Czasem przychodzi "padaka" - komentarze po meczu Legia Warszawa - Arka Gdynia

- Lepiej graliśmy w Krakowie a tam przegraliśmy - mówi Marcin Komorowski po wygranym meczu z Arką Gdynia. Decydującym momentem spotkania był kontrowersyjny rzut karny dla Wojskowych. - Nie rozumiem decyzji sędziego - mówi z kolei Maciej Szmatiuk.

Jerzy Mitczuk
Jerzy Mitczuk

Wojciech Skaba (Legia Warszawa): W pierwszej połowie przytrafiło nam się parę błędów. Po zdobyciu pierwszej bramki kontrolowaliśmy jednak przebieg spotkania. Nie chodzi jednak o styl, cieszymy się z trzech punktów, bo były nam naprawdę potrzebne. Do końca rundy zostały dwa spotkania. Naszym celem są oczywiście dwa zwycięstwa. Cały tydzień następny trzeba przepracować, żeby zdobyć kolejne punkty w nadchodzących spotkaniach.

Inaki Astiz (Legia Warszawa): Mecz był trudny. Na początku nie robiliśmy tego, co zakładaliśmy sobie przed spotkaniem. Pierwsza bramka ustawiła mecz. W drugiej połowie grało nam się o wiele łatwiej. Graliśmy lepiej, bliżej przeciwnika, nie baliśmy się grać z pierwszej piłki.

Tomasz Kiełbowicz (Legia Warszawa): Arka traciła do tej pory najmniej bramek w lidze i ciężko dzisiaj było nam przedrzeć się przez obronę przeciwnika. Najważniejsze są trzy punkty i z tego powinniśmy się cieszyć. Przy mojej bramce bramkarz popełnił błąd, ale ja się cieszę, że strzeliłem. Goście grali agresywnie, na pograniczu faulu, są wybiegani i szczególnie w pierwszej połowie ciężko nam było konstruować akcje atakiem pozycyjnym. Dlatego też tak mało okazji do zdobycia bramki. Chwała Wojtkowi Skabie, który popisał się świetną interwencją w sytuacji sam na sam. Inaczej mecz by nam się skomplikował.

Marcin Komorowski (Legia Warszawa): Czasem trzeba wygrać taki mecz, w którym się nie układa. Dzisiaj nic nie wychodziło, nie wiem z czego to się wzięło. Ja, Ariel i Inaki nie radziliśmy sobie w pierwszej części meczu. Wydaje mi się, że lepiej graliśmy w Krakowie, jak przegraliśmy 4:0 niż dzisiaj jak wygraliśmy 3:0. Czasem gra się dobrze i się przegrywa a raz nadchodzi "padaka" i się przegrywa.

Maciej Szmatiuk (Arka Gdynia): Przed tygodniem wrzuciliśmy sobie dwie bramki. Dzisiaj daliśmy sobie strzelić trzy gole po głupich błędach. Nie rozumiem decyzji sędziego z rzutem karnym. Gdyby sędzia był tak skrupulatny, to powinien podyktować pięć rzutów karnych Legii i cztery Arce. Przecież w polu karnym przy dośrodkowaniach ktoś ciągle się przepycha. Oczywiście, arbiter nie jest winny naszej porażki, ale gwizdał dziwne faule. Swoimi decyzjami ten pan przerywał nasze akcje. Dostawaliśmy nie do końca zasłużone żółte kartki. Zwracaliśmy arbitrowi uwagę, że się myli, a on nas upominał żółtymi kartkami. Za taką sytuację został wyrzucony Michał Płotka. Jednak moim zdaniem kluczową sytuacją był drugi gol dla Legii.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×