Sza(ła)ch bez mata - relacja z meczu ŁKS Łódź - Bogdanka Łęczna

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Piłkarze ŁKS-u nie potrafią odnieść zwycięstwa na własnym stadionie. Łodzianie zremisowali u siebie z Bogdanką Łęczna. Goście mogli zwyciężyć, ale Sebastian Szałachowski nie wykorzystał rzutu karnego.

W tym artykule dowiesz się o:

Podopieczni Marka Chojnackiego do starcia z łęcznianami przystępowali w minorowych nastrojach spowodowanych kiepskimi wynikami osiąganymi przez ŁKS. Dlatego też spotkanie w ramach 7. kolejki miało zmienić bessę łodzian. Już pierwsze minuty pokazały, że niezwykle trudno będzie poprawić sytuację w tabeli, albowiem akcje gospodarzy były nieskładne, podania były niedokładne a w dodatku piłkarze ŁKS sami sobie wstrzymywali grę.

Kilkoma dobrymi interwencjami popisał się golkiper gospodarzy, Bogusław Wyparło. Jednakże trenera Chojnackiego bardziej niepokoił fakt, iż do sytuacji pod jego bramką w ogóle dochodziło. Łodzianie zaś nie potrafili wykorzystywać stałych fragmentów gry, po rzutach wolnych futbolówka najczęściej trafiała prosto w ręce Sergiusza Prusaka.

W 24. minucie zagrożenie w polu karnym gospodarzy stworzyli Sebastian Szałachowski z Tomasem Pesirem, który główką starał się umieścić piłce w siatce. Po raz kolejny Wyparło pewnie interweniował i wynik spotkania nie uległ zmianie, jednakże piłkarze Bogdanki przeszli do ofensywy i coraz częściej gra nie wychodziła poza połówkę ŁKS-u. Pod koniec pierwszej połowy ponownie Szałachowski usiłował pokonać Wyparłę, ale jego strzał nie był na tyle dokładny, aby stworzyć realne zagrożenie.

Po wznowieniu gry w obozie gospodarzy wyczuwalna była determinacja. Zamieszanie w polu karnym Bogdanki wykorzystał Daniel Brud, który przebiegając szczęśliwie natrafił na podanie i piłkę wręcz przepchnął w światło bramki. Wyraźna ulga objawiła się na twarzy Marka Chojnackiego.

Goście przez kilka minut po stracie bramki byli jak zaczarowani, jednak kiedy tylko się ocknęli, szczęście dwukrotnie sprzyjało ŁKS-owi: miejscowi wybijali piłkę z linii bramki przez co ostudzili zapędy łęcznian, którzy zostali zepchnięci do defensywy. Ten stan rzeczy nie trwał jednak długo, bowiem wkrótce podopieczni Piotra Rzepki ponownie zaczęli przypuszczać ataki na bramkę Bogusława Wyparły. Sukces został osiągnięty w 75. minucie, kiedy to Tomas Pesir przechytrzył doświadczonego golkipera łodzian.

Wyrównanie wyniku sprawiło, iż apetyt Bogdanki został zaostrzony: goście wyczuli szansę na wywiezienie z Łodzi kompletu punktów. Dwukrotnie w krótkim czasie indywidualne akcje przeprowadził Sebastian Szałachowski, za każdym razem został jednak powstrzymany przez zawodników ŁKS-u. Podczas drugiej sytuacji sędzia dopatrzył się faulu i podyktował rzut karny. Pomocnik ekipy z Łęcznej zaprzepaścił w 81. minucie świetną okazję na objęcie prowadzenia: strzelił znacznie ponad poprzeczką.

W końcówce meczu obydwie drużyny zwiększyły obroty i usiłowały powalczyć o zwycięskiego gola. Jednak zamiast gry przeważała walka, okupowana upomnieniami od sędziego.

Po meczu powiedzieli

Marek Chojnacki (trener ŁKS-u): Mam mieszane uczucia, ale zrobiliśmy postęp. To trzeci mecz, gdzie wreszcie strzeliliśmy bramkę i nie przegraliśmy. Jednakże jeśli chodzi o spotkanie, to ono w naszym wykonaniu było bardzo słabe. Tylko nieporadność zawodników Bogdanki pozwoliła nam na strzelenie bramki. Potwierdziło się to, co do tej pory: brak organizacji gry, nieporadność. Niektórzy zawodnicy w końcówce zachowywali się tak, jakbyśmy prowadzili 3:0, a oni uprawiali radosny futbol. Cieszymy się, że nie przegraliśmy tego spotkania, chociaż, gdyby się tak stało, to nie mielibyśmy do nikogo pretensji. Po raz kolejny zmiany nic nie dają, a ja szukam optymalnego rozwiązania.

Piotr Rzepka (trener Bogdanki): Jak się przyjeżdża do takiego klubu jak ŁKS, to niektórzy zawodnicy pamiętają, jaki to był silny zespół, dlatego początku były trudne, ale z minuty na minutę było coraz lepiej. Widziałem, że będziemy sobie stwarzać sytuacje, ale w momencie, kiedy straciliśmy bramkę-kuriozum, wiele się zmieniło. Takie sytuacje mogą załamywać, dlatego cieszę się, że moi zawodnicy się nie poddali. My z kolei strzeliliśmy piękną bramkę, szkoda rzutu karnego, bo chcieliśmy wygrać, gdyż 3 punkty dają wiatr w żagle. W tym tygodniu mamy trzy mecze, więc strona psychiczna będzie odgrywać wielką rolę. Nie chciałbym poruszać poziomu piłkarskiego, bo to robię na odprawach z zawodnikami; jednakże wiele się działo, było trochę krzyków i emocji. Boisko było tępe, trawa była za długa, chłopakom to przeszkadzało, były nieprzyjemne straty a oni chodzili po piłce. Powinno się zraszać takie boiska, wtedy zawodnicy będą się lepiej rozwijać i kibice będą oglądali lepsze widowiska. Matematycznie dopisujemy jeden punkt, ale będziemy się zastanawiać, czy nie mogło być więcej. ŁKS - Bogdanka Łęczna 1:1 (0:0)

1:0 - Daniel Brud 50' 1:1 - Tomas Pesir 75'

Składy:

ŁKS: Bogusław Wyparło - Nikołaj Borsukow, Daniel Brud (74' Daniel Cyzio), Artur Gieraga, Michał Żółtowski, Konrad Kaczmarek (83' Dawid Sarafiński), Aghvan Papikyan, Damian Pawlak, Paweł Sasin, Jakub Więzik, Artur Golański (58' Mateusz Stąporski).

Bogdanka: Sergiusz Prusak - Mateusz Żukowski (90+1' Piotr Hermann), Dawid Sołdecki, Tomasz Midzierski, Michał Benkowski (46' Grzegorz Wojdyga), Sebastian Szałachowski, Veljko Nikitović, Ricardo Silva Faria, Toshikazu Irie, Tomas Pesir, Maciej Ropiejko (65' Kamil Oziemczuk).

Żółte kartki: Artur Gieraga, Daniel Cyzio (ŁKS) oraz Michał Benkowski, Tomasz Midzierski (Bogdanka).

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).

Widzów: 1324.

W 81. minucie Sebastian Szałachowski nie wykorzystał rzutu karnego.

Źródło artykułu:
Komentarze (7)
avatar
intro
15.09.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
frekwencja porażająca  
avatar
Kanonier
15.09.2012
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
ŁKS wygra jeszcze niejeden mecz! A w Sobotę wielki mecz zgodowy ŁKS - Zawisza! Po[Z]dro Zetka&eŁKSa B.S.N.T.  
avatar
Drylu
15.09.2012
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
No i po jaką cholerę budują tym patałachom nowy stadion. Łódź ma tyle innych ważniejszych potrzeb niż stadion dla ŁKS-u.