Jacek Zieliński ma skoki ciśnienia

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Promyk nadziei zaświecił nad Chorzowem. Ruch po raz pierwszy od kilku miesięcy zagrał z zębem i co najważniejsze ambitnie. W efekcie Niebiescy wydarli mistrzom Polski punkt.

- W takich sytuacjach rodzi się fajny zespół - podsumował mecz ze Śląskiem trener Ruchu Jacek Zieliński. Szkoleniowiec nie roztrząsał faktu, że Niebiescy powinny ten pojedynek wygrać, bo gospodarze mieli więcej klarownych okazji od gości. - Zagraliśmy naprawdę niezłe spotkanie. Przez długie fragmenty przeważaliśmy, mieliśmy wiele sytuacji, ale nic nie chciało wpaść do bramki. Piłka nie jest sprawiedliwa, lecz dzisiaj życie dopisało scenariusz i trochę sprawiedliwości w tym meczu było - ocenił trener chorzowian. - Można powiedzieć, że wydarliśmy punkt rywalowi z gardła. Takie coś na pewno smakuje. Bardzo się cieszę, że ten mecz tak się skończył. Przed spotkaniem apetyty były większe, ale z przebiegu gry, ratując remis w doliczonym czasie, trzeba chłopakom pogratulować i podziękować - dodał Zieliński.

Trener Ruchu Chorzów przyznał, że momentami denerwowała go nieskuteczność jego podopiecznych, która powodowała u niego dyskomfort fizyczny. - Były próby, które podniosły ciśnienie. Cieszy, że stwarzamy sytuacje. Nasza skuteczność była marna, gdyby była lepsza to być może wygralibyśmy. Dla mnie ważna była postawa chłopaków i podejście nawet po straconej bramce, kiedy szybko przegrupowaliśmy się i konstruowaliśmy ciekawe akcje. Biorąc poprawkę na wszystkie mecze, był to nasz najlepszy pojedynek wiosną - powiedział opiekun wicemistrzów Polski.

Zieliński przyznał, że w przerwie miał nadzieję na wygraną. - Byliśmy w stanie to zrobić. Podstawą była konsekwentna gra. I mamy za to nagrodę - stwierdził trener, który nie zgodził się z faktem, że Śląsk w ostatnich minutach zagrał słabo, bo chciał dowieźć wygraną nie angażując większych sił. - To nasza zasługa. Jankowski z Kuświkiem zmuszali obrońców Śląska do zagrywania długich piłek, co nasza defensywa świetnie zbierała. Śląsk pilnował wygranej, a nasza determinacja przekroczyła... poziom umiejętności - przeszedł w filozoficzne aspekty szkoleniowiec Ruchu.

Trener wicemistrzów Polski nie miał większych pretensji do swoich podopiecznych o straconego gola. - Pewnie gdybyśmy szukali genezy utraty bramki to dokopiemy się czegoś na rozgrzewce. Kaźmierczakowi wyszedł strzał, dla mnie stadiony świata. Skoro pada gol, musi być gdzieś błąd. Na pewno zbyt szybko zareagowali Lewiński z Tymińskim. Obrona nie zdążyła, padł strzał i mimo, że jestem trener przeciwnej drużyny to byłem pod wrażeniem - podsumował Jacek Zieliński.

Źródło artykułu: