Wicelider na kolanach - relacja z meczu Ruch Radzionków - Zawisza Bydgoszcz

Drugie w tym sezonie zwycięstwo odniósł w sobotnie popołudnie Ruch Radzionków. Tym razem Cidry odprawiły z kwitkiem beniaminka z Bydgoszczy, dla którego była to pierwsza porażka po serii dwóch zwycięstw z rzędu.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Do starcia na stadionie w Bytomiu-Stroszku oba zespoły przystępowały uskrzydlone zeszłotygodniowymi triumfami w derbach: Śląska i województwa Kujawsko-Pomorskiego. Lepiej zwycięstwo na inaugurację podziałało na gospodarzy sobotnich zawodów, którzy mecz rozpoczęli z większą werwą i kilkadziesiąt sekund po rozpoczęciu spotkania Cidry mogły się cieszyć z objęcia prowadzenia.

Mijała bowiem 2. minuta gry, kiedy Piotr Łopuch urwał się z piłką lewym skrzydłem i zagrał przed pole karne do Idrissy Cisse, który ograł obrońców i mierzonym lobem nie dał szans Boyanowi Pejkovowi na skuteczną interwencję. - Dostałem świetną piłkę i nie mogłem w tej sytuacji chybić - przyznaje senegalski napastnik śląskiej drużyny.

Zresztą nie tylko za bramkę należy się radzionkowianom pochwała. Przez pierwszy kwadrans spotkania Ruch miał na boisku optyczną przewagę i gdyby prowadził po tym czasie 2-3 bramkami, gracze Zawiszy nie mieliby prawa mieć do nikogo pretensji. Wyborne okazje strzeleckie zmarnowali bowiem aktywni w tym spotkaniu Cisse i Sebastian Radzio. Dwukrotnie piłkę z linii bramkowej wybijał z kolei Cezary Stefańczyk.

O ile o postawie lewego defensora bydgoskiej drużyny można wypowiadać się w samych superlatywach, o tyle na gromy ze strony trenera Janusza Kubota zasłużył Michał Ilków-Gołąb, który wielokrotnie w dziecinny sposób dawał się na prawej stronie formacji obronnej ogrywać Piotrowi Rockiemu i Adamowi Giesie, ale obu graczom radzionkowskiej drużyny brakowało szczęścia przy wykańczaniu akcji.

Zawisza na poważnie bramce Seweryna Kiełpina w pierwszej odsłonie spotkania nie zagroził. Trudno bowiem do takich zaliczyć strzały z dystansu Adriana Błąda i Michała Masłowskiego, które golkiper gospodarzy wyłapał bardzo pewnie. Jedynym atrybutem piłkarskiego rzemiosła, w którym bydgoszczanie mieli wyraźną przewagę było posiadanie piłki, ale niewiele z tego wynikało i dla atrakcyjności widowiska, i dla jego wyniku.

Na dobrą dyspozycję Kiełpina partnerzy z zespołu mogli liczyć przed przerwą, mogli liczyć też w pierwszym kwadransie gry po zmianie stron, kiedy bydgoszczanie zamknęli Cidry na ich połowie, zmuszając gospodarzy do zmasowanej obrony. Młoda defensywa Ruchu poczynała sobie jednak pewnie, a kiedy już przydarzał jej się jakiś błąd, mogła liczyć na ostoję w bramce, w postaci 24-letniego golkipera.

Ruch napór wicelidera na dobre zdołał odeprzeć dopiero w minucie 65. i uczynił to w sposób najlepszy z możliwych. Po zagraniu Giesy oko w oko z Petkovem stanął Cisse i ładnym strzałem podwyższył prowadzenie dla gospodarzy. Te mogło być jeszcze bardziej okazałe, gdyby pięć minut później Rocki w sytuacji niemalże bliźniaczej do bramkowej nie pomylił się przy próbie lobu o kilka centymetrów i piłka wpadłaby do siatki, zamiast zatrzymać się tuż za poprzeczką, na górnej siatce bramki Pejkova.

Swego gracze Ruchu jednak dopięli, bo w doliczonym czasie gry Giesa dwa razy wzorowo rozegrał piłkę z debiutującym przed radzionkowską publicznością Łukaszem Tumiczem, który dopełniając formalności razy trafił do siatki, zdobywając swój pierwszy dublet przy Narutowicza.

Wcześniej Kiełpina do kapitulacji zmusił Vahan Gevorgyan, który wykorzystując niezrozumienie w szeregach defensywnych radzionkowian, z bliska wpakował piłkę do siatki. - Wiedzieliśmy, że Ruch jest groźny z kontrataku, ale na boisku chyba o tym zapomnieliśmy. To my prowadziliśmy w tym meczu grę, ale na własne życzenie przegraliśmy. Szkoda... - przyznaje kapitan beniaminka zaplecza T-Mobile Ekstraklasy.

Pomeczowe komentarze trenerów:

Janusz Kubot (trener Zawiszy Bydgoszcz): Gratuluję ambicji drużynie z Radzionkowa, która wygrała ten mecz, choć przez większość czasu gra toczyła się na ich połowie. Ponadto gospodarze mieli duży atut w osobie Idrissy Cisse, który nas w tym meczu ładnie wypunktował. Przy wyniku 2:1 postawiłem wszystko na jedną kartę i jednego ze stoperów rzuciłem do linii napadu. Musieliśmy się otworzyć i dlatego w końcówce straciliśmy dwie bramki. Swoim chłopakom gratuluję ambitnej postawy i dziękuję za walkę do końca.

Artur Skowronek (trener Ruchu Radzionków): Wynik meczu może sugerować, że wykonaliśmy bardzo łatwą pracę, żeby ten mecz wygrać. Tak absolutnie nie było, bo ciężko na ten doskonały rezultat pracowaliśmy i widać, że ta praca się opłacała, bo otrzymaliśmy świetną zapłatę. Trzeba pochwalić zespół Zawiszy. To nie przypadek, że są oni w tabeli tak wysoko i życzę im awansu do elity, bo mają ku temu wszelkie możliwości. Obawialiśmy się siły ofensywy rywala, dlatego w pierwszej połowie postawiliśmy na pressing i wyglądało to poprawnie. W drugiej połowie, kiedy cofnęliśmy się głęboko i musieliśmy się nisko bronić, było to zrobione z premedytacją, bo liczyłem na świeżość Tumicza i Września. Sytuacji sobie zbyt wiele nie stworzyliśmy, ale wykorzystaliśmy wszystko, co w tym meczu mieliśmy.

Ruch Radzionków - Zawisza Bydgoszcz 4:1 (1:0)
1:0 - Cisse 2'
2:0 - Cisse 65'
2:1 - Gevorgyan 81'
3:1 - Tumicz 90 +1'
4:1 - Tumicz 90 +2'

Składy:

Ruch: Kiełpin - Trzcionka, Kopacz, Nalepa, Łopuch, Radzio (89' Wrzesień), Giesa, Dziewulski, Muszalik, Rocki (72' Danielewicz), Cisse (79 Tumicz).

Zawisza:
Pejkov - Stefańczyk, Drzymont, Jankowski, Ilków-Gołab, Geworgyan, Zawistowski (46' Leśniewski), Strąk, Masłowski (69' Kukol), Wójcicki, Błąd (68' Mąka).

Żółte kartki:
Gevorgyan (Zawisza) - Łopuch, Kiełpin, Radzio (Ruch).

Sędzia: Marek Opaliński (Legnica).

Widzów: 1000.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×