Tomasz Balul: To już jest ostatni dzwonek

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

GKS Tychy przegrał 0:1 z Flotą Świnoujście i tym samym nie wydostał się ze strefy spadkowej. Spotkanie przez długi czas było wyrównane, jednak kolejny raz Flota wygrała dzięki stałemu fragmentowi gry.

W tym artykule dowiesz się o:

Do 70. minuty wydawało się, że bramek w tym meczu nie będzie. Spotkanie było wyrównane i żaden zespół nie przejął widocznej inicjatywy. Z takiego przebiegu bardziej zadowoleni wydawali się być tyszanie, którzy po ostatniej przegranej liczyli na rehabilitacje, a podział punktów z liderem był niewątpliwie powodem do zadowolenia. Plany przyjezdnym pokrzyżował Bartosz Śpiączka, którzy wykorzystał zamieszanie pod bramką Piotra Misztala i wyprowadził Flotę na prowadzenie. - Walczyliśmy do samego końca i szkoda, że nie zdobyliśmy punktów, bo była spora szansa. Zostawiliśmy na boisku dużo zdrowia, ale niestety straciliśmy bramkę po stałym fragmencie gry. W 70. minucie trudno jest gonić wynik - mówił podłamany Tomasz Balul.

Przed meczem wskazanie faworyta nie było trudne. Flota wygrała wszystkie trzy ligowe pojedynki, nie tracąc przy tym bramki. Oprócz tego awansowała do 1/8 Pucharu Polski eliminując po drodze Górnika Zabrze. GKS Tychy urwał punkty Zawiszy i Kolejarzowi, lecz przegrał 0:3 z Termaliką. Na niekorzyść podopiecznych Piotra Mandrysza  można było zapisać również słabą skuteczność. Jedna bramka po trzech meczach. Sobotnie spotkanie miało jednak zupełnie inny scenariusz. GKS grał mądrze, nie pozwalając biało-niebieskim na rozwinięcie skrzydeł.

- Trener przed spotkaniem uczulał nas, że stałe fragmenty gry są mocną stroną Floty. Tak też było w tym meczu, jednak przez długi czas udawało nam się przed tym bronić. Stracona bramka po rzucie rożnym podcięła nam skrzydła, ponieważ do tego momentu graliśmy jak równy z równym. Nie wiem skąd bierze się nasza słaba skuteczność, musimy nad tym na pewno popracować - mówił obrońca tyszan.

Początek rozgrywek nie był sprzymierzeńcem GKS-u. Największym sukcesem było zdobycie punktu w Bydgoszczy. Niestety w następnej kolejce przyszła niespodziewana porażka z Termaliką na własnym stadionie. W klubie mają nadzieje, że pierwsza wygrana nadejdzie w następnej kolejce w meczu przeciwko Polonii Bytom.

- Początek rozgrywek jest dla nas trudny. Pierwsze cztery kolejki graliśmy z zespołami, które poprzedni sezon zakończyły w czołówce tabeli. W sobotę gramy z Polonią i trzeba będzie wygrać. To już jest ostatni dzwonek. Jeżeli chcemy utrzymać się w I lidze musimy zacząć zdobywać komplet punktów. Uważam, że z bytomianami zagramy dobrą piłkę i zdobędziemy trzy oczka - zakończył z nutką optymizmu były zawodnik Zagłębia Sosnowiec.

Źródło artykułu: