Tomasz Hajto: Wynik do końca był sprawą otwartą

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- Remis jest wynikiem sprawiedliwym, ale oba zespoły do samego końca czyniły starania, by wyjść z jakąś kontrą i szalę zwycięstwa przechylić na swoją stronę - mówi po meczu z Górnikiem Tomasz Hajto.

Dwa mecze i cztery punkty, to bilans dotychczasowych gier Jagiellonia Białystok na boiskach T-Mobile Ekstraklasy. W piątkowy wieczór drużyna ze stolicy Podlasia przy Słonecznej podzieliła się punktami z Górnik Zabrze (1:1), i wespół z zabrzanami przewodzi dziś tabeli najwyższej klasy rozgrywkowej. - Przed meczem o drużynie rywala wypowiadałem się z wielkim szacunkiem. Wiedziałem, że spotkają się rywale o podobnym potencjale. Boisko pokazało, że się w swoich osądach nie myliłem - mówi Tomasz Hajto, trener białostockiej drużyny.

Pojedynek obu drużyn mógł się podobać. - Oba zespoły dysponują dużym potencjałem w ofensywie. W głównej mierze warunkują to szybcy skrzydłowi, którzy potrafią wychodzić do szybkich kontrataków. Nie wiadomo, jak ten mecz dla nas by się potoczył, gdyby nie czerwona kartka dla zawodnika rywala, przy jednobramkowym prowadzeniu Górnika. Ten remis jest wynikiem sprawiedliwym, ale oba zespoły do samego końca czyniły starania, by wyjść z jakąś kontrą i szalę zwycięstwa przechylić na swoją stronę. Za to należy im się szacunek - przekonuje szkoleniowiec Jagiellonii.

Mecz trzymał w napięciu do ostatnich akcji spotkania. Żadna z drużyn nie składała broni i przy odrobinie szczęścia, dla którejś ze stron, trzy punkty mogły zasilić konto zarówno Jagi, jak i Górnika. - Na boisku było dużo walki i determinacji. Nikt nie odpuszczał i to mi się bardzo w postawie obu drużyn podobało. Naprawdę nie jest łatwo cały czas szukać sposobu na rywala, kiedy widzi się, że się dochodzi do sytuacji, a potem bramki nie padają - przyznaje "Gianni".

Jagiellonia przegrywała w tym meczu po bramce Arkadiusz Milik z rzutu wolnego. Krótko po tym zdarzeniu z boiska z czerwoną kartką wyleciał Krzysztof Mączyński i od tego czasu białostoczanie wyraźnie przeważali. Nie byli jednak w stanie zdobyć bramki wyrównującej przed gwizdkiem na przerwę. - Szkoda sytuacji, których nie zdołaliśmy wykorzystać w pierwszej połowie. Robiliśmy wszystko, co mogliśmy, ale piłkę do siatki rywala zdołaliśmy wepchnąć dopiero w drugiej połowie. Ta bramka była o tyle cenna, że dała nam punkt - zauważa opiekun drużyny ze Słonecznej.

Hajto nie krył też słów uznania dla podstawy Górnika. - Gra przez godzinę w osłabieniu jednego zawodnika nie jest zadaniem łatwym. Wszyscy zawodnicy muszą robić wszystko, by lukę powstałą po zejściu partnera załatać i wtedy też w grę wchodzi psychika. Każdy zawodnik czuje się bardziej odpowiedzialny za wynik drużyny i większa jest koncentracja. Przez zmasowaną defensywę Górnika ciężko było rozegrać piłkę w ataku pozycyjnym i pod tym względem zabrzanie ze swoich zadań wywiązali się wzorowo - kiwa głową z uznaniem trener Jagi.

Grając w przewadze jednego zawodnika także białostoczanie zmienili taktykę. - Co chwila pokrzykiwaliśmy z Darkiem Dźwigałą do chłopaków, żeby starali się grać szybciej piłką, po ziemi, żeby robili wszystko, by zgubić rywala. Musieliśmy wyrównać wynik meczu, ale też grać bardzo uważnie w defensywie, bo Arek Milik i Prejuce Nakoulma mają duży potencjał w ofensywie i nie mogliśmy ani na moment zapomnieć o zabezpieczeniu tyłów. Górnik przez cały mecz czekał na tę jedną zabójczą kontrę, która najpewniej owocowałaby dla nas tym, żebyśmy ten mecz przegrali - puentuje były reprezentant Polski.

Źródło artykułu: