Przemysław Tytoń: Nie zmieniałbym klubu gdybym miał być drugim bramkarzem

Przemysław Tytoń dość niespodziewanie pojawił w wyjściowym składzie reprezentacji Polski na mecz z Meksykiem. Bramkarz po meczu przyznał, że liczy grę w podstawowym składzie PSV Eindhoven i kadrze podczas Euro 2012.

Artur Długosz
Artur Długosz

- Osobiście czułem się dobrze. Kilka interwencji miałem. Cieszę się, że zagrałem mecz, bo w klubie ostatnio nie było mi dane grać w podstawowym składzie. Myślę jednak, że szybko to się zmieni. Chciałbym jak najszybciej wywalczyć miejsce w PSV i jak najlepiej przygotować się do Euro - powiedział po meczu z Meksykiem Przemysław Tytoń.

O miano pierwszego bramkarz w reprezentacji Polski rywalizuje on z Wojciechem Szczęsnym i Grzegorzem Sandomierskim. - Mamy młodą grupę bramkarzy, każdy walczy, jest to zdrowa rywalizacja. Do euro jest jeszcze czas, każdy chce dać z siebie wszystko. To nie jest rywalizacja tylko między bramkarzami zawodnicy z pola również ze sobą rywalizują i to chodzi. Jeżeli jest bowiem rywalizacja to każdy daje z siebie więcej - skomentował zawodnik holenderskiego PSV Eindhoven.

Jak na razie w Holandii Tytoń w utytułowanym klubie zasiadł na ławce rezerwowych. - W kontrakcie nie mam zapisane, że będę pierwszym bramkarzem, ale też nie zmieniałbym na pewno klubu gdybym miał być drugim bramkarzem. Taki jest pomysł i klubu, i trenera oraz wszystkich związanych z tym klubem, że w bardzo niedalekiej przyszłości zostanę pierwszym golkiperem. Ja również w to bardzo głęboko wierzę i myślę, że tak będzie - wyjaśnił. - Mam nadzieję, że jeszcze zagram tutaj na tym stadionie tylko w innej drużynie - dodał mając na myśli spotkanie w Lidze Europejskiej, gdzie Legia Warszawa trafiła właśnie na PSV.

Polakowi towarzyszą jednak spore emocje, gdy występuje w bluzie z orzełkiem na piersi. - W PSV jeszcze nie zdążyłem zagrać, także nie wiem jakie tam są emocje. Reprezentacja jest to całkiem inny rozdział. Tutaj gra się z orzełkiem na piersi. Sam hymn sprawia, że jest to podniosła atmosfera. Myślę, że jest to coś pięknego. Każdy zawodnik chce grać w reprezentacji. Mam nadzieję, że jak najszybciej wywalczę miejsce w PSV i będę mógł coś więcej powiedzieć na ten temat - zaznaczył Tytoń.

- Wierzę, że na Euro mogę zostać pierwszym bramkarzem. Po to przyjeżdżam na reprezentację, po to zmieniam klub na silniejszy, żeby grać w Lidze Europejskiej, żeby podnosić swoje umiejętności. Temat jest jeszcze otwarty. To tylko i wyłącznie prasa nadmuchuje, że trener wyznaczył pierwszego czy drugiego bramkarza. Nie, czegoś takiego nie ma. Ja spokojnie do tego podchodzę - podkreślił.

Odniósł się także do Wojciecha Szczęsnego, który ostatnio w barwach Arsenalu puścił osiem goli. - Nikt nikt nikomu nie życzy takiego meczu i nikt nikogo nie będzie podszczypywał. Myślę, że nawet jakieś głupie żarty czy docinki nie są na miejscu, choć pewnie Wojtek by je przyjął z żartem. Idziemy do przodu, jeden mecz czy drugi - skomentował Tytoń.

W meczu z Meksykiem bramkarz reprezentacji prowadzonej przez Franciszka Smudę miał trochę pracy. - Meksykanie mają to do siebie, że krótko prowadzą piłkę i czasami z takiej pozycji mogą oddać strzał, że ktoś się nie spodziewa. Starałem się być cały czas skoncentrowany i mieć piłkę w zasięgu wzroku - mówił wieloletni golkiper Rody Kerkrade.

Piątkowe spotkanie zakończyło się wynikiem 1:1, a jedynego gola dla Meksyku zdobył Javier "Chicharito" Hernandez. Polski bramkarz odniósł się także do stanu murawy na stadionie warszawskiej Legii. - Jest to zawodnik wielkiej klasy, nikomu go nie trzeba przedstawiać. Cała drużyna Meksyku tworzy jakiś kolektyw i pokazują to wyniki, jakie ostatnio mieli. Każdy ich strzał sprawiał jakąś trudność. Powiem szczerze, że jesteśmy trochę zaskoczeni stanem murawy. Z góry to wygląda pewnie pięknie, ale tak naprawdę jest bardzo ślisko. Ciężko było się w niektórych sytuacjach utrzymać na nogach. Jeżeli chodzi o strzały to myślę, że ważna była ta interwencja, gdzie piłka po rykoszecie poszła za moje plecy. To była ważna interwencja i dla drużyny, i dla mnie - skomentował pochodzący z Zamościa piłkarz.

Jak padł gol dla Meksyku? - Z mojego punktu widzenia poszła piłka, która zmieniła kierunek, później po strzale Chicharito również zmieniła kierunek, odbiła się chyba od nogi Marcina Wasilewskiego i wpadła. Kompletnie jej nie widziałem, ciężko było cokolwiek zrobić - podsumował bramkarz.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×