Marcin Cabaj: Nie mam do nikogo żalu

Walcząca "o życie" Polonia Bytom zdobyła pierwszy wiosenny punkt na terenie rywala. Po dwóch wyjazdowych porażkach z rzędu podopieczni Dariusza Fornalaka cenne oczko zdobyli w derbowej potyczce z Ruchem Radzionków.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Remis w derbach Bytomia i punkt zdobyty na terenie rywala niewiele pomógł Polonii Bytom. Śląska drużyna co prawda zdołała przerwać passę wiosennych porażek na wyjeździe, ale w dalszym ciągu traci do bezpiecznej strefy tabeli pięć oczek. - Po sezonie przekonamy się, czy ten remis jest naszym zwycięstwem czy porażką - ocenia Marcin Cabaj, golkiper bytomian.

Przed radzionkowsko-bytomskim pojedynkiem nie brakowało głosów, wedle których miejsce między słupkami bramki Polonii miał zająć Mateusz Mika. Wychowanek niebiesko-czerwonych w rundzie jesiennej reprezentował barwy Cidrów i chciał uprzykrzyć życia byłym partnerom z zespołu. - Nic mi o tym nie wiadomo, żeby trener przed meczem wahał się na którego z nas postawić. W Grudziądzu puściłem trzy bramki, ale nie mogłem w tych sytuacjach zrobić zbyt wiele - przekonuje bramkarz śląskiej drużyny.

Kilkakrotnie golkiper Polonii na własnej skórze odczuł specyfikę derbowej potyczki. Zawodnicy Ruchu nie oszczędzali kości rywali, a sam Cabaj w sytuacjach stykowych także nie mógł liczyć na taryfę ulgową. - Tym charakteryzują się derby. Nikt nie odstawia nogi i nikt nigdy nie odpuszcza. Nie mam do nikogo żalu, ani pretensji. Oba zespoły walczyły ostro, ale fair - podkreśla były gracz m.in. Cracovii.

Mecz przy Narutowicza oglądała garstka fanów, na skutek pomniejszonej na to spotkanie pojemności obiektu w Bytomiu-Stroszku. Kibice Polonii dopingowali swój zespół zza płotu. - To na pewno nie jest normalną sytuacja, ale co my możemy z tym zrobić? Jesteśmy od tego, żeby grać w piłkę i tym ludziom, którzy w nas wierzą i nas dopingują sprawiać radość. Nic innego nam nie pozostało - przyznaje Cabaj.

- Był to trudny, a raczej niewdzięczny mecz dla bramkarza. Nie miałem zbyt wiele roboty, a tych sytuacji było jak na lekarstwo. Kiedy bramkarze mają w całym meczu po trzy sytuacje "do wyciągnięcia", to nie można ani na moment stracić koncentracji. Cieszę się, że udało mi się zachować czyste konto, choć gdyby coś wpadło z przodu to radość byłaby większa - puentuje golkiper drużyny z Olimpijskiej.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×