Orest Lenczyk: Powiedziałem zawodnikom, że to będzie ich najtrudniejszy mecz w tym roku

Dwie zmiany, których w zespole Śląska Wrocław w drugiej połowie meczu z ŁKS-em dokonał Orest Lenczyk przyniosły właściwy skutek. To rezerwowi dali bowiem wicemistrzom Polski zwycięstwo w spotkaniu z ŁKS-em. Co o tej potyczce sądzi doświadczony szkoleniowiec?

Artur Długosz
Artur Długosz

Bardzo trudne warunki postawili piłkarzom Śląska Wrocław zawodnicy ŁKS-u. Łodzianie długo prowadzili po golu Antoniego Łukasiewicza z samego początku potyczki. Dopiero w końcowym fragmencie meczu wicemistrzowie Polski ruszyli do odrabiania strat. Ta sztuka zawodnikom WKS-u się udała i wygrali oni w Łodzi 2:1. - Wygrał faworyt, ale jak bywa w życiu - tym bardziej w piłce nożnej - faworytem się często bywa, a wynik meczu i tak jest taki, na jaki zasłużyły obie drużyny. Jeżeli jeden celny strzał i ładna bramka zadecydowały o tym, że inicjatywę przejęła drużyna ŁKS-u to nie przypuszczałem, że na tak długo. Wydarzenia na boisku potwierdziły, że w zespole ŁKS-u jest wielu piłkarzy, którzy umieją grać w piłkę. Wiek się nie liczy - podkreślił Orest Lenczyk, trener Śląska Wrocław.

GALERIA: ŁKS Łódź - Śląsk Wrocław 1:2

- Bardzo chcieli piłkarze Śląska wygrać, nie mówiąc o trenerze. Spodziewałem się bardzo trudnego spotkania. Zawodnikom na odprawie powiedziałem, że to będzie ich najtrudniejszy mecz w tym roku, bo kończący cały rok w którym nie przypominam sobie spotkania gdzie byłoby łatwo. Pomimo kilku wyraźnych zwycięstw - dodał doświadczony trener.

Zobacz także: Łukasz Madej: Nie nadawałem się do zmiany

Wicemistrzowie Polski do meczu w Łodzi znów przystąpili bez nominalnego napastnika. Kluczowe dla wyniku okazały się zmiany, których Orest Lenczyk dokonał w drugiej połowie potyczki. - Wydawało się przed spotkaniem, że mamy szansę powtórzyć występ z Zabrza, czyli opanować środek boiska, nawet połowę przeciwnika. Bramka nam te plany popsuła. Widać było, że wielu zawodnikom ten mecz nie "idzie". Trzeba było coś robić, aby może przestać starać się ładnie grać, a postawić zdecydowanie na skuteczną grę. Słowo "udało się" z pewnością będzie tu bardzo pasowało. Niech się udaje dalej w lutym przyszłego roku - zaznaczył "Oro Profesoro".

Jednych z tych piłkarzy, którzy w drugiej połowie pojawili się na placu gry był Marek Wasiluk. Nie dość, że popisał się on piękną asystą przy golu Przemysława Kaźmierczaka to jeszcze sam skierował piłkę do bramki. - Marek jest typem zawodnika o bardzo dobrej lewej nodze, dośrodkowaniu i strzale. Ma świetne warunki fizyczne. Również brałem pod uwagę, że jakby gasł mi na lewej obronie Mariusz Pawelec - tym bardziej zdawałem sobie sprawę, że na boisko wejdzie Sebastian Szałachowski - wyjaśniał powody zmiany trener Śląska. Wasiluk wystąpił bowiem na lewej flance defensywy, a zazwyczaj gra jako środkowy obrońca.

Co ciekawe Wasiluk do Śląska jest tylko wypożyczony do Cracovii i to wypożyczenie dobiega już końca. Sam piłkarz przyznaje, że to prawdopodobnie był jego ostatni mecz w drużynie WKS-u, bowiem nikt z wrocławskiego klubu nie rozmawiał z nim jeszcze o przedłużeniu wypożyczenia bądź transferze. - Rozmawiajmy o meczu, a nie o tym, co będzie z Markiem Wasilukiem. Bardzo się cieszę, że miał duży udział w zwycięstwie Śląska, ale muszę podkreślić ogrom sił włożonych przez zawodników będących na boisku, nawet tych, którym się gra za bardzo nie udawała, nie wychodziła. Prawdopodobnie nerwy były złym doradcą, bo ciekawych wcześniejszych meczach nikt sobie nie wyobrażał, że tutaj w Łodzi będzie inny wynik. W pewnych fragmentach tego meczu widać było, że to nie będzie takie proste - podsumował Orest Lenczyk.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×