Legia tylko zremisowała z Polonią!

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Inauguracja ekstraklasy dla warszawskiej Legii nie wypadła nazbyt okazale. Mimo iż całe spotkanie derbowe, to właśnie Wojskowi byli stroną przeważającą, to pojedynek obu stołecznych jedenastek zakończył się remisem. Szczególnie zawiedzeni mogą być gospodarze, bo w piątkowy wieczór zaprezentowali ciekawy, przebojowy futbol. Brakowało jedynie skuteczności.

Od początku zaatakowała warszawska Legia, która już w pierwszych minutach pokazała, kto będzie stroną przeważającą w piątkowym spotkaniu. Najpierw Miroslav Radović a później Maciej Iwański długimi podaniami próbowali uruchomić Bartłomieja Grzelaka. Obie piłki padły jednak łupem Polonistów. Ta sztuka nie udała się im w 19. minucie, kiedy to po kapitalnym dośrodkowaniu Miroslava Radovicia do Grzelaka, ten drugi precyzyjnym uderzeniem głową pokonał Sebastiana Przyrowskiego.

Kolejne minuty wciąż upływały pod znakiem hegemonii Legii. Co chwilę dośrodkowywać próbował bardzo aktywny Maciej Iwański, często w akcje ofensywne włączał się Tomasz Kiełbowicz. Pierwszą połowę w wykonaniu Polonii najlepiej oddaje strzał z 30. minuty, kiedy to Marek Sokołowski niemal trafił w… zegar umiejscowiony na jednym z sektorów. Legia prezentowała za to ładną, ofensywną piłkę, która naprawdę mogła się podobać. Jeżeli stołeczni tak zaprezentują się w meczu Pucharu UEFA z FK Moskwa na pewno mogą realistycznie myśleć o fazie grupowej tych rozgrywek.

I w ciągu dwóch minut kibice Legii z radosnych nastrojów przeszli niemal do letargu. Niedowierzaniem połączonym z dużą porcją wulgaryzmów fani wojskowych zareagowali na to, co stało się między 41. a 43. minutą. Najpierw Jacek Kosmalski ośmieszył defensywę Legii, która do tego czasu spisywała się bez zarzutów i bardzo ładnym podaniem obsłużył Vlade Lazarevskiego. Macedończyk dokładnie dośrodkował a bramkę zdobył Sokołowski. Chwilę później ponownie po błędzie defensywy do strzału doszedł Daniel Mąka i wynik brzmiał 1:2.

Od początku drugiej połowy zaatakowali Legioniści i dało to efekt już w 49. minucie. W pole karne wpadł rozpędzony Sebastian Szałachowski, minął swojego imiennika, Sebastiana Przyrowskiego a bramkarzowi Polonii nie pozostało nic innego jak sfaulować filigranowego pomocnika. Do rzutu karnego podszedł Maciej Iwański i pewnym strzałem pokonał "Przyrę". Wciąż atakowała Legia. W 54. minucie Grzelakowi nie pozostało nic innego jak skierować piłkę do bramki a jednak to się nie powiodło i na Łazienkowskiej Legia wciąż remisowała z Polonią.

Wojskowi nadal częściej utrzymywali się przy piłce. Szarpać próbował Kosmalski jednak defensorzy stołecznych tonowali jego zapędy daleko od bramki Jana Muchy. Wcześniej murawę opuścił nie grający dziś zawodów życia Piotr Giza. W drugiej połowie Poloniści byli bezradni. Legia kontroluje grę. Od czasu do czasu ktoś z zespołu Jana Urbana nękał Przyrowskiego strzałami jednak efekt był tego znikomy. Po ostatnim gwizdku Huberta Siejewicza na twarzach legionistów widać było zarówno sportową złość jak i bezsilność.

Legia Warszawa - Polonia Warszawa 2:2 (1:2)

1:0 - Grzelak 11'

1:1 - Sokołowski 41'

1:2 - Mąka 45'

2:2 - Iwański (k.) 49'

Składy:

Legia Warszawa: Mucha - Kiełbowicz, Choto, Kumbev, Szala - Roger (84’ Borysiuk), Iwański, Rocki (46' Rybus), Radović - Szałachowski, Grzelak (62' Giza).

Polonia Warszawa: Przyrowski (61' Gliwa) - Mynar, Bąk (79’ Kozioł), Lazarevski, Jodłowiec - Sokołowski, Telichowski, Lato, Mąka (59' Piechniak), Majewski - Kosmalski.

Żółte kartki: Kiełbowicz, Szala, Radović (Legia), Przyrowski (Polonia).

Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok).

Źródło artykułu: