Michał Gliwa: Chłopaki z Piasta pękli psychicznie

KGHM Zagłębie Lubin po rzutach karnych wyeliminowało Piasta Gliwice i awansowało do 1/8 finału Pucharu Polski. Cichym bohaterem serii jedenastek był golkiper Miedziowych Michał Gliwa.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Po stojącym na słabym poziomie, sennym widowisku KGHM Zagłębie Lubin wywalczyło przepustkę do kolejnej rundy Pucharu Polski. - Jakieś sytuacje na boisku były, ale faktem jest, że nie było to porywające widowisko. Wydaje mi się, że ten mecz pokazał, że zrobiliśmy kroczek do przodu i to dla nas pozytywny aspekt - ocenia Michał Gliwa, lubińskiej drużyny.

W serii jedenastek piłkarze Zagłębia pomylili się raz. Gracze Piasta z kolei nie trafili w bramkę dwukrotnie. - Rzuty karne to loteria i nie umiejętności, a psychika ma tutaj największe znaczenie. Nerwy dominują zwłaszcza u zawodnika, który na bramkę uderza. Bramkarz jest bardziej spokojny, bo może obronić, ale nie musi. Chłopaki z Piasta psychicznie pękli i to dało nam awans - analizuje zawodnik Miedziowych.

- O naszą postawę w defensywie jestem spokojny. Jestem pewny, że chłopaki z przodu się przebudzą, zaczniemy zdobywać bramki i wygrywać mecze. W meczu z Piastem stworzyliśmy sobie ze trzy "setki", ale zabrakło skuteczności. W kolejnych meczach na pewno będzie już lepiej - uspokaja golkiper lubinian.

Przed ważnym dla Zagłębia meczem ligowym z Cracovią dwugodzinny pojedynek z Piastem to cenne doświadczenie. - Wydaje mi się, że ze sportowego punktu widzenia te pół godziny gry więcej nam da, niż zabierze. Na pewno uda nam się do piątku zregenerować, a jednak gra o stawkę to coś innego niż mecz sparingowy - przekonuje Gliwa.

W ostatnich dniach piłkarze z Lubina przebywali na mini-zgrupowaniu w Opalenicy. - Trenowaliśmy w trakcie obozu różne rozwiązania taktyczne, które będziemy chcieli wykorzystać w meczu z Pasami. Mecz z Piastem był dla nas takim fajnym przerywnikiem tej ciężkiej pracy, której efekty miejmy nadzieję nadejdą już w piątek - zapewnia piłkarz dolnośląskiej jedenastki.

Mimo słabego początku rozgrywek T-Mobile Ekstraklasy lubinianie nie zamierzają zmieniać przedsezonowych aspiracji. - Za nami dopiero cztery kolejki. Nie zachwyciliśmy w nich, ale teraz myślimy o meczu z Cracovią. Wierzę, że uda nam się ten mecz wygrać i zażegnać słabszą serię. Czołówka jest blisko, więc nie traćmy nadziei - puentuje gracz drużyny trenera Adama Buczka.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×