Kompletna klapa - komentarze trenerów po meczu Górnik Łęczna - Kolejarz Stróże

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Gospodarze zremisowali po raz drugi przed własną publicznością w obecnym sezonie. Podział punktów to sukces niżej notowanego beniaminka, który jednak nie stanowił tła dla Górnika i mógł zgarnąć pełną pulę.

Marek Motyka (Kolejarz): Przed meczem zastanawialiśmy się, jak zagrać, żeby nie przegrać. Na pewno remis byłby dla nas satysfakcjonujący, bo zespół Łęcznej jest u siebie naprawdę bardzo mocny i wielu o tym się przekonało. Po tym meczu mam prawo czuć niedosyt. Mieliśmy tyle sytuacji, że naprawdę serce się kraje widząc tych chłopaków prawie że płaczących ze złości na siebie pod prysznicem. Zagraliśmy bardzo solidnie z tyłu. Rzeczywiście mieliśmy troszkę szczęście, bo bramkarz wyłapał dwa groźne strzały. Widać było, że gra ofensywna nam dzisiaj "siedziała". Chcieliśmy stwarzać sytuacje bramkowe i mieliśmy ich multum. Możemy mieć pretensje tylko do siebie, że ich nie wykorzystaliśmy i nie wydostaliśmy się z tej strefy czerwonej, która jest dla nas bardzo niebezpieczna, nad czym oczywiście ubolewam.

Patrzę optymistycznie do przodu, bo w tej małej miejscowości jest zespół, w który warto inwestować. Pokazał on, że mimo różnych przeciwności losu, braku bazy, skromnych warunków finansowych można stworzyć drużynę, która naprawdę godnie reprezentuje tę małą, skromną miejscowość Stróże. Myślę, że jeszcze nie raz pokażemy, iż potrafimy grać w piłkę.

Mirosław Jabłoński (Górnik): Oba zespoły miały w tym meczu sytuacje. No cóż, chyba zabrakło umiejętności zawodnikom, żeby padły bramki. Mimo że skończyło się 0:0, mecz był emocjonujący, bo jedni i drudzy dążyli do tego, żeby wygrać. Nie było gry, aby tylko się wybronić. Miałem duże problemy kadrowe, od kilku spotkań gramy bez boków pomocy. Trudno gra się z takimi zespołami, jak Kolejarz, kiedy nie można przeprowadzać tych akcji oskrzydlających. Do przerwy graliśmy 4-3-3, z konieczności po bokach grali napastnicy. To była niestety kompletna klapa. Przeciwnik bardzo groźnie nas kontrował. Po przerwie trochę przestawiliśmy i uporządkowaliśmy grę. Zaczęliśmy więcej grać piłką w drugiej linii. Stworzyliśmy sporo sytuacji. To jest niezrozumiałe, że zawodnicy o tych umiejętnościach nie potrafią tego wykorzystać... Wymuszone zmiany też nie pomagały w lepszym ustawieniu zespołu. Czujemy duży niedosyt, ale mamy nadzieję, że uda nam się to lepiej poukładać przed kolejną rundą.

Źródło artykułu: