Biała Gwiazda w ćwierćfinale - relacja z meczu Limanovia - Wisła Kraków

Zdjęcie okładkowe artykułu:  /
/
zdjęcie autora artykułu

Obyło się bez kolejnej sensacji w Pucharze Polski. W środowym meczu 1/8 finału tych rozgrywek mistrz Polski, Wisła Kraków pokonał na wyjeździe 2:1 4. drużynę grupy małopolsko-świętokrzyskiej III ligi, Limanovię. Obie bramki dla Białej Gwiazdy zdobył Michael Lamey po zagraniach Tomasa Jirsaka, ale ozdobą meczu było trafienie Artura Skiby dla Limanovii.

Trener Wisły, Robert Maaskant nie mógł skorzystać z kontuzjowanych Gordana Bunozy, Cwetana Genkowa, Marko Jovanovicia, Patryka Małeckiego, Maora Meliksona i Radosława Sobolewskiego, a odpocząć dał mocno eksploatowanym ostatnio Dudu Bitonowi, Osmanowi Chavezowi, Ivicy Ilievowi i Kew Jaliensowi. W związku z tym od pierwszego gwizdka postawił na młodych Daniela Bruda i Michała Czekaja, a po raz pierwszy od 10 września minionego roku (!) w wyjściowym składzie Białej Gwiazdy pojawił się Rafał Boguski.

Limanovii trzeba oddać, że nie przestraszyła się mistrzów Polski i choć to krakowianie prowadzili grę, gospodarze byli groźni w kontratakach, a w ich szeregach brylował 25-letni Rafał Waksmundzki, który w latach 2002-2005 grał w rezerwach Wisły. W 13. minucie ten zawodnik z 18 metrów uderzył tuż nad bramką Milana Jovanivicia. Odpowiedź Wisły na to, była bardzo konkretna - kilkadziesiąt sekund później z rzutu wolnego w pole karne Limanovii dośrodkował Jirsak, a Lamey wygrał pojedynek powietrzny z rywalami i głową skierował piłkę do siatki.

Strata bramki odebrała nieco animuszu III-ligowcom, ale Wisła nie potrafiła zrobić pożytku z przewagi, którą wypracowała w kolejnych minutach. Najbliżej podwyższenia prowadzenia przed przerwą byli Jirsak i Andraż Kirm, ale z kilku metrów trafiali w Krzysztofa Pyskatego. Dużo pracy miał też Jovanić. W 35. minucie z problemami obronił uderzenie Waksmundzkiego z narożnika pola karnego. Kilkadziesiąt sekund później co prawda nie musiał interweniować, ale piłka po "główce" Artura Skiby o centymetry minęła jego bramkę, a w 41. mincuie wygrał pojedynek sam na sam z Waksmundzkim. W 43. minucie był już jednak bezradny: na strzał z rzutu wolnego z ok. 25 metrów zdecydował się Skiba, który w kapitalnym sposób posłał piłkę do siatki przy dalszym słupku.

Tuż po przerwie krakowianie odzyskali prowadzenie. Po dośrodkowaniu Jirsaka z rzutu rożnego na bliższy słupek nie niepokojony przez rywali Lamey głową skierował piłkę do bramki Pyskatego. Chwilę później po błędzie Artura Prokopa sam na sam z Pyskatym znalazł się Jirsak, ale nie uderzył obok bramki. Tam samo w 69. minucie skiksował Boguski, któremu z prawej strony przed bramkę dograł Kirm. Ambitnie grających gospodarzy nie stać było już na odrobienie strat. Jedynym zagrożeniem dla Jovanicia były strzały sprzed pola karnego Waksmundzkiego i Dawida Basty.

Limanovia Limanowa - Wisła Kraków 1:2 (1:1)

0:1 - Lamey 14'

1:1 - Skiba 43'

1:2 - Lamey 51'

Składy:

Limanovia: Pyskaty - Banaszkiewicz, Kulewicz, Basta, Kępa - Wańczyk, Prokop, Skiba (68' Ślazyk), Waksmundzki - Pietrzak (82' Gadzina), Kiwacki (74' Chlipała).

Wisła: Jovanić - Lamey, Czekaj, Diaz, Paljić - Wilk, Jirsak (90+1' Szewczyk), Brud - Garguła, Boguski, Kirm (81' Stanek).

Żółte kartki: Brud, Diaz (Wisła).

Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa).

Źródło artykułu: