Olgierd Moskalewicz: Pierwszy taki mecz w karierze...

Czwartkowe spotkanie pomiędzy Pogonią Szczecin i GKS-em Katowice miało przynieść spokojną ucieczkę od widma strefy spadkowej jednej z drużyn. Bliżej tego celu przez większość meczu byli szczecinianie. Jednak zabójcza końcówka zaskoczyła najbardziej doświadczonych graczy. Olgierd Moskalewicz nie mógł sobie przypomnieć, by jego klub poniósł kiedyś porażkę w tak dramatycznych okolicznościach.

Mateusz Adamczyk
Mateusz Adamczyk

Spotkanie pomiędzy Pogonią Szczecin i Gieksą zakończyło się zupełnie inaczej niż to się zapowiadało. Granatowo-bordowi prowadzili do 88 minuty. Kiedy Janusz Dziedzic wyrównał z rzutu karnego, a wygrana zmieniła się w remis. Jednak to nie był koniec koszmaru Dumy Pomorza. Gabriel Nowak, w doliczonym czasie, gry dał zwycięstwo katowiczanom. - Muszę powiedzieć, że w takim meczu to jeszcze chyba nie brałem udziału. Prowadziliśmy do 85 minuty 3:1 by przegrać 3:4. To jest przykre, zwłaszcza, że byliśmy lepsi na boisku. Szczególnie będąc w naszej sytuacji nie można przegrywać takich spotkań - podsumował spotkanie Moskalewicz. Napastnik był przybity porażką, podobnie jak pozostali piłkarze Pogoni.

Jednym z niewielu pozytywnych aspektów meczu dla Szczecinian był debiut młodego wychowanka Marcina Juszczaka. - Mikołaj i Marcin mają potencjał, każdy z nas kiedyś był w końcu młody. Zarówno kibice jak i działacze mają rację wierząc w tych zawodników. Wiadomo, że muszą nabrać jeszcze doświadczenia i pograć w pierwszej drużynie, by lepiej wkomponować się w zespół, ale mają umiejętności by w przyszłości dać wiele radości Pogoni - oceniał młodszych kolegów Moskalewicz. Obaj młodzi piłkarze robili sporo dobrego na boisku, co nie uszło uwadze obytemu w ligowych realiach koledze. Mikołaj Lebedyński grywa w seniorskiej drużynie już od kilku sezonów, natomiast Juszczak dopiero zadebiutował. Jednak wierząc słowom doświadczonego zawodnika w Szczecinie mogą mieć z tej dwójki jeszcze wiele radości i pożytku.

Zawodnicy z grodu Gryfa w rundzie jesiennej zawiedli wszystkich. Nie tego się spodziewano po Portowcach. - Jesteśmy nad kreską, jakby nie patrzeć blisko nam do strefy spadkowej. Wierzyliśmy, że będziemy w tym sezonie walczyć o awans, jednak ta runda pokrzyżowała nam plan. Wiosną musimy jak najszybciej zapewnić sobie spokojne utrzymanie.- podsumował Moskalewicz. Trudno nie zgodzić się z tymi słowami. Przed rozpoczęciem rundy wszyscy byli pewni awansu. Jednak teraz jak słusznie zauważył ten doświadczony napastnik Portowcy walczą już tylko o utrzymanie na zapleczu ekstraklasy.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×