Dyrektor sportowy Club Brugge: Sobota nie ma czarodziejskiej różdżki

Włodarze Club Brugge wiążą z Waldemarem Sobotą spore nadzieje, ale nie wywierają na nim presji. Podkreślają, że czynili starania o pozyskanie Polaka już na początku okna transferowego.

Konrad Kostorz
Konrad Kostorz

Waldemar Sobota został trzecim poważnym wzmocnieniem Club Brugge tego lata. Wcześniej na Jan Breydel Stadion trafili napastnik Tom De Sutter (za 2 mln euro z Anderlechtu) oraz pomocnik Timmy Simons (0,5 mln euro z Norymbergi).

Transakcja, która według portalu transfermarkt.de kosztowała aż 1,5 mln euro, została sfinalizowana tuż przed zamknięciem okna transferowego, ale nie oznacza to, że pozyskanie Soboty nie było priorytetem dla działaczy z Brugii. - Waldemar był jednym z naszych głównych celów już na początku okresu transferowego, jednak mieliśmy silną konkurencję ze strony takich klubów jak Schalke czy Chievo - wyjaśnia dyrektor sportowy niebiesko-czarnych.

- Dlaczego Sobota wybrał nasz klub? Fakt, że intensywnie śledziliśmy jego występy już od ostatniej zimy, zadziałał na naszą korzyść. Dzięki temu piłkarz nabrał przekonania, że powinien wybrać właśnie Brugge - tłumaczy Arnar Gretarsson.

Czy były już gwiazdor Śląska Wrocław z miejsca zacznie odgrywać kluczową rolę w grze zespołu Juana Carlosa Garrido? Na prawym skrzydle w Brugii występuje wielka nadzieja belgijskiego futbolu Maxime Lestienne, zaś po drugiej stronie boiska biega solidny Lior Refaelov. Wydaje się, że właśnie na wygranie rywalizacji z Izraelczykiem Polakiem ma całkiem spore szanse.

- Sobota nie ma czarodziejskiej różdżki. Oczywiście, dzięki niemu mamy dodatkową broń, która daje nam więcej możliwości w formacji ofensywnej i jesteśmy lepiej przygotowani do pozostałej części sezonu, ale nasza gra nie będzie opierała się tylko na jednym zawodniku - puentuje Gretarsson.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×