Nie potrzebujemy sztucznej napinki - rozmowa z Tomaszem Zahorskim, napastnikiem Górnika Zabrze

- Tylko ci, którzy mnie znają naprawdę dobrze mogą wyrażać o mnie naprawdę szczere i prawdziwe opinie - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Tomasz Zahorski, napastnik Górnika Zabrze.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Marcin Ziach: Rok temu odchodząc z Górnika Zabrze nie spodziewałeś się chyba, że wrócisz tak szybko.

Tomasz Zahorski: Żaden scenariusz nie wskazywał na to, że tak się może stać. Byłem w Zabrzu tak długo, że potrzebowałem już zmiany klimatu. Ostatni rok dał mi do zrozumienia, że klimat panujący w Górniku był dla mnie najbardziej sprzyjający i bardzo się cieszę, że mogłem do tego klubu wrócić. Chcę Górnikowi pomóc i samemu dalej się rozwijać. Trener Nawałka we mnie wierzy i liczę, że uda mi się ten kredyt zaufania spłacić dobrą grą na boisku.

Ostatnich dwanaście miesięcy możesz chyba zaliczyć do najgorszych okresów w twojej przygodzie z futbolem.

- Na pewno jeśli nie był to okres najgorszy, to jeden z gorszych. Ciężki rok przeplatany kontuzjami, przez co grałem niewiele. Był to pod względem sportowym i zdrowotnym dla mnie ciężki rok. To wszystko jednak już za mną. Wylizałem się z ran i stanąłem z powrotem na nogi. Czuję się bardzo dobrze i chcę to udowodnić dobrymi występami na boiskach T-Mobile Ekstraklasy.

To co straciłeś sportowo, nadrobiłeś ekonomicznie, bo MSV Duisburg i Jagiellonia Białystok do biednych klubów nie należą.

- Gdybym patrzył wyłącznie na argumenty ekonomiczne, bo na pewno nie jechałbym do Niemiec i nie wiązał się z klubem na pół roku. Mogłem zostać w Polsce i podpisać kontrakt dużo dłuższy, a wtedy i pod względem ekonomicznym znacznie więcej bym zyskał. Ja zdecydowałem się podjąć ryzyko i spróbować sił w 2. Bundeslidze, ale po prostu nie wyszło. Potem przeszedłem do Jagi, gdzie też warunków jakichś świetnych nie miałem. W Białymstoku chciałem jednak przede wszystkim się odbudować, a nie patrzyłem na to, co spływa mi na konto.

Przez ostatni rok dorobiłeś się trzech łatek. Niemcy mówili, że "Zahor" jest leniwy. W Jadze, że kontuzjogenny, a fani Górnika dołożyli, że jesteś chytry.

- O chytrości jeszcze nie słyszałem, ale co zrobić. Ja nie mam wpływu na komentarze pojedynczych ludzi, którzy wygłaszają gdzieś swoje opinie. Co ja mogę powiedzieć? Na pewno mam prawo z żadną z tych opinii się nie zgadzać, ale nie każdy może w to uwierzyć. Tylko ci, którzy mnie znają naprawdę dobrze mogą wyrażać o mnie naprawdę szczere i prawdziwe opinie.

W Zabrzu podpadłeś kibicom tym, że po odejściu głośno domagałeś się zaległych pensji i o klubie wypowiadałeś się nieprzychylnie.

- Na pewno nie będę się z niczego nikomu tłumaczył. Podpisując umowę otrzymałem zadania, które starałem się wypełniać. Klub także powinien się ze swoich zobowiązań wywiązywać. O tym, jak wyglądało moje odejście z Górnika wiedzą nieliczni. To jest moja prywatna sprawa i tak naprawdę mało kto wiedział, jak to wszystko wyglądało. Plotka rodzi plotkę i nie zamierzam wychodzić opiniom kibiców naprzeciw, bo nikt z nich nie zna szczegółów naszego rozstania z klubem i nie wie, jak poszedłem Górnikowi na rękę.

Kiedy na prezentacji słyszałeś witające cię gwizdy - było ci przykro?

- Byłem przygotowany na to, że reakcje mogą być różne. Z jednej strony było mi trochę przykro, ale z drugiej pojawiła się nutka optymizmu, kiedy te reakcje okazały się być podzielone, bo było trochę braw, trochę gwizdów. Ja to tego wszystkiego podchodzę spokojnie i mam nadzieję, że swoją grą w tym klubie zdołam przekonać co do siebie niektóre osoby.

Masz pół roku, by te osoby do siebie przekonać, ale też, by podpisać w Zabrzu nowy kontrakt. Jak twoja forma dzisiaj wygląda?

- Myślę, że to pokazuje ostatni mecz. Strzeliłem dwie bramki Zagłębiu Sosnowiec i niech to będzie wyznacznikiem mojej dyspozycji. Moją formę powinien oceniać przede wszystkim trener. Ja nie chcę tego oceniać, choć muszę przyznać, że jestem zadowolony z tego, co w chwili obecnej jest.

Piast Gliwice, z którym zagracie w poniedziałek, to nie Zagłębie Sosnowiec.

- Wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę. Nie po to jednak tak ciężko się przygotowywaliśmy przez ostatnie tygodnie, by się teraz obawiać Piasta czy jakiegokolwiek innego rywala. Wychodzimy na boisko i dajemy z siebie wszystko. Co to w konsekwencji da, zobaczymy. Mam nadzieję, że trzy punkty.

Górnik, w porównaniu z tym, z którego odchodziłeś przed rokiem, to drużyna, która zrobiła rzeczywisty postęp? W tabeli jest znacznie wyżej...

- Jestem przekonany o tym, że ta drużyna jest silniejsza. Przez całą jesień śledziłem poczynania chłopaków i nie mam wątpliwości, że Górnik to z każdą rundą zespół dojrzalszy i piłkarsko lepszy. Jesteśmy w takim położeniu, że w konfrontacji z każdą drużyną tej ligi jesteśmy w stanie narzucić rywalowi swój styl gry, a to duża sztuka.

Zarząd, jako cel na rundę wiosenną postawił wam walkę o ligowe podium. Słychać nawet głosy, że Górnik ma być 15-krotnym mistrzem Polski.

- My w szatni nie robimy jakiejś sztucznej presji, bo nie potrzebujemy się dodatkowo pompować. Dookoła przez wszystkich ten balon jest zawsze tak dmuchany, że nie napinka z naszej strony nie jest zupełnie potrzebna. Daj Boże, żeby na wiosnę wszystko wypaliło, a wynik, jaki osiągniemy, dał nam mistrzostwo Polski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×