Stworzyliśmy ciekawe widowisko - komentarze po meczu Motor Lublin - Śląsk Wrocław

Podopieczni Ryszarda Tarasiewicza wykorzystali jeden błąd defensywy rywali i w 34. minucie objęli prowadzenie, którego nie oddali aż do końca. Wśród piłkarzy i szkoleniowców nie mniej emocji niż wydarzenia boiskowe wzbudziły rasistowskie okrzyki kibiców wobec dwóch czarnoskórych graczy.

Paweł Patyra
Paweł Patyra

Ryszard Tarasiewicz (Śląsk Wrocław): Wiedzieliśmy, że zostały jeszcze 3 mecze i jeśli chcemy liczyć się w walce o awans, to musimy zdobyć komplet punktów. Dzisiaj uczyniliśmy pierwszy krok ku temu. Wielkie słowa uznania dla chłopców za zwycięstwo, bo grają z charakterem mimo tej sytuacji, która trwa od kilku miesięcy. My musimy wygrywać mecze, a jeśli zrobimy to, co do nas należy, wtedy na koniec popatrzymy sobie prosto w oczy i podamy ręce ze świadomością dobrze wykonanej pracy.

Janusz Gancarczyk (Śląsk Wrocław): Brat pędził prawą stroną, dorzucił, ja zamknąłem i piłka wpadła. Ten gol pomógł nam. Myślę, że i tak graliśmy dużo lepiej od Motoru, byliśmy częściej przy piłce i udało nam się wygrać.

Marek Gancarczyk (Śląsk Wrocław): Trener kazał nam, żeby Janusz zamykał, kiedy ja prowadzę piłkę z prawej strony. A jak Janusz prowadzi z lewej strony, to żebym zamykał ja. Akurat tak się stało, że Janusz strzelił bramkę i dobrze (śmiech). Cieszymy się z trzech punktów zdobytych na ciężkim terenie.

Benjamin Imeh (Śląsk Wrocław): Motor był bardzo wymagającym rywalem, ale my także pokazaliśmy się z dobrej strony. Nie wykorzystaliśmy kilku sytuacji podbramkowych, jednak najważniejsze, że udało się utrzymać jednobramkowe prowadzenie. Często graliśmy na skrzydłowych i to przyniosło efekt. Zwycięstwo jest bardzo ważne, musimy wygrać jeszcze pozostałe mecze i nie możemy zlekceważyć żadnego rywala. Co do kibiców, to wszędzie są ludzie dobrzy i źli. Już długo gram w Polsce i wiele doświadczyłem.

Piotr Kluzek (Śląsk Wrocław): Wiedzieliśmy, że nie będzie to łatwy mecz. Myślę, że drużyna Motoru rozegrała dobre spotkanie. Przeciwnik stworzył dużo groźnych sytuacji. My jednak musimy wygrywać każdy mecz i to nam się udało.

Petr Pokorny (Śląsk Wrocław): Dla nas liczy się zwycięstwo, nieważne czy 1:0, czy 10:1 jak w rundzie jesiennej. Najważniejsze są 3 punkty, które zdobyliśmy. W II połowie nie graliśmy tak, jak byśmy chcieli. Nie potrafiliśmy utrzymać się przy piłce z przodu i szybko wracała ona do obrony.

Tomasz Szewczuk (Śląsk Wrocław): Z mojego punktu widzenia był to typowy II-ligowy mecz walki. W I połowie to my przeważaliśmy i dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce, czego efektem była zdobyta bramka. W II połowie niepotrzebnie cofnęliśmy się, oddaliśmy inicjatywę gospodarzom. Wszyscy jednak byliśmy skoncentrowani, graliśmy konsekwentnie do samego końca i wierzyliśmy, że zdobędziemy te 3 punkty.

Ryszard Kuźma (Motor Lublin): Żałuję, że nie wygraliśmy, bo w przekroju całego spotkania na pewno nie byliśmy gorszym zespołem od kandydata do awansu. Myślę, że zawodnicy Motoru przegrali na boisku, ale wygrali poza boiskiem, po meczu. Pokazali klasę w reakcji na to, co kibice krzyczeli nie tylko w dzisiejszym meczu, ale i wcześniejszym w stosunku do Bernarda Ocholeche. Pokazali właściwy kierunek, jak to ma wyglądać. Oprócz sportowych rozstrzygnięć jest to bardzo ważne. Mamy na pewno większe problemy niż Śląsk, więc chwała tej drużynie, że wywalczyła utrzymanie po bardzo trudnym sezonie i dużych perturbacjach, jakie ją spotykały i spotykają nadal.

Maciej Kiciński (Motor Lublin): Jestem zadowolony ze swojego występu. Nie popełniłem jakiegoś wielkiego błędu, chociaż na pewno były niewielkie niedokładności w rozegraniu piłki z tego względu, że w tym sezonie nie gram zbyt wiele. A co do drużyny, myślę, że rozegraliśmy nie najgorsze spotkanie. My i Śląsk stworzyliśmy ciekawe widowisko. Przytrafił nam się jeden błąd i rywal go wykorzystał. Poza tym, nie miał żadnej dobrej okazji do strzelenia bramki.

Bernard Ocholeche (Motor Lublin): Zabrakło nam szczęścia, bo mieliśmy kilka sytuacji, ale ich nie wykorzystaliśmy. Mamy teraz ciężki okres. W II połowie często graliśmy na Kamila Króla licząc na to, że wykorzysta on swoje warunki fizyczne, jednak niestety nie udało się.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×