Termalika Bruk-Bet Nieciecza z Flotą i Dolcanem zagra jak "o życie"

Porażka w Radzionkowie może drogo kosztować zespół Termaliki Bruk-Bet Nieciecza. Pretendent do awansu przegrał po raz pierwszy od ośmiu spotkań i stracił fotel lidera tabeli zaplecza T-Mobile Ekstraklasy.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Termalica Bruk-Bet Nieciecza jest dziś jednym z głównych kandydatów do walki o awans do T-Mobile Ekstraklasy. Drużyna z Małopolski w lidze prezentuje najstabilniejszą obecnie formę i w pełni zasłużenie plasuje się w czubie pierwszoligowej stawki. Ostatnia porażka z Ruchem Radzionków (0:1) może być dla podopiecznych Dusana Radolsky'ego bardzo kosztowna.

Słoniki już teraz straciły fotel lidera tabeli I liga na rzecz Piasta Gliwice. W perspektywie mają kilka ciężkich meczów m.in. wyjazdową potyczkę z podrażnioną Bogdanką Łęczna, a za plecami niecieczan cały czas czają się Pogoń Szczecin i Zawisza Bydgoszcz.

Przepustkę do elity bez konieczności oglądania się za siebie Termalice da tylko komplet czterech zwycięstw na finiszu sezonu. Każde potknięcie będzie wiązało się ze swego rodzaju ryzykiem zaprzepaszczenia tego, na co zespół pracował przez miażdżącą większość sezonu. - Mieliśmy duży respekt przed Ruchem. Niemniej jednak zależało nam na tym, żeby umocnić się na fotelu lidera. Nie udało się i wiemy z czym się to wiąże - przyznaje Andrzej Rybski, napastnik wicelidera I ligi.

- Straciliśmy kuriozalną bramkę i przez to przegraliśmy mecz. To naprawdę bardzo boli, bo nie byliśmy z przebiegu gry zespołem od Ruchu gorszym, a może nawet lepszym. Do momentu straty bramki wszystko w miarę dobrze w naszej grze wyglądało. Potem wszystko zmieniło się o 180 stopni i zamiast prowadzić grę i spokojnie konstruować akcje w ofensywie musieliśmy napierać, co było wodą na młyn dla rywala - analizuje zawodnik drużyny z Niecieczy.

Im bliżej było końca meczu tym bardziej zmasowane były ataki Termaliki. Cidry preferujące grę z kontrataku bez problemu radziły sobie z ofensywnymi zapędami niecieczan i groźnie kontrowały. - Wiedzieliśmy, że Ruch jest groźny z kontrataku i musimy na to położyć szczególny nacisk, żeby bramki po takiej akcji nie stracić. To nam się udało zrobić, ale jeden głupi błąd zaprzepaścił nasze szanse na wszystko - bezradnie rozkłada ręce Rybski.

- Zostały cztery mecze do końca sezonu i kiedy powiedziało się A., to trzeba powiedzieć B. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy teraz mieli przegrać drugi mecz z rzędu i pozbawić się szans na awans do T-Mobile Ekstraklasy. Ciężko na swoją pozycję pracowaliśmy przez cały sezon i myślę, że na ten awans sobie zasłużyliśmy naprawdę dobrą grą. Porażkę w Radzionkowie musimy wymazać z pamięci i do meczów z Flotą Świnoujście i Dolcanem podejść jakbyśmy grali "o życie". Musimy utrzymać przewagę nad rywalami. Nie widzę innej możliwości - podkreśla napastnik Termaliki.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×