Waldemar Sobota: Fajnie się zaczęło, ale niestety...
Piłkarze Śląska Wrocław, chociaż długo stawiali zacięty opór Sevilli FC, w końcu musieli jednak uznać wyższość rywala. Zawodnicy WKS-u chcą jednak powalczyć w rewanżu.
Śląsk, który jako pierwszy strzelił gola, ostatecznie przegrał 1:4. Duże znaczenie dla losów potyczki miała czerwona kartka dla Dudu Paraiby. - Do momentu w którym graliśmy w wyrównanych składach, jedenastu na jedenastu, to wydaje mi się, że w miarę dobrze się prezentowaliśmy, pokazaliśmy kilka fajnych akcji. Potem to wiadomo - przeciwko takiemu zespołowi, jak się gra o jednego zawodnika mniej, to naprawdę jest to duże osłabienie. Mamy małe szanse w rewanżu, ale zawsze jakieś pozostają. Na pewno będziemy dalej walczyć - zaznaczył Adam Kokoszka.
- Na pewno nie jest fajnie, gdy przegrywa się 1:4. Jakiś pozytyw trzeba jednak z tego wyciągnąć. Do przerwy naprawdę graliśmy dobrą piłkę, a co więcej, mogę powiedzieć, że w jedenastu na jedenastu stoczyliśmy bój jak równy z równym. Na tym musimy opierać swoją dalszą grę - dodał Sobota.
Wrocławianie nie mogą natomiast odżałować niewykorzystanych szans. Jedną z nich miał Sebino Plaku. - Takie jest życie. Raz się strzela, raz nie. Tym razem Sebino Plaku nie zdołał strzelić gola. Jednak na pewno nie mamy do niego pretensji, gra cała jedenastka. W dziesięciu ciężko nam się konstruowało akcje. Byliśmy zmuszeni do gry w obronie - podsumował Sobota.
Z Sewilli dla portalu SportoweFakty.pl,
Artur Długosz
Było nas stać tylko na tyle - rozmowa z Sebastianem Milą, kapitanem Śląska Wrocław