Bytomsko-radzionkowskie zadry: Oni w derbach mają coś do udowodnienia!
W ekipach Ruchu Radzionków i Polonii Bytom nie brakuje zawodników, którzy w ostatnich latach reprezentowali barwy obu śląskich klubów. W sobotnich derbach Bytomia ich pojedynki powinny być ozdobą zawodów.
Transferowa giełda na linii Bytom - Radzionków i Radzionków - Bytom była ostatnimi czasy niezwykle aktywna. W samym zimowym okienku transferowym między oboma klubami doszło do trzech wymian kadrowych, a kolejnej na przeszkodzie stanął ponowny zakaz transferowy nałożony na klub z Olimpijskiej.
Najpopularniejszym transferem wśród kibiców Polonia Bytom był powrót do macierzy wychowanka niebiesko-czerwonych Mateusza Miki. 24-letni golkiper rundę jesienną spędził na wypożyczeniu z drugoligowego Ruchu Zdzieszowice do Ruchu Radzionków. Przy Narutowicza kariery jednak wielkiej nie zrobił.
Rozegrał pięć meczów ligowych i jedno spotkanie Pucharu Polski, kapitulując aż 17-krotnie. Dla kontrastu, we wszystkich dwudziestu jesiennych grach Cidry straciły bramek 30., więc Mika puścił grubo ponad połowę z nich. Po odejściu z Radzionkowa szybko porozumiał się z Polonią. Wielokrotnie później nie okazywał byłemu pracodawcy należnego mu szacunku. Swego czasu proszony o porównanie Ruchu i Polonii odpalił: - Nie odpowiadam na durne pytania.
Przeciwko klubowi z Bytomia wystąpić jednak nie było mu dane. - Do godziny 22 w dniu poprzedzającym mecz, miałem informacje, że jestem przewidywany do pierwszego składu na mecz z Polonią, zwłaszcza że dobrze prezentowałem się w całym tygodniu poprzedzającym. Następnego dnia o 7 rano dowiedziałem się o "nagłej" zmianie decyzji, a podjął ją zarząd Ruchu - wspomina Mika.
Golkiper bytomian jest świetnie zorientowany w przyczynach tego stanu rzeczy. - Doszły do mnie słuchy, że kibice z Radzionkowa zbuntowali się co do mojej osoby, że poprzez przywiązanie do Polonii, mógłbym celowo puścić "babola" na korzyść rywala. Tak by się zapewne nie stało, bo chciałem się przypomnieć działaczom Polonii, że mają swojego wychowanka 5 km od stadionu, który musi grać w Ruchu Radzionków, gdzie niebiesko-czerwone barwy to było zawsze jego z najwyższych marzeń - przekonuje rezerwowy bramkarz Polonii.
Podobnego zdania jest Dziewulski, choć on i w tej sytuacji potrafi doszukać się pozytywów. - Przygody z Polonią nie mogę spisać na straty. Udało mi się zadebiutować i rozegrać pięć meczów w ekstraklasie. Długo na ten debiut czekałem, ale na tym jasne strony mojej bytomskiej przygody się kończą. Trafiłem na zły moment, akurat na sezon, w którym Polonia żegnała się z ekstraklasą. Runda wiosenna była trudna i choć walczyliśmy do końca, to zabrakło jednego zwycięstwa. Do tego co było jesienią w I lidze też nie ma co wracać - ucina pomocnik Ruchu.
Krótko po zamknięciu zimowego okienka transferowego okazało się, że zakaz transferowy, który ponownie został nałożony na Polonię, przeszkodził w finalizacji rozmów w sprawie powrotu do Bytomia pomocnika radzionkowian Wojciecha Mroza. - Z Polonią byłem po słowie, ale najpierw na przeszkodzie stanęła moja kontuzja, a potem zakaz transferowy. W Bytomiu zaczynałem swoją przygodę z piłką i zadebiutowałem w ekstraklasie. Polonia to dla mnie klub szczególny, ale dzielę moje serce między nią, a Ruchem Radzionków, w którym otrzymałem szansę z prawdziwego zdarzenia - wyjaśnia pomocnik śląskiej drużyny.
Ponadto bytomską przeszłością w ekipie Cidrów legitymuje się Marcin Kowalski. Powiązań mogło być znacznie więcej, ale zimą były obrońca Polonii, Adrian Chomiuk odrzucił ofertę z Radzionkowa, wybierając drugoligową Bytovię Bytów, a Przemysław Trytko zamiast Ruchu wybrał Polonię. - W tym klubie na mnie postawiono i czułem się tutaj potrzebny. Nad ofertą Ruchu nie zastanawiałem się ani na moment. Jestem w Bytomiu i myślę tylko o tym, żeby móc się odbudować i wrócić do poważnego grania - podkreśla rosły napastnik mający za sobą roczną przerwę spowodowaną kontuzją zerwania więzadeł krzyżowych.