Sebastian Szałachowski: O spokojne utrzymanie

W minionym sezonie Bogdanka Łęczna dość długo biła się o awans do T-Mobile Ekstraklasy. Teraz na podobny scenariusz się nie zanosi i łęcznianie raczej spoglądają w dół niż w górę tabeli I ligi.

Maciej Kmita
Maciej Kmita

Po 9 kolejkach drużyna Piotra Rzepki z 11 punktami na koncie zajmuje 12. lokatę na zapleczu ekstraklasy. Ostatnio miała serię pięciu kolejnych spotkań bez porażki, w których po trzech pierwszych przegranych zdobyła wszystkie swoje "oczka". Passę przerwała ostatnia wizyta na stadionie Cracovii (0:2).

Gramy o spokojne o utrzymanie. Naszym celem jest jak najlepsza gra w każdym meczu. Mieliśmy ostatnio całkiem niezłą serię, którą przerwała Cracovia. Miejmy nadzieję, że w Grudziądzu rozpoczniemy nową - mówi dla SportoweFakty.pl napastnik Bogdanki Sebastian Szałachowski i wraca do niedzielnego pojedynku w Krakowie: - Cracovia narzuciła swój styl gry, mieliśmy kłopoty ze złapaniem pomocników. Zabrakło nam szybkości, agresji w odbiorze piłki. Ciężko się gra z takim przeciwnikiem, mieliśmy za mało argumentów. Mieliśmy sytuacje, była poprzeczka Tomka Pesira, ja dwa razy uderzałem, ale Cracovia wygrała zasłużenie.

Rundę wiosenną minionego sezonu "Szałach" spędził właśnie w Cracovii i po jej spadku z ekstraklasy chciał dalej bronić jej barw, ale nie doszedł do porozumienia w sprawie nowej umowy z władzami klubu. Chociaż nie jest to dość precyzyjne sformułowanie: porozumiał się z klubem, ale kiedy przyszło do podpisania kontraktu, na papier przelane zostały inne dane.

- Postanowiłem wrócić do domu. Trener Stawowy później próbował namówić jeszcze raz na grę dla Cracovii, ale... tak wyszło. Wróciłem do domu, to mi wiele rekompensuje - zapewnia Szałachowski, którego trener Rzepka widzi w roli nie bocznego pomocnika, a napastnika: - Na razie mogę powiedzieć, że gra na tej pozycji wychodzi mi dobrze. Jestem liderem klasyfikacji strzelców w drużynie, wiec chyba jest w porządku.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×