Beniaminek tanio skóry nie sprzedał - relacja z meczu Górnik Łęczna - Kolejarz Stróże

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Na zakończenie rundy jesiennej gospodarze zaprezentowali się jak zazwyczaj, czyli blado. Pozwolili na wiele niżej notowanemu przeciwnikowi, który przy odrobinie szczęścia mógł przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

Wizja wydostania się z strefy spadkowej przed końcem rundy jesiennej ożywczo podziałała na gości. Od początku sprawiali oni lepsze wrażenie, a już w 6. minucie Tomasz Ciećko strzałem głową zmusił do interwencji Sergiusza Prusaka. Tuż po upływie kwadransa gry jeszcze lepszej sytuacji nie wykorzystał Bartłomiej Socha.

Górnik próbował rewanżować się akcjami, które rywale najczęściej rozbijali przed polem karnym. Łęcznianie zupełnie nie radzili sobie w środku pola, co przekładało się na fakt, że Łukasz Lisak sam musiał zadbać, by zbyt mocno nie zmarznąć.

Kolejarz zaprezentował sporo wariantów rozegrania rzutów rożnych, które wprowadzały zamieszanie w szeregach defensywnych zielono-czarnych. Najlepszą okazję zmarnował Witold Cichy, gdy po dośrodkowaniu z narożnika boiska przyjął futbolówkę i trafił w... Adriana Bartkowiaka. Chwilę wcześniej chybił celu również Mariusz Mężyk.

Łęcznianie strzelili bramkę w końcówce pierwszej połowy, lecz uczynili to po gwizdku sędziego. Wallace wepchnął piłkę do siatki, ale najpierw sędzia zasygnalizował faul na golkiperze w polu bramkowym.

Po zmianie stron drużyny dały popis kurtuazyjnego marnowania dobrych sytuacji. Najpierw Piotr Madejski fatalnie strzelił po błędzie Bartkowiaka, a w rewanżu Dejan Miloseski kopnął Panu Bogu w okno mając przed sobą wyłącznie bramkarza.

Z czasem ciężar wieńczenia akcji przejął na swoje barki Adrian Paluchowski. 23-letni zawodnik nawet strzelił bramkę. Kłopot w tym, że z pozycji spalonej... - Wydawało mi się, że jestem za linią piłki. Widocznie było inaczej - ocenia były gracz Legii Warszawa.

Nieoczekiwanie Miloseski mógł dać gospodarzom prowadzenie. Po jego strzale piłka odbiła się od ręki Lisaka i trafiła w słupek. Kolejarz odpowiedział trzema akcjami Tomasza Ciećko. Zmarnował on jednak wszystkie, choć raz nawet już minął golkipera.

W końcówce goście zamknęli Górnika na jego połowie. Wręcz wymarzonej sytuacji nie wykorzystał Mateusz Broź. Przypływu sił doznał Madejski, lecz beniaminkowi już nie udało się odwrócić losów rywalizacji i musiał zadowolić się bezbramkowym remisem. - Remis traktujemy jako porażkę - nie ukrywa Bartkowiak.

Górnik Łęczna - Kolejarz Stróże 0:0

Składy:

Górnik Łęczna: Prusak - Pielach, Wallace (46' Kazimierczak), Magdoń, Bartkowiak - Paluchowski, Miloseski, Bartoszewicz (74' Szymanek), Zagurskas (26' Niżnik) - Nildo, Pesir.

Kolejarz Stróże: Lisak - Walęciak, Cichy, Księżyc, Szufryn - Madejski, Ciećko (83' Stefanik), Lipecki, Gryźlak - Mężyk (63' Broź), Socha (72' Drąg).

Żółte kartki: Niżnik (Górnik) oraz Księżyc (Kolejarz).

Sędzia: Marcin Szrek (Kielce).

Widzów: 1500 (gości: 0).

Najlepszy piłkarz Górnika: Sergiusz Prusak.

Najlepszy piłkarz Kolejarza: Piotr Madejski.

Piłkarz meczu: Piotr Madejski.

Źródło artykułu: