Biała Gwiazda odbija się od dna
Wisła Kraków w tym roku zdobyła już pięć punktów. Na styl gry Białej Gwiazdy można narzekać, w rundzie wiosennej jak dotąd lepszym dorobkiem pochwalić może się jednak tylko Zagłębie i Lech.
Gordan Bunoza: Zachowałem się jak piętnastolatek Podopieczni Tomasza Kulawika tegoroczne zmagania rozpoczęli od dwóch bezbramkowych remisów z outsiderami. Najpierw Wiślacy na wyjeździe nie potrafi wbić gola GKS-owi Bełchatów, choć w samej końcówce o krok od szczęścia był Radosław Sobolewski, a tydzień później jedno oczko spod Wawelu wywiozło Podbeskidzie, w czym Góralom dopomógł sędzia, nie dyktując ewidentnego rzutu karnego po faulu na Rafale Boguskim. Przy Konwiktorskiej po stronie Wisły było i szczęście, i arbiter, i indywidualne umiejętności poszczególnych graczy, dzięki czemu ekipa z Krakowa wywalczyła na trudnym terenie komplet punktów.
- Mecz miał dla nas trzy bardzo ważne aspekty. Pierwszym było zdobycie premierowych trzech punktów w tej rundzie, drugim to, że przegrywając potrafiliśmy się podnieść i zwyciężyć na trudnym terenie, a trzecim strzelenie pierwszych w tym roku bramek w lidze - wymieniał w trakcie pomeczowej konferencji prasowej Kulawik. Gra jego zespołu daleka jest od doskonałości, wiosenna zdobycz punktowa jednak trenera broni. Na dwanaście kolejek przed końcem sezonu Wisła zajmuje w tabeli dziewiątą lokatę i jest o krok od awansu do półfinału Pucharu Polski, który obecnie stanowi dla krakowskiego klubu absolutny priorytet.