Marcin Ziach: Jedyne takie derby

Starcia Górnika Zabrze i Ruchu Chorzów to mecze szczególne. Akcja bowiem nie rozgrywa się tylko na boisku, ale także na trybunach i internetowych forach. Kibice obu drużyn za zwycięstwo w starciu nad odwiecznym rywalem daliby z pewnością górę złota. Ja przede wszystkim liczę na prawdziwą piłkarską ucztę.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Wielkie Derby Śląska to jedyne takie derby w Polsce. Starcie dwóch najbardziej utytułowanych polskich ekip rozpala do czerwoności nie tylko Zabrze i Chorzów, ale cały Górny Śląsk. Wszystkie miasta regionu w ten jeden magiczny wieczór stają się Trójkolorowe albo Niebieskie. Żadne nie pozostaje obojętne.

- Prawdziwe Wielkie Derby to były kiedyś - mawiają dzisiaj gorole (czyt. ludzie spoza Śląska). Co prawda dzisiaj Górnikowi i Ruchowi daleko do sukcesów sprzed lat, ale oba te kluby wciąż pozostają ikonami polskiego futbolu. Pamiętne boje półfinałowe Górnika z Romą w Pucharze Zdobywców Pucharów czy Ruchu z Feynoordem Rotterdam w ćwierćfinale Pucharu Europy po dzień dzisiejszy są niedoścignionym wzorem dla polskich kopaczy, dla których sukcesem jest kopnięcie piłki w światło bramki. Wtedy futbol znaczył coś więcej...

Dzisiaj możemy żyć tylko wspomnieniami triumfów sprzed lat i wierzyć, że kiedyś znów uda się polskiej drużynie zagrać w ćwierćfinale Ligi Mistrzów czy finale Ligi Europejskiej. Futbol się zmienia, ale Górnik i Ruch, bynajmniej nie. Nie zmienia się też atmosfera wokół tych spotkań. Wciąż kibice podchodzą do nich jak do meczów na śmierć i życie, w których nie może zabraknąć potu, łez, a nawet krwi.

Ironią losu miniony sezon obie drużyny zakończyły sukcesami. Co prawda ciężko porównać awans do ekstraklasy Górnika z miejscem na podium Ruchu, ale zaświeciła się iskierka nadziei, że jeszcze śląska piłka nie zginęła i znów może się odrodzić. Szkoda, że w Chorzowie łatwą ręką pozbyto się Niedzielana, Sobiecha, a według ostatnich wieści niebawem z Cichej wyfrunie i Sadlok. Przed laty wszyscy ściągali na Śląsk, dzisiaj wszyscy chcą stąd uciec traktując grę w naszym regionie jak zesłanie.

I tutaj w mojej opinii znajduje się prawdziwa rola Wielkich Derbów Śląska. One mają pokazywać, że mimo olbrzymich problemów organizacyjnych śląski futbol ma się coraz lepiej i niczym feniks z popiołów znów się odrodzi. Szkoda, że modernizacja stadionów przy Roosevelta i Cichej to wciąż melodia przyszłości. Na ruinach nie da się budować potęgi, bo do tego potrzebne są silne podstawy. Nie bez przyczyny Lech zaczął odnosić nowe sukcesy grając na nowym stadionie, a Wisła na Suchych Stawach nie umie sobie poradzić z ligowymi przeciętniakami.

Wobec zbliżających się Wielkich Derbów nie można pozostać obojętnym wobec bojkotu meczów w Zabrzu przez fanów Niebieskich. Osobiście ubolewam, że tak jest. Spotkania na Stadionie Śląskim pokazały, że kiedy na trybunach trwa walka na doping zawodnicy obu drużyn potrafią wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. Gdzieś w głębi mojego śląskiego serca wierzę, że kiedyś wreszcie niezdrowe emocje opadną, a ich miejsce zajmie rozsądek. Bo Derby w Zabrzu też są Wielkie. Przez duże "W".

Co do niedzielnych zawodów, Górnik na starcie sezonu prezentuje bardzo fajny futbol. Ruch pokonując Wisłę pokazał, że mimo osłabień wciąż pozostaje drużyną nieprzewidywalną. Kto wygra w tym starciu? W mojej opinii zwycięzca będzie jeden: śląski futbol. Największy przegrany? Canal Plus, który po meczu będzie pluł sobie w brodę, bo coś czuję, że w niedzielę przy Roosevelta ominie ich prawdziwa piłkarska uczta. Bo Wielkie Derby są jedyne i niepowtarzalne!

marcin.ziach@sportowefakty.pl

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×