Jak zostanę prezydentem RP, to... - rozmowa z Janem Tomaszewskim

Zdjęcie okładkowe artykułu:  /
/
zdjęcie autora artykułu

Michał Listkiewicz wcale nie odpowiada za całe zło w polskiej piłce? Jego idealnym następcą jest Mariusz Walter? Wybranie Grzegorza Laty w żadnym stopniu nie zmieni sytuacji w rodzimym futbolu? Swoim ostatnim zachowaniem piłkarze ośmieszyli Leo Beenhakkera? Odpowiedzi na te i inne pytania poznacie, czytając ekskluzywny wywiad z Janem Tomaszewskim, 63-krotnym reprezentantem Polski.

W tym artykule dowiesz się o:

Piotr Tomasik: Minister Sportu Mirosław Drzewiecki na każdym kroku podkreśla, że lada dzień Michał Listkiewicz przestanie być prezesem PZPN. Wierzy pan w te słowa?

Jan Tomaszewski: Czy tak się stanie, czy nie, mogę powiedzieć jedno. To nie Listkiewicz jest złem polskiej piłki, tylko ponad 30 członków zarządu. Oni powinni już jakiś czas temu opuścić swoje stanowiska. Dlatego, że "Listek" przez cztery dni w tygodniu nie było. I kto wtedy kręcił lody? Czy słyszał pan, aby prezes PZPN podjął jakąkolwiek decyzję? Nie, bo robił to zarząd. Michał już niejednokrotnie zapowiadał swoje odejście, ale za każdym razem zmieniał zdanie. Wówczas inni ludzie ze związku mówili: "Zostań, jesteśmy z tobą. Nie pozwolimy zrobić ci krzywdy". A robili to dlatego, aby móc dalej niszczyć polską piłkę i odnosić z tego korzyści. Mimo to, uważam, że Michał powinien odejść. W tej chwili jego głównym celem jest przygotowanie mistrzostw Europy. A jak już się nad tym skoncentruje, to ile czasu ma na wszystko poświęcić? 25 godzin na dobę przez osiem dni w tygodniu? Radzę też panu Drzewieckiemu, aby nie zajmował się Listkiewiczem. Powinien zadbać, aby nikt z obecnego zarządu dłużej w nim nie pozostał. Jeśli zostanie choć jeden, zapomnijmy o odbudowie polskiej piłki. Przecież w tym towarzystwie wzajemnej adoracji wszyscy mają na siebie jakiegoś haka!

Mamy wyrzucić każdego po kolei?

- Tak. Oni już dawno powinni postąpić tak, jak Heniek Kasperczak, który powiedział: "Tu się bardzo źle dzieje. Przepraszam, podaję się do dymisji". Co na to reszta? Twierdzą, że jest kolorowo i bajecznie. Jak z zarządu zatrzymali dwie osoby, to nikt dalej się nie przyznał. Mówili tylko: "To nie ja, to inni".

Przyjmijmy scenariusz, że Michał Listkiewicz odchodzi. Kto jego następcą? Kto nowym szefem?

- Mariusz Walter. Zna się na piłce, jest niezależny i mógłby stworzyć swoją grupę. Ale powtórzę jeszcze raz: koniecznie wszystkich wypieprzyć! Nieważne, czy winni, czy niewinni. Jak wszyscy, to wszyscy. Engel i Lato też. Obojętnie, kto by nie przyszedł w ich miejsce, będzie lepiej. Dlatego, że oni nie są umoczeni.

Mówi pan, że Lato powinien odejść, tymczasem to główny kandydat na prezesa PZPN!

- I bardzo dobrze! Zamiast poprawy, będziemy mieli niezłe wesele. To nie trzeba tylko umieć czytać i pisać. Trzeba też kierować i myśleć. Grzegorza Laty nie oceniam jako piłkarza, a był nim wspaniałym, tylko jako działacza. A na tej płaszczyźnie, to kompletna kompromitacja!

Kolejna kandydatura na następcę Michała Listkiewicza, to Janusz Jesionek. Sam o sobie mówi, że "będzie czarnym koniem najbliższych wyborów".

- Być może będzie. Jesionek był kierownikiem reprezentacji u Górskiego za czasów świetności polskiej piłki. Jeśli miałbym wybierać, byłby jednym z głównych kandydatów. Ale wybranie jego, Waltera czy kogoś innego nic nie da, o ile obecnego związku nie rozpieprzymy we wszystkie strony świata. Tak jak zrobił to w Rosji Władimir Putin (ówczesny prezydent, obecny premier - przyp. PT). Cztery lata temu grali fatalnie i przegrali bardzo wysoko z Portugalią. A on rozwalił cały zarząd i wszystko się zmieniło. Mają czystą ligę, Zenit wygrywa Puchar UEFA, a reprezentacja zachwyca na mistrzostwach. W Polsce też nie byłoby układzików, ale najpierw odpowiednich ludzi trzeba zakopać żywcem! Ci ludzie są bez ambicji, twarzy i honoru. Wcześniej zachowywali się jak przydupasy, przyklaskiwali każdej decyzji Leo, a teraz ostro z nim jadą.

Skoro już jesteśmy przy tym temacie, zostawiłby pan Beenhakkera na obecnym stanowisku? Mówił pan niedawno, że mieliśmy najgorszą kadrę w historii naszych udziałów na wielkich turniejach.

- A po co podpisali z nim kontrakt przed początkiem Euro? No to teraz, możemy go w d... pocałować! Holender powinien zachować się jak prawdziwy facet i po nieudanych zawodach, podać do dymisji. Zapowiadał złoty medal i nie wiadomo, jaką grę... Już wcześniej pytałem, dlaczego nie przedłużono umowy z Janasem i Engelem po awansie na mundial? Włosi podpisali z Donadonim kontrakt, ale zostałby na swoim stanowisku, jeśli zaszedł co najmniej do półfinału. Nie udało się, dziękuję. A teraz to Beenhakkera i de Zeeuwa możemy w d... pocałować. Mają ważne umowy, które podpisał z nimi zarząd PZPN. A teraz ci ludzie mają jeszcze czelność na nich nadawać. Pozostało płakać i płacić. W ogóle fajnie, że ten zarząd na razie zostaje. Drzewiecki jest teraz bezradny jak dziecko, bo nie wie, o co chodzi. Jeśli nic się nie zmieni, w mediach będę jeszcze co najmniej sto lat.

Minister Sportu nie dość, że jest przekonany o odejściu Listkiewicza, ostatnio zasłynął stwierdzeniem: "W przeciągu dziesięciu lat w polskiej piłce wszystko będzie normalnie".

- To ja gwarantuję, że jak zostanę prezydentem RP, będziemy drugą Japonią. Drzewiecki uparł się na Listkiewicza, ale przecież nie w tym problem.

Czyli z żalem żegnałby pan obecnego prezesa PZPN?

- Nie, ale "Listek" jako jedyny z tego zarządu zrobił najwięcej. Który z Polaków najbardziej pomógł, aby Euro 2012 było u nas? Ja już powiedziałem, że Michał musi odejść. Ale nie dlatego, że jest zły, tylko dobrał sobie nieodpowiednich ludzi. Powiem szczerze, że jego jedynego z tego zarządu szanuję.

Co łączy trójkę Tomaszewski, Świerczewski, Osuch?

- Nie mam pojęcia.

Wszyscy zwracacie uwagę na układy menedżerskie w polskiej kadrze, wynikające z osoby Jana de Zeeuwa.

- Powiedziałem to jako pierwszy, gdy został dyrektorem sportowym reprezentacji. Ja do niego nic nie mam, ale Beenhakker sam sobie ukręcił bat na własną d...! W powołaniu każdego zawodnika będzie poszukiwany podtekst. Wybór piłkarzy do kadry musi być czysty.

A nie jest?

- Nie wiem. W drużynie często psuje się przez to atmosfera. A dlaczego ten dostał powołanie? Ano dlatego... I wtedy atmosfera pi... tak, jak miało to miejsce teraz na Ukrainie. Leo powiedział "Nie idziecie", a oni na to "Pocałuj mnie w d...". I poszli. Ośmieszyli Beenhakkera.

Na koniec mały cytat. "Nikt w polskiej piłce nie traktuje go poważnie. Jednego dnia mówi, że jest białe, a następnego, że czarne". O kim mowa?

- O mnie?

Tak.

- Kto to powiedział?

Jan de Zeeuw.

- Ale co ja takiego zrobiłem? Po prostu mówię, że de Zeeuw się nie nadaje do naszej reprezentacji i nie może sprawować obecnej funkcji. I wyjaśniłem to panu. A on od razu mówi, że ja jestem głupi. Dlaczego?

Podejrzewam, że to odpowiedź na pańskie oskarżenia.

- Ale ja go nie oskarżam! Jak w kadrze jest menedżer, to czy wszystkie powołania będą czyste? Wierzę, że tak, ale podejrzenia pojawiają się zawsze. Mam swoje zdanie, z którym niestety się zgadzam. Po mistrzostwach Europy zaproponowałem, abyśmy porozmawiali wspólnie z Beenhakkerem i de Zeeuw w Euro Cafe. Nie zgodzili się.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)