Maciej Bartoszek: Zawodnicy pokazali charakter

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

GKS Bełchatów w środowym meczu z Widzewem Łódź zremisował 1:1. Pierwszy szkoleniowiec GKS-u nie ukrywał, że jest zadowolony z postawy swoich zawodników w meczu z widzewiakami oraz przyznał, że do zwycięstwa jego podopiecznym zabrakło niewiele.

Przez pierwsze piętnaście minut spotkania to goście byli stroną przeważającą. Tworzyli sobie więcej sytuacji, ale nie potrafili ich wykorzystać.

Po raz kolejny trener giekaesiaków zrobił zaskakujące roszady w wyjściowym składzie. Szymona Sawalę zastąpił Maciej Mysiak, a Mateusz Cetnarski, który poprzedni mecz zaczynał na ławce rezerwowych w środę wybiegł na boisko od początku meczu. - Zmiany w składzie wynikają przede wszystkim z rywalizacji między zawodnikami. Jeśli chodzi o Maćka Mysiaka, to chyba nikt nie ma wątpliwości dlaczego on wystąpił od początku. Również zmiana Pavla Komolova była podyktowana zmianą wyniku i taktyki - powiedział Maciej Bartoszek.

Właśnie o tę zmianę najwięcej pretensji do swojego szkoleniowca miał Grzegorz Baran, którego młody Rosjanin zastąpił na placu gry. Pomocnik GKS-u nie podszedł podać dłoni trenerowi oraz nie zszedł z drużyną do szatni w przerwie meczu. - To nie powinno mieć miejsca. Jest to profesjonalny zawodnik i chyba zdaje sobie sprawę z tego, że wynik trzeba było gonić i nie było sensu trzymać na boisku dwójki defensywnych pomocników - tłumaczy zmianę Barana trener GKS-u.

Mimo iż bełchatowianie zdobyli wyrównującego gola w 86. minucie pojedynku, to była to bramka strzelona po stałym fragmencie gry. Od dłuższego czasu Brunatni nie mogą bowiem zdobyć gola po akcji. Co trzeba poprawić, aby Górnicy zaczęli znowu strzelać bramki z wypracowywanych sytuacji? - Ja myślę, że tutaj jest troszeczkę inna rzecz. My drugie spotkanie z rzędu gonimy wynik. To nie my mamy tak grać. To przeciwnik ma nas gonić, a nie my przeciwnika. W końcówce pokazaliśmy, że niezależnie od mobilizacji przeciwnika potrafimy pokazać charakter, grać do końca. Szkoda, że nie ma tego od początku. Musimy zrobić wszystko, aby tak było - stwierdził pierwszy coach biało-zielono-czarnych.

W sobotę zespół czeka kolejny ciężki wyjazd. Tym razem GKS Bełchatów uda się do Wrocławia, gdzie zmierzy się ze Śląskiem prowadzonym przez trenera Oresta Lenczyka, człowieka uwielbianego przez sympatyków Górników. - To będzie zupełnie inny mecz. Ważne jest to, żebyśmy odpowiednio się zregenerowali, bo tak naprawdę mamy jeden dzień wolnego. W piątek już wyjeżdżamy i to będzie kluczowe. Kto wie, może znowu będą roszady w składzie? - kończy tajemniczo Bartoszek.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)