Dariusz Wdowczyk nie przestraszył się kibiców

Kibice Pogoni drżeli w poprzednim sezonie o awans, w tym drżą o utrzymanie. Po przegranym spotkaniu z GKS-em Bełchatów nie kryli wściekłości. Charakter w całym zamieszaniu pokazał Dariusz Wdowczyk.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski
Portowcy mogli wywalczyć sobie spokojniejszą końcówkę sezonu. Spotkanie z PGE GKS-em Bełchatów nazywali meczem: "o wszystko, o sześć punktów, jak o mistrzostwo świata". Boiskowa rzeczywistość okazała się jednak brutalna. Pogoń Szczecin przegrała 0:1, prezentując się bezbarwnie, nieskutecznie, popełniając wiele błędów.

Wraz z upływem minut wśród kibiców wzrastał gniew. - Co wy robicie, wy naszą Pogoń hańbicie - skandowali. - Nie wygracie, wpie.... macie - wykrzykiwali treść transparentu, który pojawił się na trybunie przy Twardowskiego. Gwizdom nie było końca.

Po ostatnim gwizdku część Portowców zamierzała czmychnąć do szatni, pozostali nie kwapili się, by podejść pod sektory kibiców. Piłkarzy zebrał jednak w grupę i zawrócił w kierunku młyna Dariusz Wdowczyk.

- W życiu trzeba być mężczyzną. Nie tylko być z kibicami, gdy się wygrywa. Zawodnicy nie mieli ochoty stanąć twarzą w twarz z fanami, ale uważam, że powinni tak zrobić. Namówiłem ich, by podziękowali za doping, choć niekiedy nie był to doping, a niewybredne epitety - tłumaczył po spotkaniu szkoleniowiec.

Pogoń wciąż zajmuje bezpieczne 14. miejsce w tabeli z trzema punktami przewagi nad Podbeskidziem Bielsko-Biała i GKS-em Bełchatów.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×