Antyjedenastka rundy jesiennej ekstraklasy według SportoweFakty.pl

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Zaprezentowaliśmy już Państwu zestawienie najlepszych według SportoweFakty.pl graczy rundy jesiennej ekstraklasy. Teraz przyszedł czas na przedstawienie "antyjedenastki" jesieni, czyli zawodników, którzy naszym zdaniem w największym stopniu rozczarowali.

W tym artykule dowiesz się o:

Wyłaniając "antyjedenastkę" rundy jesiennej kierowaliśmy się oczywiście formą poszczególnych zawodników, ale o tym, że ktoś został w ten sposób wyróżniony decydował też poziom oczekiwań, któremu nie sprostał. Braliśmy również pod uwagę czynnik "cena/jakość" oraz spektakularne błędy, które nie zdarzają się każdemu (stąd obecność bramkarza Arki Gdynia, Norberta Witkowskiego, który ma na koncie 2, a według niektórych nawet 3 samobójcze gole).

***

Antyjedenastka rundy jesiennej ekstraklasy według SportoweFakty.pl:

Marijan Antolović (Legia Warszawa) - 21-letni golkiper, za którego stołeczny klub zapłacił przeszło 500 tysięcy euro, miał być następcą Jana Muchy. Przedsezonowy towarzyski mecz z Arsenalem Londyn mógł mówić Maciejowi Skorży: halo, coś tu jest nie tak. Młody szkoleniowiec na początku ligi zaufał jednak Chorwatowi, który w 7 spotkaniach 11 bramek (uratował tylko mecz z Cracovią, ale umówmy się...). Po tym, jak Antolobić zniknął z bramki Legii, ta zaczęła marsz w górę tabeli.

Paweł Golański (Korona Kielce) - były (bo chyba można już tak mówić?) reprezentant Polski wracał do kraju w sławie "ofiary" szalonego prezesa Steauy Bukareszt, Gigi Becaliego. Długo flirtował z Polonią Warszawa i Wisłą Kraków, ale te kluby nie chciały spełnić jego wygórowanych wymagań finansowych. Jak się miało okazać, niezatrudnienie Golańskiego było tego lata najlepszym ruchem transferowym Józefa Wojciechowskiego i Bogdana Basałaja. 28-letni obrońca z podkulonym ogonem w końcu związał się z Koroną, z której przed laty wyruszał w szeroki świat i jesienią był jednym ze słabszych ogniw złocisto-krwistych.

Marian Jarabica (Cracovia) - latem obok Cracovii chciała go też Sparta Praga. Gdyby Sparcie naprawdę zależało na Jarabicy, to ten dzisiaj grałby przy Letnej w meczach Ligi Europejskiej, a nie oglądał spotkania ekstraklasy z ławki rezerwowych. Rozeznanie w umiejętnościach celów transferowym to jednak różnica, dzięki której Sparta wygrywa z mistrzem Polski, a Cracovia jest czerwoną latarnią ligi. Jesienią Pasy pokazały jak można umoczyć 400 tysięcy euro. Były młodzieżowy reprezentant Słowacji najbardziej zapadł w pamięć precyzyjnym uderzeniem z 16 metrów, którym w meczu z Lechem Poznań pokonał... Marcina Cabaja.

Cleber (Wisła Kraków) - wielu z Was pewnie zastanawia się teraz "jak to?!". Oczywiście życzymy doświadczonemu Brazylijczykowi powrotu do zdrowia po kontuzji, której doznał w meczu z Lechem Poznań, ale w ogólnym rozrachunku Cleber nie miał udanej jesieni. Wystąpił w 8 ligowych spotkaniach - 4 z nich Biała Gwiazda przegrała, 2 wygrała, 2 zremisowała i straciła 13 bramek. Niby nic, ale w pozostałych 7 meczach bez Clebera wiślacy stracili tylko 2 gole! Dodatkowo 8 występów wystarczyło 36-letniemu stoperowi do zebrania 6 żółtych kartek - to absolutny rekord tej rundy.

Krzysztof Janus (Cracovia) - 24-letni obrońca był jesienią jednym z najsłabszych ogniw żenująco spisującej się Cracovii. Kibice Pasów nazywają go Jonaszem... i coś w tym musi być. Krakowianie punktowali w tej rundzie w tylko czterech meczach, a dwóch z nich grały bez Janusa. W pierwszym z Arką Gdynia (2:0) mimo prowadzenia 1:0 trener Rafał Ulatowski nie zdzierżył jego gry i ściągnął go z boiska już w przerwie. W drugim z Zagłębiem Lubin (0:0) przesiedział mecz na ławce rezerwowych, a przeciwko GKS-owi Bełchatów Jurij Szatałow zatrzymał go na ławce rezerwowych w "nagrodę" za podarowanie Jagiellonii Białystok trzech bramek. O ile z Janusem w składzie Cracovii udało się zdobyć punkt (90 minut i 2:2 z Widzewem Łódź), to z nim na boisku bez straty bramki się nie obyło.

Euzebiusz Smolarek (Polonia Warszawa) - "Ebi" dobrze zaczął, ale wbrew oczekiwaniom (i wysokości kontraktu) nie decydował o obliczu Czarnych Koszul. Wychowanek Feyenoordu Rotterdam nie podbił kolejno Hiszpanii, Anglii, Grecji i teraz Polski, a na koniec dostał od Józefa Wojciechowskiego nominację do "Klubu Kokosa", a tam nie trafia się przez przypadek.

Arkadiusz Radomski (Cracovia) - ze względu na sposób gry komentatorzy Eredivisie nazwali go "Stylistą". Holendrom chodziło o sposób w jaki były reprezentant Polski potrafił regulować tempo gry. W Krakowie "Stylistę" zastąpił "Rentier" ze względu na to, jak Radomski odcina kupony od dawnej dobrej opinii (żeby nie powiedzieć "sławy"). Na kartach historii zapisze się jego wypowiedź po meczu z Górnikiem Zabrze (2:3), w którym zawinił przy stracie wszystkich bramek: - Ja się nie będę tłumaczył. Ja wiem, co ja gram i tyle. Liczyć też potrafi, bo po pięciodniowym poślizgu w wypłacie pensji jako kapitan zespołu wespół z członkami rady drużyny poinformował opinię publiczną o zaległościach. Zabawnym zbiegiem okoliczności ze względu na rozwolnienie nie wystąpił w pierwszym meczu po wydaniu słynnego oświadczenia.

Aalejandro Cabral (Legia Warszawa) - roczne wypożyczenie z Velez Sarfield młodzieżowego mistrza świata AD 2007 roku kosztowało Legię prawie 0,5 mln złotych. To trochę dużo jak na zawodnika, który końcówkę rundy jesiennej spędził w zespole Młodej Ekstraklasy z dala od wyjściowego składu pierwszej drużyny.

Rafał Grzelak (Widzew Łódź) - druga po "ofiara" Becaliego (patrz: Golański). Niegdyś znakomicie zapowiadający się skrzydłowy, wicemistrz i mistrz Europy juniorów teraz nie potrafi przebić się do składu beniaminka polskiej ekstraklasy. Jesienią nawet nie zbliżył się do pierwszej "11" łodzian.

Mouhamadou Traore (KGHM Zagłębie Lubin) - w minionym sezonie jego bramki dawały Miedziowym punkty, które w ostatecznym rozrachunku zadecydowały o utrzymaniu w ekstraklasie. W tych rozgrywkach Senegalczyk ani razu nie trafił jeszcze do siatki rywali, chociaż wystąpił w 11 meczach. Złośliwi nazywają go "Dr Jekkyll i Mr Hyde" i twierdzą, że teraz po prostu do głosu ta druga tożsamość, która przyszła na świat cztery lata wcześniej.

Joel Tshibamba (Lech Poznań) - od razu zaznaczymy - nikt (oprócz włodarzy Kolejorza) nie liczył na to, że Kongijczyk udźwignie w drużynie mistrza Polski ciężar zastąpienia Roberta Lewandowskiego. Okazało się jednak, że Tshibamba nie zastąpił nawet Tomasza Mikołajczaka, który w minionym sezonie zdobył dla Lecha 4 bramki. Dorobek Tshibamby to bowiem 0 bramek w 11 występach. Nie dołożył nawet asysty przy żadnym z 18 goli zdobytych przez Kolejorza w rundzie jesiennej.

Ławka rezerwowych: Norbert Witkowski (Arka Gdynia), Piotr Polczak (Cracovia), Marek Wasiluk (Cracovia), Martins Ekwueme (KGHM Zagłębie Lubin), Sławomir Szeliga (Cracovia), Maciej Żurawski (Wisła Kraków), Artur Wichniarek (Lech Poznań).

Źródło artykułu: