Defensywie Kolejorza prawą stroną uciekł Grzyb, dograł w pole karne, a tam Michał Pulkowski z kilku metrów wepchnął piłkę do bramki.

Strata gola podziałała na Lecha, który rzucił się do odrabiania strat. Jednak to Ruch był bliższy podwyższenia rezultatu. Po kilku minutach chorzowianie niepodzielnie zaczęli panować na boisku. Podopieczni Jacka Zielińskiego stracili jakąkolwiek koncepcję, a na bramkę Kotorowskiego sunęła akcja za akcją. Między 50 a 55 minutą chorzowianie powinni rozstrzygnąć losy meczu, ale nie potrafili wykorzystać wyśmienitych sytuacji.

Po godzinie chorzowian złapała jednak zadyszka i "swoje" zaczął grać Lech. Poznaniacy co chwila podchodzili pod bramkę Pilarza i wrzucali w pole karne piłki do napastników. W 69 minucie przyjezdni dopięli swego. Po dograniu z prawej strony Grzegorza Wojtkowiaka futbolówkę z kilku metrów w bramce umieścił Lewandowski.

Wyrównujący gol jeszcze bardziej zmobilizował Lecha, który chciał szybko rozstrzygnąć losy gry na swoją korzyść. Jednak to Ruch zaczął stwarzać sobie świetne okazje. W 74 minucie tylko Kotorowskiemu goście zawdzięczać mogą, że po strzale głową Łukasza Janoszki nie przegrywali. Trzynaście minut później sam na sam z bramkarzem Lecha był Sobiech, ale celując w okienko bramki przeniósł futbolówkę o pół metra ponad poprzeczką.

Wymiana ciosów trwała do końca meczu. Rysę na pojedynku zostawiła jednak sytuacja ze wspomnianej na wstępie 92 minuty...

Kilkanaście minut przed godziną 21 bliżej mistrzostwa była Wisła. W przeciągu kilkudziesięciu sekund wszystko się zmieniło. Gdzieś w niebie Pan Bóg postanowił, że mistrzem Polski w sezonie 2009/2010 będzie Lech...

Ruch Chorzów - Lech Poznań 1:2 (0:0)

1:0 - Pulkowski 46'

1:1 - Lewandowski 69'

1:2 - Kriwiec 90+2'

Składy:

Ruch Chorzów: Pilarz - Nykiel, Grodzicki, Sadlok, Jakubowski, Grzyb, Baran, Straka, Pulkowski (76' Piech). Janoszka (85' Świerblewski), Sobiech.

Lech Poznań: Kotorowski - Wojtkowiak, Bosacki, Arboleda, Gancarczyk, Peszko, Bandrowski (61' Wilk), Injac, Stilic (76' Mikołajczak) Kriwiec, Lewandowski.

Żółte kartki: Baran, Grodzicki, Nykiel (Ruch) oraz Bandrowski, Wilk, Kriwiec, Gancarczyk. (Lech).

Sędzia: Paweł Gil (Lublin).

Widzów: 12 000 (komplet).

Ocena meczu: 5,5. To był hit rundy! W trakcie dziewięćdziesięciu minut kibice oglądać mogli cios za cios. Mnóstwo akcji, strzałów, ostrych zagrań i kapitalna atmosfera. Dramaturgia jak z horroru z najwyższej półki. No i ta końcówka, która dla jednych była niebem...

Źródło artykułu:
Komentarze (0)