Waldemar Fornalik: Nic, tylko przygotowywać się do finału

- Moi piłkarze nie podłamali się przy stanie 0:2, kiedy Wisła była już w finale i walczyli do końca. Nic, tylko cieszyć się i przygotowywać się do finału - mówi trener Ruchu Chorzów Waldemar Fornalik. Jego zespół we wtorek kosztem Białej Gwiazdy wywalczył awans do finału Pucharu Polski.

Maciej Kmita
Maciej Kmita

Po pierwszym spotkaniu Niebiescy mieli dwubramkową przewagę (3:1), której nie udało im się w Krakowie obronić. Po 48 minutach przegrywali już 0:2, co awansem do finału premiowało Wisłę. Kontaktowego gola dla chorzowian zdobył w 69. minucie meczu Paweł Abbott, ale dosłownie tuż przed końcowym gwizdkiem na 3:1 trafił Cwetan Genkow, doprowadzając tym samym do dogrywki.

- Dużo się działo. Kibicom dobrze się ogląda takie mecze, są emocje, ale niekoniecznie kiedy dużo się dzieje, dzieje się dużo dobrego, jeśli chodzi o grę. Najważniejszy jest jednak awans i cieszymy się niezmiernie, że po raz drugi w ciągu trzech lat wystąpimy w finale - przyznał Fornalik.

Dogrywka nie przyniosła o rozstrzygnięcia i finalistę musiał wyłonić konkurs rzutów karnych, które jego podopieczny wykonywali niemal perfekcyjnie. - Nie będę kłamał, że nie ćwiczyliśmy karnych. W poniedziałek zarządziłem na treningu trzy serie rzutów karnych i miałem rozeznanie, kto jest na nie przygotowany. Mogę powiedzieć, że piłkarze wykonywali je o wiele lepiej niż w poniedziałek na treningu - puszcza oko trener Ruchu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×