Bramka strzelona "z kurzu". Góralom brakuje armat
Podbeskidzie w meczu z Koroną Kielce nie wykorzystało kilku stuprocentowych okazji strzeleckich. Góralom wciąż brakuje armat.
Podbeskidzie Bielsko-Biała trzy punkty w meczu z Koroną Kielce zawdzięcza bramce samobójczej Piotra Malarczyka. Piłka po strzale Tomasza Górkiewicza odbiła się niefortunnie od obrońcy Korony i zmyliła bramkarza gości. Tymczasem w całym spotkaniu bielszczanie stworzyli sporo okazji strzeleckich, w tym kilka jeden na jednego z golkiperem. Zarówno Damian Chmiel, Dariusz Łatka jak i Marcin Wodecki nie potrafili jednak podwyższyć wyniku spotkania. Zadowolenie w Bielsku-Białej jest zatem umiarkowane, choć na pewno pierwsze trzy punkty w nowym sezonie cieszą.
- Mieliśmy zdecydowanie więcej sytuacji, byliśmy stroną dominującą. Korona w ostatniej minucie mogła jednak nam strzelić bramkę i wynik spotkania zupełnie by się zmienił. Zawsze musimy grać do końca. Rezultat spotkania mógł być wyższy, ale jest zwycięstwo i to się najbardziej liczy - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Aleksander Jagiełło, pomocnik Podbeskidzia.
Mimo problemów z wykańczaniem akcji ofensywnych Górale mogą się cieszyć z kompletu punktów i przesunięcia się w tabeli T-Mobile Ekstraklasy z ostatniej lokaty na 13. miejsce. Trener Michniewicz wciąż nie ma jednak napastnika, który mógłby z powodzeniem zastąpić Roberta Demjana.
- Bardzo się z tego zwycięstwa cieszymy, bo w końcu wywalczyliśmy te trzy punkty. Blisko było już z Zagłębiem Lubin. Przeciwko Koronie zwycięstwo się nam należało z przebiegu meczu. Jesteśmy bardzo zadowoleni. To nasze pierwsze trzy punkty, pierwsze zwycięstwo. Jedziemy dalej - zakończył dla naszego portalu Jagiełło.