Kibice Pogoni: Wstyd, oddajcie koszulki

Szczecinianie nie doczekali się przełamania miejscowej Pogoni w starciu z Kolejarzem. Gospodarze rozegrali prawdopodobnie najlepsze zawody przy Twardowskiego w tym roku, lecz znów dali się przechytrzyć przez defensywnie grającego rywala. Portowcy oduczyli się zwyciężać, co rozwściecza ich kibiców.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski

Zwycięstwo z Kolejarzem miało pozwolić Pogoni złapać oddech przed finiszem sezonu oraz zmazać plamę po porażce z Dolcanem. Obserwatorzy wspomnianego meczu przyznali zgodnie, iż to Portowcy prowadzili grę, a stratę punktów zawdzięczali głównie nieskuteczności i pechowi. Taki scenariusz wydawał się nie do powtórzenia.

Już kilkanaście minut przed rozpoczęciem meczu pewne było, że w Szczecinie padnie wiosenny anty-rekord frekwencji. Przed kasami nie było kolejek, trybuny świeciły pustymi miejscami. Mżawka, transmisja telewizyjna, a przede wszystkim forma Pogoni przyciągnęły na stadion 3105 widzów, czyli ponad dwukrotnie mniej niż na inauguracje rundy (7800), mniej nawet od liczby sprzedanych karnetów.

Część osób, która zdecydowała się przyjść na stadion, rozpoczęła doping. Ich cierpliwość została wystawiona na próbę po raz pierwszy w 24. minucie po kuriozalnym golu stróżan. Wyrównujące trafienie padło już przy akompaniamencie okrzyków: "Po co wy gracie, skoro ambicji nie macie?"

Końcówka pierwszej połowy, a także niemal cała druga toczyła się pod dyktando Portowców. Zagrali oni prawdopodobnie najlepszy mecz przy Twardowskiego w tym roku, jednak nie zdołali pokonać broniących się w jedenastu gości. Konsekwencja i skuteczność okazały się atutami Kolejarza, który tuż przed końcem znokautował papierowego faworyta.

Publiczność nie wytrzymała, wielu kibiców przedwcześnie opuściła obiekt, inni wezwali zawodników do oddania koszulek i obrzuciła obelgami od "pajacyków" po znacznie mniej parlamentarne. Po ostatnim gwizdku nawoływali piłkarzy pod sektor, lecz ci w burzy gwizdów schowali się w tunelu.
Pogoń oddala się od awansu, co jeszcze zimą wydawało się mało realne Pogoń oddala się od awansu, co jeszcze zimą wydawało się mało realne
Sobotnie wydarzenia nie były pierwszym tak dosadnym wyrazem niezadowolenia szczecinian. Inauguracyjnemu treningowi pod wodzą nowego szkoleniowca Ryszarda Tarasiewicza towarzyszyły transparenty: "Jedyna słuszna droga - macie kur.. awansować" oraz "Nie wygracie - wpier... macie".

- Po dwóch ostatnich meczach powinniśmy mieć na koncie punkty, ale ich nie mamy. Nie powiem jednak, że T-Mobile Ekstraklasa się oddala, bo Pogoń jest w stanie wygrać dwa czy trzy kolejne mecze, tabeli się zmieni i nie mówię tego, aby zarażać optymizmem kibiców. To co się dzieje jest frustrujące dla piłkarzy. Rozegrali dwa dobre spotkania z dużą dynamiką i nie zostali nagrodzeni cukierkiem w postaci punktów - wyjaśniał sytuację trener, który zastąpił otwarcie krytykowanego przez kibiców Marcina Sasala.

Właśnie Sasal był jeszcze do niedawna osobą najczęściej chłostaną opiniami fanów. Po roszadzie na ławce trenerskiej gorzkie słowa kierowane są głównie w stronie zawodników. Kilka godzin po starciu z Kolejarzem fora internetowe pękały od określeń jeszcze mocniejszych niż: wstyd, hańba, kompromitacja.

Pogoń następne spotkanie rozegra w środę z Bogdanką. Ewentualna porażka zepchnie ją z podium tabeli i może zmniejszyć szanse na awans do matematycznych.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×