ME: Młodzi pomścili starszych kolegów - relacja z meczu Śląsk Wrocław - Lech Poznań

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Piłkarze Śląska Wrocław wstępujący w Młodej Ekstraklasie pokonali swoich odpowiedników z Lecha Poznań i tym samym pomścili swoich starszych kolegów. W szeregach wrocławian wystąpiło kilku zawodników z pierwszej drużyny.

Od pierwszych minut na stadionie przy ulicy Oporowskiej trwała walka w środku boiska. Żadna z drużyn specjalnie nie potrafiła uzyskać przewagi, brakowało także dogodnych sytuacji strzeleckich. Wrocławianie, wzmocnieni zawodnikami z pierwszego zespołu, nie potrafili zbytnio zdominować młodej drużyny Kolejorza.

Dopiero po kilku minutach podopieczni Łukasza Becelli zaczęli częściej przebywać z piłką na połowie Lecha. Cały czas przede wszystkim brakowało jednak strzałów. Dopiero w 12. minucie rozpędzony Johan Voskamp wpadł w pole karne i upadając już oddał strzał. Dobrze interweniował jednak Seweryn Derbisz.

W 15. minucie faulowany w polu karnym przez bramkarza Śląska był jeden z piłkarzy zawodników Lecha. Arbiter bez wahania wskazał na rzut karny, który wykorzystał Tomasz Kędziora. W 21. minucie poważnie zapachniało golem dla Śląska. Po rzucie rożnym główkował Johan Voskamp. To uderzenie cudem obronił Seweryn Derbisz. Do piłki dopadł jeszcze Paweł Zieliński, lecz po jego uderzeniu ugrzęzła ona w gąszczu nóg obrońców Kolejorza. Kilkanaście sekund później trafiła ona jednak do Kamila Juraszka, który oddał precyzyjny strzał przy słupku.

Po doprowadzeniu do remisu wrocławianie osiągnęli wyraźną przewagę. W 26. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego niecelnie główkował Dariusz Pietrasiak. Poznaniacy odpowiedzieli w 33. minucie, kiedy to z rzutu wolnego strzelił Kamil Drygas. Uderzenie było celnie, ale futbolówkę pewnie złapał Wrąbel. 120 sekund sekund powinno być jednak 2:1 dla gospodarzy. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego minimalnie niecelnie główkował Patrik Mraz. W 39. minucie kolejną doskonałą okazję dla WKS-u zmarnował Michał Krzemiński. Do końca pierwsze połowy wynik meczu nie uległ już jednak zmianie.

Od początku drugiej części gry nieco śmielej do ataku ruszyli piłkarze Lecha. Wrocławianie skupili się na przyjmowaniu zawodników Kolejorza na własnej połowie i wyprowadzaniu kontr. Lechici co prawda byli częściej przy piłce, ale nic z tego nie wynikało. Piłkarze Śląska, mimo że w drugiej połowie w ich składzie grali Mateusz Cetnarski i Dalibor Stevanović, a więc zawodnicy odpowiedzialni za poczynania ofensywne, nie potrafili stworzyć sobie dogodnej okazji.

W 67. minucie poprzeczka uratowała drużynę Śląska. Wtedy to Maciej Maślany strzelał z bardzo ostrego kąta. O dziwo był on bardzo blisko zdobycia gola. 60 sekund później Maślany w swoim polu karnym zagrał jednak ręka. Arbiter zmuszony był odgwizdać rzut karny, który na gola zamienił Stevanović. Chwilę później Słoweniec miał kolejną dobrą okazję, lecz tym razem efektownie obronił Derbisz.

W samej końcówce Śląsk miał jeszcze kolejną okazję na podwyższenie wyniku. Po faulu tuż przez polem karnym rzut wolny wykonywał Mateusz Cetnarski, jednak golkiper Lecha z największym trudem przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. Chwilę potem rozbrzmiał końcowy gwizdek sędziego. Śląsk Wrocław - Lech Poznań 2:1 (1:1)

0:1 - Kędziora (k.) 15' 1:1 - Juraszek 22' 2:1 - Stevanović (k.) 69'

Składy:

Śląsk Wrocław: Wrąbel - Mraz (46' Cetnarski), Pietrasiak (46' Stevanović), Zieliński, Juraszek, Menzel, Fedyna (55' Repski), Garyga (67' Skrzypczak), Majcher (61' Tetłak), Krzeminski, Voskamp (46' Łukasz Gikiewicz).

Lech Poznań: Derbisz - Łągiewka, Sadowski, Cieślak, Kędziora, Chromiński (86' Graś), Drygas (59' Zaniewski), Pietras, Maślany, Kapsa, Wolski (59' Byszewski).

Żółte kartki: Wrąbel (Śląsk) oraz Łągiewska (Lech).

Źródło artykułu:
Komentarze (0)