Górny Śląsk znów trójkolorowy - relacja ze spotkania Górnik Zabrze - Ruch Chorzów

Zdjęcie okładkowe artykułu:  /
/
zdjęcie autora artykułu

W 93. Wielkich Derbach Śląska Górnik Zabrze powtórzył sukces sprzed półtora roku i po raz kolejny pokonał drużynę odwiecznego rywala zza miedzy Ruch Chorzów 1:0 (0:0). Bramkę na wagę zwycięstwa zdobył w 82 minucie gry pięknym strzałem z rzutu wolnego Mariusz Magiera.

W tym artykule dowiesz się o:

Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego na stadionie przy Roosevelta było bardzo ciekawie. Na trybunach zabrzańskiego obiektu zasiedli świetni przed laty zawodnicy Górnika i Ruchu tacy jak Jan Banaś, Zygmunt Anczok czy Gerard Cieślik. Po końcowym gwizdku sędziego legendarny napastnik Niebieskich nie miał szczęśliwej miny, bo jego następcy już drugi raz z rzędu musieli uznać wyższość odwiecznego rywala.

Od pierwszego gwizdka sędziego lepsze wrażenie sprawiał Górnik. Zabrzanie grali agresywnym pressingiem, nie pozwalali Ruchowi na swobodne rozgrywanie piłki samemu groźnie atakując. Gospodarzom wyraźnie brakowało jednak szczęścia. Najlepszą okazję do strzelenia bramki Trójkolorowi stworzyli sobie w 29 minucie gry. Tomasz Zahorski krótko odegrał piłkę do Aleksandra Kwieka, ten kąśliwie uderzył sprzed linii pola karnego, a interweniujący Krzysztof Pilarz wypluł piłkę przed siebie, wprost pod nogi nabiegającego Zahorskiego. Napastnika zabrzan uprzedzili jednak obrońcy.

Kilkadziesiąt sekund później na bramkę gości szarżował Grzegorz Bonin, ale tym razem Pilarz stanął na wysokości zadania parując na korner kąśliwe uderzenie skrzydłowego Górnika. Niebiescy odpowiedzieli dopiero w 39 minucie spotkania, kiedy na indywidualną akcję zdecydował się Grzegorz Bronowicki. Lewy defensor Ruchu przebiegł z piłką kilkadziesiąt metrów, ściął do środka i w pełnym biegu wpadł w pole karne gospodarzy, po czym uderzył na bramkę. Piłka trafiła jednak wprost w debiutującego między słupkami bramki Górnika Adama Stachowiaka i skończyło się na strachu.

Drugą połowę od wysokiego "C" mogli rozpocząć zabrzanie, ale fatalnie skiksował bohater pucharowego meczu z Wisłą Płock, Piotr Gierczak. Po zagraniu Zahorskiego z prawego skrzydła piłkę piętką do bramki próbował skierować Bonin, ale nie trafił w futbolówkę. Ta z kolei wpadła wprost pod nogi nabiegającego na 5. metrze Gierczaka, który zamiast skierować piłkę do pustej bramki posłał futbolówkę nad poprzeczką. Ruch zdołał odpowiedzieć jedynie strzałem z dystansu Macieja Sadloka, po którym pewnie piłkę złapał Stachowiak.

Decydujący moment meczu przypadł na 82. minutę spotkania. Wówczas po faulu Rafała Grodzickiego na Zahorskim sędzia przyznał Górnikowi rzut wolny z ok. 25 metrów od bramki Pilarza. Przy piłce ustawili się Kwiek, Adam Banaś i Mariusz Magiera. Kiedy wydawało się, że szczęścia po bezpośrednim uderzeniu z rzutu wolnego poszuka Banaś do piłki podbiegł Magiera, który świetnym uderzeniem lewą nogą nie dał bramkarzowi Ruchu szans na skuteczną interwencję. Po objęciu prowadzenia Górnik kontrolował boiskowe wydarzenia. Co prawda w samej końcówce znów mocniej przycisnęli chorzowianie, ale mądrze broniący się gospodarze nie pozwolili wydrzeć sobie kompletu punktów.

Górnik Zabrze - Ruch Chorzów 1:0 (0:0)

1:0 - Magiera 82'

Składy:

Górnik Zabrze: Stachowiak - Bemben, Banaś, Jop, Magiera, Bonin (89' Bębenek), Przybylski, Kwiek, Wodecki (71' Świątek), Gierczak, Zahorski (86' Sikorski).

Ruch Chorzów: Pilarz - Nykiel, Grodzicki, Sadlok, Bronowicki, Grzyb, Straka, Malinowski, Janoszka (86' Zając), Piech (79' Jankowski), Olszar (63' Pulkowski).

Żółte kartki: Świątek (Górnik) - Nykiel, Piech, Bronowicki, Pilarz (Ruch).

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).

Widzów: 13000.

Ocena Górnika - 4,0: Zabrzanie byli drużyną lepszą od Ruchu i zasłużenie wygrali. Przy odrobinie szczęścia piłka po strzałach Trójkolorowych mogła wpaść do bramki Ruchu jeszcze co najmniej dwa razy, ale jednobramkowe zwycięstwo odzwierciedla wyższość Górnika w tym meczu.

Ocena Ruchu - 3,0: Chorzowianie niczym nie zaskoczyli Górnika. Przez pierwsze pół godziny gry zbyt łatwo dali się zepchnąć do defensywy, co mogło być brzemienne w skutkach. Niebieskim zabrakło argumentów w ofensywie, dlatego przegrali.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)